Na świętokrzyskich stokach armatki w gotowości czekają na mróz. Zobaczcie co przygotowali właściciele stacji narciarskich [WIDEO]

- Najbardziej obawiam się w tym sezonie niepoważnych działań rządu, że zablokuje coś, co jest bezpieczne czyli jazdę na nartach – przyznaje Zenon Dańda z Ośrodka Narciarskiego „Sabat” w Krajnie. - Dochodzą do nas informacje, że nie będzie ograniczeń w działalności stoków, ale nie wiemy, jak będzie. Obawiamy się, że poniesiemy koszty przygotowania tras, naśnieżymy je, a ktoś z dnia na dzień powie, że stacje narciarskie nie mogą działać. My jesteśmy gotowi do sezonu, czekamy na mróz, aby włączyć armatki, ale pytanie co dalej? Na ten sezon prognozy pogody są bardzo obiecujące, wszystko wskazuje na to, że będą niskie temperatury i pierwsza od lat prawdziwa zima.

Pełni obaw są także właściciele Szwajcarii Bałtowskiej. - Przygotowujemy się do sezonu, jakby wszystko miało funkcjonować. Jesteśmy gotowi na ograniczenia związane z pandemią oraz zapanować nad tym, że na stoku będzie musiało być mniej narciarzy, nad kolejką stojącą po karnety czy rozmieszczeniem narciarzy na krzesełkach w kolejce wożącej na stok. Obawiamy się jednak, że rząd zdecyduje o całkowitym zamknięciu stacji. Drugie zmartwienie, to brak zimy. W ubiegłym sezonie po raz pierwszy nie udało się naśnieżyć wszystkich tras mimo, że mamy chyba najwięcej armat ma metr kwadratowy w kraju. Nie została uruchomiona kolej. Największy dramat będzie wtedy, gdy zima dopisze a ośrodek zostanie zamknięty decyzją rządu- przyznaje Monika Pękala, kierownik Działu Marketingu w Szwajcarii Bałtowskiej.

Na wypadek, gdyby trasy narciarskie w Bałtowie pozostały zamknięte szykowane są inne atrakcje. Budowane jest lodowisko, zadaszone z instalacja do produkcji lodu, które może działać nawet przy temperaturze plus 20 stopni Celsjusza. Organizowane są rajdy off-road rodzinne i indywidualne z udziałem samochodów z napędem na 4 koła.

Na Telegrafie w ubiegłym sezonie zamontowano 500 metrowy orczyk, z powodu pogody działał tylko jeden dzień.

-Wszystko gotowe, czekamy na zimę i decyzję rządu. Chodzą słuchy, że jeśli liczba zachorowań nie spadnie poniżej 10 tysięcy dziennie to stoki zostaną zamknięte - mówi współwłaściciel stacji, Michał Misztal. -Szykujemy się na otwarcie na święta. Możemy śnieżyć już przy minus 2 stopniach Celsjusza i włączymy armatki jeśli takie temperatury będą zapowiadane na dłuższy czas, 2 - 3 noce to za mało.

Stacja Na Stadionie w Kielcach także jest w pogotowiu.

- Czekamy tylko na mróz – mówi współwłaściciel ośrodka, Paweł Kozłowski . - Słyszałem, że stoki nie będą zamykane z powodu epidemii, ale obawiam się, że zimy może nie być.

Na Stadionie od soboty działa sztuczne lodowisko.

W Niestachowie także czekają na mróz i obawiają się decyzji rządu.

– Jesteśmy przygotowani do sezonu ale czy nam pozwolą otworzyć ośrodki? - zastanawia się Monika Dyk, współwłaścicielka ośrodka w Niestachowie. - Oczywiście obawiamy się też o pogodę. W zeszłym roku sezon trwał 10 dni. W takiej sytuacji nie można nic planować czy myśleć o rozwoju.

Bodzentynie nastroje są podobne. - Ubiegłej zimy trasy śnieżyliśmy dwa razy, ale śnieg spłynął bo spadał deszcz- dodaje Zdzisław Maniara, współwłaściciel stacji narciarskiej „Baba Jaga” w Bodzentynie. -Wyciągi nie działały nawet jeden dzień. Prognozy pogody na ten sezon też nie są optymistyczne a do tego dochodzi sytuacja z koronawirusem. Obawiam się, że stacje narciarskie nie będą otwarte, jeśli liczba chory drastycznie nie spadnie.