Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza tancerka, Karolina Ziółkowska, tańczy w paryskim kabarecie!

Lidia CICHOCKA [email protected]
Karolina ma idealne warunki do tańczenia w kabarecie: wzrost 178 centymetrów, proporcjonalną budowę i urodę.
Karolina ma idealne warunki do tańczenia w kabarecie: wzrost 178 centymetrów, proporcjonalną budowę i urodę. Fot. Marcin Boruń
Nasza tancerka Karolina Ziółkowska jest jedną z niewielu, jeśli nie jedyną Polką w tym środowisku. Opowiedziała nam, jak doszła na szczyt.

O tym, że Karolina będzie tańczyć wiadomo było od samego początku. Córka instruktorki tańca zabierana przez mamę na zajęcia bardzo naturalnie przeszła całą taneczną edukację.

Tym, co zachwycało ją już jako małą dziewczynkę, była rewia: barwne, stroje, pióra, biżuteria. Taki taniec pociągał ją najbardziej, a sukcesy w festiwalach, konkursach tanecznych, w których startowała z jędrzejowskim klubem Parada, nie mogły się równać z marzeniem, by kiedyś w takiej rewii zatańczyć samej. - Miałam świadomość, że wymagania stawiane dziewczynom w kabaretach, zwłaszcza tych paryskich, są niesamowicie wysokie - mówi.

TELEWIZJA

Ona przedsmak takiej pracy miała w programie telewizyjnym "Ciao Darvin". - Zgłosiłam się na casting, bo pomyślałam, że to fajne doświadczenie. Właśnie zdałam maturę i zastanawiałam się, co dalej. Razem z 29 dziewczynami była ozdobą wielu odcinków programu. - To była fantastyczna przygoda - ocenia. - Nasza grupa baletowa miała własnych stylistów, do każdego odcinka nowy układ choreograficzny, nowe stroje, makijaże. Czas spędzałam między Krakowem, gdzie trwały próby a Warszawą, gdzie nagrywano odcinki.

Z powodu częstych wyjazdów nie mogła podjąć studiów, ale w zamian ukończyła kurs instruktorski o specjalności taniec jazzowy, taki sam, jaki wcześniej zrobiła mama. Rodzice śledzili postępy córki z zapartym tchem, każdy odcinek był nagrywany, a potem wielokrotnie oglądany i omawiany.

TEATR

Kiedy telewizja po dwóch seriach zakończyła emisję "Ciao Darvin", Karolina zgłosiła się do Kieleckiego Teatru Tańca. - Chciałam podciągnąć się z tańca klasycznego, tutaj właśnie przygotowywano "Pasję" - wspomina. Praca w kieleckim teatrze różniła się od tej dla telewizji. Tu był reżim prób dwa razy dziennie, różnorodność stylów tanecznych. - Zmiana była totalna, ale bardzo ciekawa - mówi dziewczyna.

Kiedy kielecka Wyższa Szkoła Umiejętności otworzyła nowy kierunek, taniec, zapisała się na niego natychmiast. W ubiegłym roku zatańczyła dyplom. Szkoliła się też na warsztatach w Polsce i za granicą. Cały czas marzyła o rewii. Karolina ze swoim wzrostem 178 centymetrów ma do niej idealne warunki. - Dla mnie rewia to połączenie wszystkiego, co lubię: tańca i modelingu, wdzięku, pięknych strojów, kwintesencja kobiecości i zabawy. W Polsce jest jednak tylko jeden taki teatr, Sabat w Warszawie. - Bardzo chciałam spróbować sił w rewii i pomyślałam, że spróbuję, jak skończę studia.

We wrześniu ubiegłego roku pojechała do Paryża i zgłosiła się do kabaretu Moulin Rouge. - Nie wierzyłam, że mnie przyjmą, ale chciałam zdobyć doświadczenie, zobaczyć jak się dziewczyny ubierają.
Znalazła się w międzynarodowym gronie, bo o pracę w tym kabarecie ubiegają się tancerki zewsząd. - Wiele dziewcząt tańczyło w innych kabaretach, dla nich noszenie butów na ośmiocentymetrowych obcasach to była bułka z masłem, ja nie czułam się na nich zbyt pewnie - mówi Karolina. Na prezentacji występuje się w czwórkach i słowo "merci" jest tym, którego żadna tańcząca nie chce usłyszeć. Tańczą zadane elementy i obowiązkowo kankana, z wyskokiem i szpagatem. Potem wybrana dziesiątka najlepszych uczy się choreografii i prezentuje układ na scenie. Karolina znalazła się w finałowej ósemce. - I uważam to za ogromny sukces - podkreśla. Zaprocentowało wyszkolenie, które zdobywałam po drodze, także w Kielcach, gdzie przetańczyłam ostatnie cztery lata. Zaproponowano jej siedmiomiesięczny kontrakt. - Zaczęłam 1 kwietnia - cieszy się Karolina.

ŻYCIE W PARYŻU

Obecnie dwa razy dziennie odbywają się próby nowego spektaklu. Potem będzie pracować od godziny 18-19 do północy, tak jak pracuje kabaret. - Bilety na wieczór są dosyć drogie, jeden kosztuje 85 euro, a jeśli ktoś zamawia kolację z szampanem, to musi zapłacić 135 euro, ale kolejki do kabaretów w Paryżu stoją. Ludzie chcą się tak bawić i to jest wspaniałe.

Rodzice, a z pewnością mama, zobaczą ją, ale dopiero w czerwcu. Wcześniej Karolinę na scenie będzie podziwiać jej chłopak, który mieszka i pracuje w Paryżu. - Edgard trzyma za mnie kciuki, z nim jest łatwiej, bo przecież nikogo tam nie znam - mówi Karolina i dodaje, że tak naprawdę sama nie bardzo wierzy w to, co się dzieje. - Nie myślałam, że będę tańczyć w Paryżu, a tu proszę. Jestem dowodem na to, że jak się bardzo chce, to marzenia się spełniają - uśmiecha się promiennie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie