Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel - zawód wysokiego ryzyka

Paweł WIĘCEK
Archiwum
Prowokowanie, wyzywanie, szarpanie przez uczniów to poważny problem szkół. Nauczyciele są wobec tego bezbronni

W krytycznej sytuacji mają związane ręce. Nie wolno im wyjść z sali, bo nie mogą zostawić klasy bez opieki. Przepisy zabraniają im też odesłać ucznia samego do dyrektora. Muszą jakoś wytrwać do końca lekcji. - Regulamin robi ze mnie ofiarę - twierdzi jedna z nauczycielek.

W czwartek w mediach ukazał się bulwersujący filmik, nagrany przez uczniów jednej ze szkół w Rykach (województwo lubelskie). Widać na nim, jak dwaj uczniowie w wyjątkowo ohydny sposób znęcają się nad nauczycielem. Dziś pytamy świętokrzyskie środowisko oświatowe, co zrobić, by wyeliminować lub przynajmniej ograniczyć skalę tego zjawiska.

SZYBKO REAGOWAĆ

Ze statystyk opracowanych przez autorów raportu "Szkoła bez przemocy" wynika, iż najbardziej odczuwają agresję ze strony uczniów nauczyciele w technikach, gimnazjach i liceach profilowanych. Chodzi nie tylko o przemoc fizyczną, ale i psychiczną - choć niewidoczną, to równie bolesną.

Szkoły mają odpowiednie narzędzia do walki z tą patologią. - Najważniejsze to zareagować w odpowiednim momencie i zasygnalizować problem. Jeśli nie uda się go rozwiązać na poziomie szkoły, wysyłamy pismo o wyznaczenie kuratora - mówi Jerzy Gębski, dyrektor Gimnazjum numer 3 w Skarżysku-Kamiennej. - Młodzież nie jest zła. Przemoc to przypadki skrajne. Wynikają z czyjegoś błędu. Jeśli nie ma współpracy szkoły z rodziną, a rodzice nie zajmują się dziećmi, powstają problemy - dodaje.
Dariusz Wojciechowski, dyrektor V Liceum Ogólnokształcącego w Kielcach, uważa, że dużo zależy także od nauczyciela. - Część młodzieży wyczuwa niedostatki, uległość, brak konsekwencji. Bada, na ile może sobie pozwolić. Nauczyciel, który traktuje swój zawód jak misję i umie wyrobić sobie autorytet, nie dopuści do tego, by stać się ofiarą przemocy - twierdzi.

PRAWA I OBOWIĄZKI

Nie wszyscy pedagodzy zgadzają się z tymi opiniami. - Jak mam nauczyć wyrostka szacunku do siebie, skoro nie wyniósł tego z domu, a na dodatek jego rodzice kwestionują moje decyzje i potrafią nakrzyczeć na mnie w jego obecności? - oburza się pani Anna, nauczycielka jednej z kieleckich szkół.

Uważa ona, że to przepisy czynią z pedagogów ofiary. - Jak to jest, że uczeń może się nade mną znęcać, a ja nie mogę opuścić sali? To absurd - uważa.
Małgorzata Muzoł, świętokrzyski kurator oświaty, podziela ten pogląd. - Nauczyciel powinien mieć zagwarantowane poczucie bezpieczeństwa w szkole. Mówimy tylko o prawach ucznia, o jego bezpieczeństwie. Za mało mówi się o uczniowskich obowiązkach i prawach nauczyciela. Dobrze byłoby sprowokować kampanię na temat gwarancji prawa do bezpieczeństwa dla nauczyciela i dyrektora - twierdzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie