Nauczyciele handlują?

Ostrowieccy księgarze zastanawiają się, czy oficjalnie nie zaprotestować przeciwko praktykom handlowania podręcznikami przez nauczycieli. - Dzieci przychodzą i wprost mówią, iż nauczyciele zapewniają ich, że pewnych podręczników nie kupią w księgarni, tylko muszą sprowadzić przez szkołę - mówią księgarze. - Co trzeci młody klient bierze pojedyncze sztuki, a nie całe komplety.

Problem obrotu nowymi podręcznikami w szkołach pojawił się rok temu, kiedy księgarze po raz pierwszy solidarnie zaprotestowali. - Rozumiemy niedomówienia, więc w ubiegłym roku rozesłaliśmy pisma do dyrektorów podległych nam placówek z prośbą o to, by na terenie szkoły nie prowadzić tego typu działalności - zapewnia Maciej Kuszewski, naczelnik Wydziału Edukacji Starostwa Powiatowego. - Nauczyciele w naszym liceum ograniczają się do ustalenia listy obowiązujących podręczników, która jest wywieszana przed końcem starego roku szkolnego - wyjaśnia Zygmunt Kochański, dyrektor IV LO. - Uczeń dokonuje zakupu samodzielnie.

Zdaniem księgarzy, niektórzy nauczyciele mimo wszystko prowadzą niekorzystną dla nich działalność gospodarczą. - Tymczasem my płacimy podatki i ledwo "przędziemy" - dodają księgarze.

Okazuje się, że jest o co walczyć. Połowa obrotów ostrowieckich księgarni pochodzi ze sprzedaży podręczników. Najlepszy interes, to nowe pozycje oraz podręczniki do klas I-III szkół podstawowych, które dzieci wypełniają i nie nadają się do powtórnego użytku. Wydawnictwa dodatkowo kuszą szkoły i nauczycieli upustami oraz darmowymi podręcznikami. - My także dajemy upusty i nierzadko się okazuje, że podręcznik kupiony u nas jest o 3-4 złote tańszy od zamówionego przez nauczyciela prosto u wydawcy - argumentują księgarze, którzy ostrzegają, że jeżeli uczniowie nadal będą musieli kupować podręczniki w szkołach, wystąpią z oficjalnym protestem do władz oświatowych wyższego szczebla.