MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nerwowe świętokrzyskie derby w Starachowicach. Juventa prowadziła z Nidą Pińczów 1:0, ale przegrała 1:3

Robert KACZMAREK, [email protected]
Tomasz Wójcik (przy piłce) zdobył bramkę dla Juventy w meczu z Nidą Pińczów, ale jak się okazało, dla gospodarzy były to tylko miłe złego początki.
Tomasz Wójcik (przy piłce) zdobył bramkę dla Juventy w meczu z Nidą Pińczów, ale jak się okazało, dla gospodarzy były to tylko miłe złego początki. Fot. Robert Kaczmarek
Nida Pińczów wypunktowała w Starachowicach tamtejszą Juventę Perfopol, wygrywając z nią 3:1. Duża w tym zasługa pomocnika gości Wojciecha Jagodzińskiego, który dwukrotnie pokonał bramkarza miejscowych strzałami z rzutów wolnych!

Mówią trenerzy:

Tomasz Wójcik (przy piłce) zdobył bramkę dla Juventy w meczu z Nidą Pińczów, ale jak się okazało, dla gospodarzy były to tylko miłe złego początki.
Tomasz Wójcik (przy piłce) zdobył bramkę dla Juventy w meczu z Nidą Pińczów, ale jak się okazało, dla gospodarzy były to tylko miłe złego początki. Fot. Robert Kaczmarek

Mówią trenerzy:

Arkadiusz Bilski, trener Juventy Perfopol Starachowice: - Piłka nożna to walka na całej długości i szerokości boiska, a wśród rywali więcej było... płaczu. W tym spotkaniu było zbyt dużo nerwowości. Za stracone bramki nie chciałbym winić tylko Przemka Wesołowskiego. Wiem, jak się czuje po tym meczu.

Ireneusz Pietrzykowski, trener Nidy Pińczów: - To nie było porywające widowisko, ale spotkanie miało różne fazy. Po przerwie dostaliśmy bramkę, wydawało się, że może ona już rozstrzygnąć mecz, ale podnieśliśmy się. Wojtek Jagodziński stanął na wysokości zadania.

Przed tym spotkaniem obie drużyny miały po 27 punktów na koncie, więc świętokrzyskie derby w Starachowicach zapowiadały się interesująco.

,b>PECH DREJA

Mecz bardzo pechowo rozpoczął się jednak dla Juventy, gdyż już w 6 minucie straciła ona Karola Dreja. Gracz gospodarzy, po ostrym wejściu jednego z rywali, miał rozciętą skórę w okolicach kolana, nie był w stanie brać dalej udziału w boiskowej rywalizacji (czeka go teraz blisko dwutygodniowa rekonwalescencja). Pojedynek w pierwszej połowie raczej rozczarowywał, mnóstwo było szarpanej gry, nerwowości, uporczywej walki, a składnych akcji jak na lekarstwo. Dopiero w końcówce pierwszej połowy swój rytm zaczęła łapać Juventa. Obrońcy Nidy dwukrotnie pogubili się przed własną bramką i niewiele brakowało, a Dariusz Anduła i Przemysław Ryński wykorzystaliby owe nieporozumienia. Strzał popularnego "Andzi" był jednak niecelny, zaś uderzenie "Rynia" obronił Konrad Majcherczyk.

"ZA KOŁNIERZ" BRAMKARZOWI

Niewątpliwie bardziej ciekawsza i emocjonująca była druga odsłona spotkania, która fenomenalnie rozpoczęła się dla Juventy. W 51 minucie Ryński zwiódł na prawej flance jednego z rywali, zagrał na pole karne Nidy, do piłki na szóstym metrze od bramki Majcherczyka dopadł Tomasz Wójcik i dobił ją do siatki. Radość starachowiczan przygasła jednak już dwie minuty później. Wojciech Jagodziński, który na placu gry pojawił się dopiero od początku drugiej połowy, fenomenalnie wykonał rzut wolny z około 30 metrów, pakując piłkę w same "widły", i doprowadził do wyrównania. Ten sam zawodnik skopiował wyczyn po godzinie gry, z tym że kąt był ostrzejszy, a pińczowianin uderzał niemal z kornera. Gol był przedniej urody, inna sprawa, że obciąża on konto bramkarza Juventy Przemysława Wesołowskiego, który dał sobie wrzucić futbolówkę "za kołnierz". Podopieczni Arkadiusza Bilskiego rzucili się do odrabiania strat. Należał im się nawet rzut karny, kiedy to obrońca Nidy Marek Basąg nieprzepisowo powstrzymał w obrębie "szesnastki" szarżującego Piotra Pastuszkę. Kielecki arbiter Mateusz Kowalski uznał jednak, że faul nastąpił przed polem karnym i podyktował tylko rzut wolny dla miejscowych.

Decyzja ta wywołała jeszcze więcej nerwowości. Juventa tymczasem - zamiast odrobić straty - dostała jeszcze trzeciego gola. Marcin Kołodziejczyk z ostrego kąta przymierzył w krótki róg (obok źle ustawionego golkipera gospodarzy) i tym samym wykończył kontrę Nidy. Wesołowski zastąpił między słupkami starachowickiej bramki Tomasza Wróblewskiego, który wyjechał na studia i swego sobotniego debiutu w trzeciej lidze nie będzie wspominał zbyt mile...

SZCZĘŚCIE I... DAR OD BOGA

Po meczu najwięcej gratulacji od kolegów zebrał natomiast Jagodziński. - W niektórych spotkaniach brakowało nam szczęścia, dziś w tym trudnym pojedynku zdecydowanie nam ono dopisało. Po dłuższej przerwie wróciłem do gry, w przeszłości strzelałem już bramki z rzutów wolnych. Dostałem - można powiedzieć - dar od Boga i staram się go wykorzystywać. Grunt, że sięgnęliśmy po trzy punkty - podsumował zawodnik Nidy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie