Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nida Pińczów przegrała u siebie z rezerwami Wisły Kraków

/dor/
fot. Kamil Markiewicz
Gospodarze mogli sprawić niespodziankę, ale zawiodła skuteczność. A goście się nie mylili, Dominik Kościelniak dwa razy znalazł sposób na pokonanie Adriana Zyguły.

Krzysztof Dziubel, trener Nidy:

Krzysztof Dziubel, trener Nidy:

- Wisła prowadziła grę, ale to my stworzyliśmy stuprocentowe sytuacje i szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy. Na drugą połowę wyszliśmy skoncentrowani, ale, niestety, w 48 minucie straciliśmy gola po błędzie całej defensywy. Piłka toczyła się przez pół pola karnego i nie miał jej kto wybić. Kościelniak skorzystał z tego prezentu.

TS 1946 Nida Pińczów - Wisła II Kraków 0:2 (0:0)

Bramki: 0:1 Dominik Kościelniak 48, 0:2 Kościelniak 62.

Nida: Zyguła 4 - Ciacia 4, Rechowicz 3, Bisikiewicz 3 (80. Kempkiewicz nie klas.), Motyl nie klas. (16. Sadowski 3) - Drej 4, Szafraniec 5, Zacharski 5, Burek 4 (67. Borla 1) - Zaręba 6, Banaszek 3 (55. Karasek 2).

Wisła II: Bieszczad - Szywacz, Kolanko, Bierzało, Żemło - Gulczynski, Kościelniak (86. Marszalik), Pułka (86. Wąsikowski), Kuczak (75. Mordec) - Zając (65. Ferens), Kamiński.

Kartki: żółte: Burek, Bisikiewicz, Zacharski (Nida), Kościelniak (Wisła II). Sędziował: Karol Kierzkowski z Kielc. Widzów: 200.

Pińczowski zespół już w 5 minucie mógł objąć prowadzenie. Hubert Drej był w sytuacji sam na sam, ale strzelił prosto w bramkarza - Gerarda Bieszczada, który znajduje się w szerokiej kadrze pierwszego zespołu Wisły. Oprócz niego szkoleniem zespołu występującego w T-Mobile Ekstraklasie objęci są też Piotr Żemło, Dawid Kamiński, Kamil Kuczak i zdobywca obu bramek - Dominik Kościelniak.

A wracając do sytuacji gospodarzy, w 30 minucie Krystian Zaręba uderzał głową z pięciu metrów, ale również trafił w bramkarza. Podobnie było po przerwie, już przy stanie 0:1. Zaręba główkował, ale futbolówka przeszła minimalnie obok słupka. A Hubert Drej w 60 minucie przelobował bramkarza, ale nie trafił w bramkę.

- Jak się nie strzela goli, mimo tak dogodnych sytuacji, to się je traci. Znowu pognębił nas Kościelniak. Po raz kolejny zabrakło skuteczności. Poza tym jeszcze nie zdarzyło się w tym sezonie w trzeciej lidze, żebyśmy pierwsi zdobyli bramkę. Sami stawiamy się w trudnej sytuacji, musimy "gonić" wynik. Raz się to udaje, a raz nie - powiedział Krzysztof Dziubel, trener Nidy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie