Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nie chcemy mieszkać w getcie" - mieszkańcy protestowali przeciwko ekranom przy drodze nr 728

Marzena KĄDZIELA
Burmistrz Michał Cichocki rozmawia z protestującymi na temat możliwości wstrzymania budowy ekranów
Burmistrz Michał Cichocki rozmawia z protestującymi na temat możliwości wstrzymania budowy ekranów Marzena Kądziela
"Nie chcemy mieszkać w getcie, w domach, do których nie będzie docierać światło dzienne. Nie zgadzamy się na ekrany w Wincentowie, Brodach, Gatnikach". To można było usłyszeć w środowe popołudnie przed Urzędem Miasta i Gminy w Końskich, gdzie odbyła się pikieta kilkudziesięciu osób.

[galeria_glowna]
Około 60 osób, głównie mieszkańców Wincentowa, ale także Brodów i Gatnik przybyło w środę do parku, przed konecki magistrat. Była syrena, transparenty i okrzyki. - Przyszliśmy się spotkać z burmistrzem, jest szefem naszej gminy, to niech nam pomoże - mówiono. Burmistrz do protestujących wyszedł o umówionej godzinie.

O co chodzi? O ekrany, które mają stanąć na przebudowywanej drodze nr 728, tuż przed domami mieszkańców wiosek. Droga to część budowanej obwodnicy Końskich. - Bardzo się cieszymy, że będziemy mieć ładną drogę, chodniki, o które od lat walczyliśmy, a nawet ścieżkę rowerową - mówi jedna z inicjatorek protestu Ewa Piekarska. - Ale w żadnym wypadku nie chcemy ekranów, które zgodnie z projektem mają mieć od czterech do sześciu metrów wysokości i w całości będą wykonane z blachy. Gdybyśmy się na to zgodzili, nasza wioska przemieniłaby się w blaszane getto, bylibyśmy pośmiewiskiem dla całej Polski.

WIDOK NA ŚCIANĘ Z BLACHY

Inni protestujący dodają, że w przypadkach domów stojących blisko drogi, ekrany znajdą się tuż przed oknami. - To może od razu zamurować okna i żyć przy świetle elektrycznym - dywaguje jeden z mężczyzn. - Światło słoneczne przecież przez ten metalowy ekran nie dojdzie do pomieszczeń. Kto chciałby mieć widok na ścianę blachy? Ja na pewno nie!

Argumentów za zmianą projektu budowy ekranów mieszkańcy Wincentowa, Brodów i Gatnik podają jeszcze wiele. Prawdopodobnie jednak żaden z nich nie będzie miał znaczenia dla inwestora czyli Świętokrzyskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich. Jak mówi burmistrz Michał Cichocki, czas na jakiekolwiek zmiany w projekcie budowy drogi wraz z elementami takimi jak ekrany, dawno już minął.

NIC NIE WIEDZIELIŚMY

Dlaczego więc mieszkańcy wcześniej nie próbowali zmienić planów projektanta? - Bo nic na ten temat nie wiedzieliśmy - tłumaczą. - Nikt z nami nie rozmawiał, nie informował, nie pytał nas o zdanie. Niektórzy z mieszkańców o planach budowy ekranów dowiedzieli się zaledwie kilka dni temu.

Burmistrz Michał Cichocki rozkłada ręce. - Nie mam żadnego wpływu na decyzję, która została podjęta we wrześniu 2010 roku, gdy jeszcze nie byłem burmistrzem - tłumaczy. - Rozmawiałem z inwestorem, który tłumaczy, że ekrany to wymóg Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Nasze rozmowy z dyrektorem nic nie dają. Na nasze uwagi, że mieszkańcy nie wiedzieli o planach budowy ekranów, otrzymaliśmy zdjęcia, które pokazują, iż w wioskach były wywieszane ogłoszenia o możliwości zapoznania się z projektem i wniesienia do niego swych uwag.

INTERWENCJE BEZ SKUTKU

Jeden z mężczyzn natychmiast na to odpowiedział, że faktycznie widział takie ogłoszenia, w których zapraszano na obejrzenie projektu do... Kielc. - Ze cztery dni próbowałem się tam dodzwonić, ale bezskutecznie - mówi. - Na jazdę do Kielc nie mogłem sobie pozwolić, bo pracuję.

Mirosław Biały dodaje, że o planowaniu budowy ekranów dowiedział się w lipcu minionego roku. - Próbowałem wtedy interweniować, ale bez skutku. Nasze próby podjęliśmy ponownie kilka tygodni temu. Chcemy, by gospodarz naszej gminy, czyli burmistrz, pomógł nam w tym.

W środę podczas protestu i rozmów z burmistrzem zapadły konkretne decyzje. Mieszkańcy mają wybrać spośród siebie osoby, które wraz z burmistrzem, po konsultacji z prawnikiem, mają pojechać do Warszawy do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Ma to nastąpić w najbliższych dniach. Jednak prawdopodobnie mieszkańcy koneckiej gminy i tam niewiele zdziałają, bowiem zgodnie z prawem, w trakcie realizacji inwestycji z unijnym dofinansowaniem, nie wolno już nic w projekcie zmieniać. W innym przypadku można stracić unijne pieniądze, a to w przypadku budowy obwodnicy Końskich, której częścią jest droga nr 728, 82 mln zł.

- Musimy próbować, jak będzie trzeba, to pojedziemy do siedziby Unii Europejskiej - zapewniają protestujący. - Na pewno nie wpuścimy ciężkiego sprzętu, za pomocą którego mają być wbijane słupy pod ekrany. Tak już zrobili mieszkańcy Gatnik. Będziemy protestować do skutku, bo nie wyobrażamy sobie życia w blaszanym getcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie