Nie dziwmy się istnieniu Antycovidowców. To skutek sprzecznych sygnałów od rządzących

Jedni wierzą w Jahwe, inni w Allaha, Trygława albo reinkarnację. Nic nikomu do tego. Niech sobie każdy wierzy w co i kogo chce, byle innych nie zmuszał. Oczywiście nie brakuje prześmiewców. W Związku Radzieckim, będącym swego czasu w awangardzie co prawda nie humanitaryzmu, za to nauki i postępu podkreślano, że Jurij Gagarin był w kosmosie i żadnego Boga nie widział. Lata później grupa jajcarzy dla beki założyła kościół Latającego Potwora Spaghetti.
Wiara jest sprawą ważną i bez wątpienia w życiu pomaga. Choćby wytłumaczyć sobie zjawiska, których nie rozumiemy. Z podobną sytuacją mamy do czynienia dziś. Covid - 19 opanował świat. Autorytety głoszą – mamy epidemię! Codziennie dowiadujemy się - zachorowało tyle a tyle osób, tyle a tyle zmarło. Co prawda, nad statystykami już chyba nikt nie panuje i coraz trudniej traktować je poważnie, ale wrażenie robią. Ale jak tu wierzyć? Najpierw przekonywano nas, że to śmiertelny wirus. Potem, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Były minister zdrowia nabijał się z noszących maseczki, później surowo nakazywał, że trzeba je zakładać. Czy można się dziwić, że ludzie się pogubili? W końcu niby coś tam o koronawirusie wiadomo, ale w sumie mało.
Goya stwierdził – kiedy rozum śpi, budzą się demony. I się obudziły. W reakcji na informacyjny chaos coraz więcej osób twierdzi, że cała ta pandemia to ściema. Że Chińczycy wygrali III Wojnę bez jednego wystrzału, albo że Rząd Światowy chce nas wszystkich zaczipować, żeby mieć kontrolę nad ludzkością. Ulicami miast przeszły pochody Antycovidowców. Po Sejmie posłowie Konfederacji biegają z odkrytymi buziami i zdobywają kolejnych wyborców, bo masek przecież nikt nie lubi. Rząd się miota, bo nie wie, co robić. Znany preppers apeluje, żeby gromadzić żywność i amunicję. Wróg stoi u bram i przeżyją tylko ci przezorni. To wcale nie jest śmieszne, tylko pokazuje, jak jesteśmy bezradni w obliczu Nieznanego.