Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie musimy się kochać

Iwona SINKIEWICZ
Włodzimierz Wójcik
Włodzimierz Wójcik Echo Dnia

Ostatni tydzień przyniósł zamieszanie na szczytach SLD-owskiej władzy w województwie. Henryk Milcarz, nowy przewodniczący partii, ostro skrytykował wojewodę Włodzimierza Wójcika. Ujawnił, że rozważane jest cofnięcie rekomendacji dla wojewody. Po poniedziałkowym spotkaniu władz wojewódzkich Sojuszu, wszyscy nabrali wody w usta. Co się właściwie wydarzyło w świętokrzyskim Sojuszu?

* Panie wojewodo, lubi pan swój gabinet?

- To nie jest kwestia lubienia. Nie chodzi o jakiś "bizantyjski" przepych, ale o kwestię utrzymania pewnych standardów... A gabinet jest przyjemny, ma ciepłe, fajne kolory...

* Pytam o to, bo oponenci twierdzą, że zamyka się pan w czterech ścianach swojego gabinetu. Co pan na to?

- Byłem we wszystkich powiatach, spotykałem się ze starostami i z wójtami. Na 102 gminy w regionie, jest może 10 do których przez ostatnie trzy lata nie dotarłem. Nie ma dużego zakładu przemysłowego, w którym nie byłem, albo z którego prezesem nie spotkałbym się tu na miejscu, w urzędzie. Gdybym to wszystko zliczył, to myślę, że zdecydowanie więcej przebywam poza urzędem, niż w tym gabinecie.

* "W każdej rodzinie są dobre i złe dni" mówił po poniedziałkowym spotkaniu kierownictwa SLD Henryk Milcarz, szef partii w regionie. Kilka dni wcześniej ostro pana krytykował. Jak to rozumieć?

- Nie chciałbym mówić o tym, co było przed poniedziałkiem. Nikt mnie o niczym nie informował, nikt nie zgłaszał zastrzeżeń do mojej pracy. I nagle ukazała się informacja w gazetach o rozważanym cofnięciu rekomendacji. Ale na poniedziałkowym spotkaniu nie było już o tym mowy, chociaż rozmowa była szczera aż do bólu. Poinformowałem o tym, co z programu wyborczego SLD z 2001 r. zostało zrealizowane i ustaliliśmy zasady współpracy. Nie musimy się kochać, ale musimy współdziałać w interesie mieszkańców regionu...

* Po co więc to zamieszanie wokół pana osoby i to na kilka miesięcy przed końcem kadencji?

- To nie do mnie pytanie.

* Stwierdził pan ostatnio, zresztą w związku z krytycznymi uwagami pod pana adresem, że "jako wojewoda wiele po sobie zostawi". Ale uniwersytetu, lotniska czy dróg ekspresowych - o których się tyle mówiło - jakoś nie widać...

- Wiem, że powstaną drogi ekspresowe: Warszawa - Kraków oraz Łódź - Kielce, z rozbiciem na Lublin, Rzeszów i Tarnów. Gdy zostawałem wojewodą nakłady na drogi krajowe wynosiły 37 mln złotych. A w 2005 roku na drogi krajowe w naszym województwie będzie zaangażowane ok. 250-300 mln złotych! Gdy przyszedłem na stanowisko wojewody nie było żadnego projektu, żadnego pozwolenia budowlanego... Zaczynałem od zera. A teraz? Są budowane obwodnice Jędrzejowa i Kij (obie były zapowiadane w naszym planie wyborczym). Buduje się tzw. węzeł Skarżysko, będzie obwodnica Ożarowa. W czerwcu podpiszę wszystkie dokumenty, dotyczące realizacji największej inwestycji drogowej w regionie, tzw. węzła północ w Kielcach. To przedsięwzięcie warte - ok. 180-200 mln złotych.

I proszę mnie nie pytać o lotnisko. To inwestycja regionalna i nie może być finansowana z budżetu państwa. Jej sukces zależy od samorządów.

* A uniwersytet?

- Miałem już dosyć spotkań związanych z uniwersytetem. Dosyć dyskusji o działkach, o mieszkaniach... Szkoda, że talonów na samochody nie rozdaję, bo też bym pewne usłyszał o konieczności przekazania na rzecz uniwersytetu przynajmniej kilku... A sytuacja jest taka: pan minister wykaże polityczną neutralność w sprawie uniwersytetu w Kielcach, a gdy dojdzie do głosowania w Sejmie, będzie większość parlamentarna. Takie przynajmniej mam deklaracje. Tyle, że klucz do uniwersytetu nie leży u posłów, marszałka, wojewody czy prezydenta, ale w Akademii Świętokrzyskiej. Ten klucz to pięć praw do doktoryzowania i jedno prawo do habilitowania.

* Ale to w naturalny sposób można powiązać z działkami, mieszkaniami itp. Łatwiej ściągnąć profesora, jeśli ma się mu co zaoferować...

- Nieprawda. Powołałem właśnie konsultanta wojewódzkiego do spraw onkologii. Ma 35 lat, doktorat i napisaną pracę habilitacyjną i przyszedł z doskonałego szpitala klinicznego. Wybrał Kielce, bo ma tu możliwości rozwoju i awansu, na które w swojej klinice musiałby czekać latami... Kończąc temat uniwersytetu - piłka jest po stronie Akademii Świętokrzyskiej. Spełni warunki, będzie uniwersytet. Nie spełni - nie ma o czym mówić...

Ale telewizję załatwiliśmy. Dzięki naszym posłom przegłosowana została ustawa o szesnastu ośrodkach telewizyjnych i w Kielcach jest TVP. Trzeba teraz powalczyć o częstotliwość czy telewizję cyfrową. Ale to nie jest zadanie wojewody, ale zarządu telewizji, na który nie mam żadnego wpływu.

A ile lat "wałkowany" był problem zbiornika "Wióry"? Budżet państwa "kapał" po 10 milionów rocznie, podczas gdy potrzebowaliśmy 100 milionów, by tę inwestycję zakończyć. I udało się te pieniądze zdobyć. A Borków? W 1997 r. zbiornik został rozerwany, w 2001 r. - ponownie. Dlatego, że cztery lata wcześniej był źle naprawiony. Znalazłem 20 mln zł i ten zbiornik został odbudowany. I to tak, że nawet jak przyjdzie woda stulecia, wały wytrzymają.

* Jednego nie rozumiem. Pan mówi, że znalazł 20 mln na Borków, pan marszałek też mówi, że znalazł. Więc właściwie czyja to zasługa?

- Proszę mnie nie wpuszczać w takie rozmowy. Ja to załatwiłem u ministra Wagnera, pieniądze pochodzą z funduszy powodziowych. Żeby była jasność - załatwiliśmy to razem z posłem Długoszem. Zresztą, jak zostałem wojewodą to pieniądze powodziowe "kapały" - po kilkanaście tysięcy dla gminy. Tymczasem w ciągu ostatnich trzech lat, 2002-2004, dostaliśmy w sumie 100 mln zł środków powodziowych, z których wyremontowano drogi gminne i powiatowe.

* Mówi pan o swoich sukcesach, tymczasem pańscy przeciwnicy twierdzą, że ma pan słabą pozycję w Warszawie, i że nie ściąga pan do regionu tak dużych pieniędzy, jak by można. Nie ma pan poczucia, że tych funduszy mogłoby być więcej?

- Owszem, zawsze można zrobić więcej i lepiej. Ale muszę też realnie patrzeć na budżet państwa i jego możliwości. Budżet nie jest z gumy. Łatwo rzucać hasła i obietnice, które nie będą miały pokrycia w rzeczywistości. Podejrzewam, że gdybyśmy nawet wzięli wszystkie pieniądze z Warszawy i tak niektórzy mówiliby, że nie wszystko zostało zrobione.

* Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Skąd to osłabienie pańskich notowań w formacji, którą pan reprezentuje?

- W sytuacji, w jakiej dzisiaj jest SLD, łatwo jest ganić i opluwać.

* Przed rokiem zapowiadał pan dwie duże inwestycje w regionie. Gdzie te oczekiwane miejsca pracy?

- Pierwsze związane są z offsetem dla skarżyskiego "Mesko" na sumę 900 mln dolarów. Druga sprawa związana jest ze starachowicką strefą i "Truck Manem". Nie chcę zdradzać kulis, ale wszystko jest na dobrej drodze do poważnego rozwoju tej firmy. Do końca 2005 roku powinien to być największym zakład przemysłowy w regionie... Jeszcze przed rokiem mieliśmy problem "Huty Ostrowiec". Były manifestacje przed urzędem, obrzucanie jajkami. Od wielu miesięcy jest spokój...

* Ale to chyba nie pana zasługa, a raczej efekt wzrostu gospodarczego.

- Tak, cieszę się, że to efekt wzrostu gospodarczego, a co za tym idzie polityki realizowanej przez rząd. W Polsce sprawy idą w dobrym kierunku. Pomimo ogromnego czarnowidztwa, gospodarka ma się dobrze. Ale jeśli moja formacja polityczna jest postrzegana jedynie przez pryzmat Starachowic, komisji śledczej itp., to jest odbierana tak, jak jest.

* Wróćmy na lokalne podwórko. Twierdzi pan, że nie upolitycznia administracji. A jednak były "polityczne" przyjęcia do urzędu: Robert Siejka, Mariusz Cołoszyński, Tadeusz Żołnierczyk. Jak pan to wytłumaczy?

- Pisaliście państwo o "istnym desancie z Urzędu Miasta". Tymczasem pan Mariusz Cołoszyński (przyjęty do ŚUW po tym, jak stracił pracę kieleckim magistracie - red.) nie był powołany przeze mnie, ale przez ministra - szefa Służby Cywilnej. Umowa była prosta: "Mariusz, jest wakat. Startuj w konkursie, życzę ci żebyś wygrał". Skąd się wziął Tadziu Żołnierczyk? On był zawsze kojarzony z opcją prawicową. Przyszedł do tego urzędu z wojewodą Płoskonką. W 1998 r. poleciłem go prezydentowi Kielc, Włodzimierzowi Stępniowi. Gdy dwa lata temu miałem kłopot z Ośrodkiem Informatyki, wziąłem Żołnierczyka z powrotem. I okazuje się, że teraz mamy najlepszy w Polsce Wojewódzki Ośrodek Informatyki.

* Na przyjęcie Roberta Siejki, działacza miejskiej organizacji SLD, też ma pan wytłumaczenie?

- Nie pracuje w urzędzie, tylko w zakładzie obsługi - naszym gospodarstwie pomocniczym. Organizuje szkolenia i robi to doskonale. Można powiedzieć, że jest jedynym pracownikiem przyjętym z "rozdania politycznego". Ale czy legitymacja SLD ma być przeszkodą w objęciu stanowiska w tym urzędzie? Pani wyciąga jednego człowieka przyjętego "z rozdania", a wie pani ile w ciągu tych ostatnich trzech lat przybyło pracowni internetowych w województwie?

* Nie wiem, ale pewnie dużo.

- Siedemset.

* Czy to nie jest zasługa samorządów gminnych?

- Nie. To minister edukacji daje pieniądze dla województwa, a wojewoda je dzieli. Minister mógł nic nie dać, bo te środki nie są dzielone według jakiegoś konkretnego klucza. Jeśli w tym województwie jest szkoła, która nie ma sali internetowej, to znaczy, że jej dyrektor nie raczył przyjść do mnie, czy do kuratora i o tym poinformować...

W Kielcach powstała Izba Celna, będzie Naczelny Sąd Administracyjny, Izba Ogrodnicza w Sandomierzu i jeszcze dwie poważne instytucje, o które zabiegam. To tzw. otoczenie instytucjonalne, którego brak zarzucano nam przy tworzeniu województwa.

* Rozumiem, panie wojewodo, że ma pan poczucie dobrze wykonanej pracy?

- Tak. Mam przekonanie, że coś w tym województwie w ostatnich trzech latach zrobiłem. I nie boję się porównań z moimi poprzednikami od 1990 roku, coś po sobie w tym województwie pozostawię.

* Mówi się o prawdopodobnym czerwcowym terminie wyborów parlamentarnych. Trudno się będzie panu rozstać z gabinetem, nie będzie panu żal tych ciepłych zieleni (kolor ścian - red.)?

- Nie można tego rozpatrywać w kategorii żalu. Po wyborach, razem z premierem, podam się do dymisji. Nie ma w tym nic sensacyjnego. Wojewoda to nie jest funkcja dożywotnia. Jednym podpisem jestem powoływany, potem jest kolejny i już mnie nie ma. Trzeba umieć odejść z godnością. I tak naprawdę nie jest to sprawa mojego wyboru, czy wyboru moich kolegów. O tym zadecydują wyborcy, pani, ja i milion trzysta tysięcy obywateli w naszym województwie. Zostawię nowoczesną administrację ze świetną kadrą, której profesjonalizm nagrodzono w minionym roku Polską Nagrodą Jakości i wyróżnieniem w Europejskiej Nagrodzie Jakości.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie