Nie stawia się żagli, kiedy idzie sztorm. A na jachcie "Polonia" właśnie rozwijają płótna

Jak uczą na geografii, oceany zajmują ponad 70 procent Ziemi, a lądy niespełna 30. Choć nie wszyscy muszą w to wierzyć.

Podobnie, jak w to, że koronawirusa COVID - 19 wytworzyła sama natura. Znajomy, z właściwym wykształceniem, twierdzi, że to niemożliwe i że to typowa broń biologiczna. Kto ją wymyślił - nie wie, albo nie chce powiedzieć. Na szczęście mam jeszcze innych kolegów. Jeden jest pewien, że opracowali go Chińczycy i uciekł z laboratorium. Kolejny zarzeka się, że wcale nie uciekł, tylko specjalnie go wypuścili, żeby przetestować przed wielką wojną, jak państwa przygotowane są na kryzys. Jeszcze jeden przekonuje, że to wcale nie Chińczycy, tylko Amerykanie.

Stojąc w kolejce słyszałem też, że groźnego wirusa wcale nie ma, bo to zwykła grypa, a my padliśmy ofiarą spisku. Czyjego? Strach pomyśleć!

Kto ma rację - nie wiem. Pewnie kiedyś jakaś specjalna komisja sejmowa to wyjaśni Dziś wiadomo tyle, że wirus zmienił świat. Przez kilka tygodni byliśmy uczestnikami psychologicznego eksperymentu. „My, Polacy, wolni ptacy”, zostaliśmy zamknięci w domach, odcięci od świeżego powietrza i lasu. Gospodarka zamarła. Widać, tak było trzeba. Chyba dłużej się nie dało, bo rząd odpuścił. Niby tylko poluzował kaganiec, ale Polacy wyrwali się jak psy ze smyczy. Że w końcu można pójść do parku czy na rower - tylko się cieszyć, te zakazy były głupie. Przechodnie przestali się rozglądać na boki, już nie trzeba się bać policji.

Gorzej, że w sklepach zrobiło się tłoczno i prawie nikt nie dba o zachowanie odstępów. Wisząca pod nosem maseczka działa przecież jak indiański amulet, więc o co chodzi?

Wracając do mórz i oceanów. Przy dobrych wiatrach statek płynie przez nie pod pełnymi żaglami. Kiedy idzie sztorm, mądry kapitan woła - refuj! I żagle zwija się tak, by wicher ich nie porwał, a okręt nie stracił przy tym sterowności. W Polsce liczba zakażeń wciąż rośnie, jak fala. Mam wrażenie, że dowódca jachtu „Polonia” nakazał rozwijać płótna akurat przed największą burzą.