MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Nie wiem, czy ją zabiłem". Ruszył proces 51-latka oskarżonego o zabójstwo konkubiny

Beata KWIECZKO
Proces 51-latka oskarżonego o zabójstwo konkubiny toczy się w Sądzie Okręgowym w Kielcach.
Proces 51-latka oskarżonego o zabójstwo konkubiny toczy się w Sądzie Okręgowym w Kielcach. Dawid Łukasik
- Byłem o nią zazdrosny, ale ją kochałem. Razem z nią planowałem ułożyć sobie życie - wyjaśniał we wtorek w sądzie 51-letni mężczyzna oskarżony o to, że w Ostrowcu zabił swą 51-letnią partnerkę.

- Szokiem dla mnie było przesłuchanie na policji i to, że moja konkubina nie żyje. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie stwierdzić, czy to ja dopuściłem się tego przestępstwa - wyjaśniał wczoraj w sądzie 51-latek oskarżony o zabójstwo 51-letniej konkubiny.
Sprawa dotyczy wydarzeń, jakie rozegrały się pod koniec lutego tego roku w altance w Ostrowcu Świętokrzyskim. Od ciosu nożem w brzuch zginęła wtedy 51-letnia kobieta. O wszystkim powiadomił policję jej konkubent. Mężczyzna został aresztowany i oskarżony o zabójstwo. Z akt sprawy wynika, że miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność do pokierowania swoim postępowaniem.

"BYŁEM ZAZDROSNY"

Wczoraj, podczas pierwszej rozprawy, oskarżony 51-latek oświadczył, że chce odnieść się do składanych wcześniej wyjaśnień. Sąd je odczytał. Tuż po zatrzymaniu, 51-latek opowiadał o swej partnerce tak: - Poznaliśmy się u kolegi. Ona najpierw z nim mieszkała, a kiedy zginął potrącony przez samochód, przeprowadziła się do mnie i została moją konkubiną. Nie utrzymywała kontaktu ze swoją rodziną, bo miała problemy z alkoholem. Zresztą ja też miałem. Odkąd razem zamieszkaliśmy, nikt nas nie odwiedzał. Pomiędzy nami było rożnie. Zdarzało się, że biłem swoją konkubinę, raz ją nawet skaleczyłem nożem w rękę. Byłem o nią zazdrosny, jak wychodziła do innych mężczyzn i przez kilka dni nie wracała do domu - tłumaczył.

"MIAŁA ZIMNĄ DŁOŃ"

Sąd odczytał również, co mężczyzna po zatrzymaniu opowiadał o zajściu w krytyczny dzień: - Nie było jej w domu dziesięć dni. Potem spotkałem ją na mieście. Poszliśmy sprzedać złom i kupiliśmy jedzenie oraz cztery butelki nalewki. Wypiliśmy ją razem. Około godziny 18 wróciliśmy do altanki. Poprosiłem ją, żeby zrobiła coś do jedzenia. Odpowiedziała, że przecież mam ręce, tak samo jak ona i żebym sobie sam zrobił. Potem się położyła. Między nami doszło do ostrej wymiany zdań. W tym czasie robiłem kanapki. Ona zarzucała mi, że byłem z innymi kobietami, co było nieprawdą. Zdenerwowałem się, wziąłem nóż i zadałem jej cios w brzuch. Ona się odwróciła. Myślałem, że zasnęła. Potem poszedłem spać. Obudziłem się w nocy, załatwiłem potrzebę i chciałem się do niej przytulić. Miała zimną dłoń. Wyszedłem powiadomić policję, że konkubina nie żyje - odczytywał sąd słowa mężczyzny.

"NIE JESTEM PRZEKONANY"

- Dziś uważam, że ktoś inny mógł ją ugodzić w brzuch, bo nie miałoby sensu, żebym to ja ją zabił - mówił wczoraj oskarżony. - Byłem o nią zazdrosny, ale ją kochałem. Razem z nią planowałem ułożyć sobie życie. Obecnie czekam na spadek po rodzicach. Chcieliśmy opuścić altankę i wykupić mieszkanie. Nie jestem przekonany, że to ja zadałem cios w brzuch. Kilka razy mieliśmy najście, ginęły nam narzędzia - wyjaśniał. - Nie jestem pewny, czy to zrobiłem, ale wszystko wskazuje na to, że to ja. Mogło być tak, że zadałem cios pod wpływem emocji. Byłem w nerwach. Może działała we mnie zazdrość, może złość. Gdy dowiedziałem się, że konkubina nie żyje, było mi wszystko jedno, dlatego wcześniej składałem inne wyjaśnienia - dodawał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie