Nie zamykajcie osiedlowych klubów

W Kielcach pomocą objętych jest 662 bezdomnych. Z informacji pracowników działu bezdomności wynika, że część osób przyjeżdża w okresie zimowym do naszego miasta z pobliskich miejscowości i tu szukają wsparcia. - Dla nich wszystkich trzeba znaleźć jakieś miejsce, żeby przetrwali trudny okres - mówił dyrektor Scelina. - Gdy takiego bezdomnego człowieka znajdzie policja czy straż miejska, często jest w takim stanie, że musi być zawieziony najpierw do łaźni przy ul. Ogrodowej, żeby go umyto i przebrano w czyste ubrania, a dopiero potem jest przewożono do schroniska. Przy ul. Siennej, Żeromskiego, Urzędniczej przyjmowani są tylko bezdomni trzeźwi, natomiast ci będący pod wpływem alkoholu mogą przenocować przy ulicy Żniwnej w dawnym budynku po zlikwidowanej Izbie Wytrzeźwień. Tam wszystkim osobom proponowana jest też terapia, żeby mogli wyjść z nałogu.

Jak informował dyrektor Marek Scelina pracownicy działu bezdomności mogą pomóc osobom, które straciły mieszkanie również w wyrobieniu dowodu osobistego, sporządzeniu pism urzędowych, uzyskaniu świadczeń emerytalno rentowych, oferują zasiłki na zakup okularów, na badania lekarskie czy mogą odwiedzić opuszczonego bezdomnego w szpitalu. Niektórzy bez własnego kąta w ciągu dnia mogą skorzystać z łaźni, pralni, ciepłego napoju przy ul. Ogrodowej 3, a także ogrzewalni mieszczącej się przy ul. Żelaznej 2. - W czasie zimy nasi pracownicy patrolują też teren, opuszczone altanki, piwnice, kioski, w których mogliby ewentualnie znajdować się bezdomni i umieszczają ich w bezpieczniejszych miejscach - podkreślał szef ośrodka.

Oferta dla dzieci

W drugiej części komisji była mowa o likwidowaniu klubów osiedlowych. Jerzy Pyrek, pełnomocnik wojewody ds. osób niepełnosprawnych zwrócił uwagę na chęć zamknięcia klubu "Na Barwinku" spółdzielni Pionier, która nie chce już do niego dokładać, ale dodał, że to może być początek stałej praktyki.

- Może w przyszłości będzie się liczyło tylko to co przynosi zysk, a kluby takiego dochodu nie dają - wyrażał swoje obawy. - Na razie ten klub, gdzie odbywa się wiele ciekawych zajęć i tygodniowo przychodzi do niego 400 dzieci ma istnieć do czerwca, a co dalej będzie nie wiadomo. Radny Oleg Magdziarz powiedział że warto utrzymywać takie kluby, tzw. organizacje non profit, chociażby po to, żeby młodzi ludzie mogli się w nich rozwijać, a na osiedlach był spokój. - Gdy nastolatki nie mają nic do roboty przychodzą im do głowy głupoty, wystają na klatkach schodowych, lepiej na miejscu mieszkańców dopłacić kilka złotych do czynszu, niż likwidować placówkę. Radna Renata Wicha zaproponowała, że jakby już musiało dojść do likwidacji klubu można by stworzyć świetlicę środowiskową, jednostkę budżetową Miasta lub organizacje pozarządową świadczącą podobne usługi.