Nie żartuję - oddajcie ten tysiąc, co mi się należy!

Zdążyliśmy się przyzwyczaić, że wcześniejsze rządy tylko nam zabierały, a Dobra Zmiana przeciwnie – rozdaje. I to jak! Najpierw było 500+. Opozycja biadoliła – nie da się! Ekonomiści załamywali ręce. Rząd Prawa i Sprawiedliwości otworzył oczy niedowiarkom. Najpierw zabrał złodziejom, co nakradli, a jak się okazało, że trochę brakuje, odebrał uczciwym i dał wszystkim po równo. Rok temu widziałem na Mazurach luksusowy jacht, który właściciel nazwał „500+”. Dziś nawet Platforma mówi, że te pięć stów jest spoko i na pewno nie odbierze, byle tylko w końcu wygrała jakieś wybory. Dla sprawiedliwości, tamci dali uczniom darmowe podręczniki (oprócz religii). Miało wyjść fajnie, skończyło się żenadą. Bo najładniejsza książka nigdy nie będzie wyglądała tak ślicznie a jej karteczki nie zaszeleszczą tak radośnie, jak plik banknotów z wizerunkiem Władysława Jagiełły, który gromił Krzyżaków pod Grunwaldem. Jak do tego dodać Wyprawkę 300+, za którą można kupić ćwiczeniówki, które już darmowe nie są, widać, kto naprawdę troszczy się o młode Polki i Polaków. O emerytach władza też nie zapomniała! Co prawda w poprzedniej kampanii Andrzej Duda zapowiadał emerytury wolne od podatków, ale mądrze wybrano inne rozwiązanie. Pieniędzy, które zabiera państwo i tak nikt nigdy nie widział, więc nie żal, że się ich do skarpety nie upchnie. Za to 13 emerytura – budzi wyobraźnię. A co dopiero 14 ta. Przedsiębiorcom, dotkniętym przez kryzys, Rząd też sypnął groszem, żeby na przednówku nie musieli jeść brukwi. Na koniec ogłoszono 1000+ na wakacje w Polsce dla każdego zatrudnionego na etacie. Ucieszyłem się. Teraz słyszę, że nie tysiąc, tylko 500 i nie na rodzica, tylko na dziecko. Szybko przeliczyłem. Oboje z żoną pracujemy, dzieci mamy dwójkę. I choć jeszcze nic nie dostaliśmy, wiem, że państwo ukradło mi tysiąc złotych. Więc grzecznie pytam – gdzie są moje pieniądze, które zwyczajnie mi się należą?!