MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie zatrzymali "Kolejorza" (wideo, zdjęcia)

Sławomir STACHURA [email protected] Dorota KUŁAGA [email protected]
Brazylijczyk Edson (prawej) zadebiutował w Koronie na lewej stronie obrony, ale podobnie jak koledzy, chciałby jak najszybciej zapomnieć o meczu z Lechem.
Brazylijczyk Edson (prawej) zadebiutował w Koronie na lewej stronie obrony, ale podobnie jak koledzy, chciałby jak najszybciej zapomnieć o meczu z Lechem. fot. Sławomir Stachura
Korona miała w niedzielę za mało atutów, żeby zatrzymać rozpędzony zespół "Kolejorza". Lech pewnie wygrał w Kielcach 5:0, a szlagierowy mecz 2. kolejki ekstraklasy obejrzał komplet publiczności. Po efektownej wygranej przed tygodniem z Polonią Warszawa w Kielcach (4:0) tym razem drużyna trenera Marka Motyki doznała dotkliwej porażki.

Po meczu powiedzieli:

Nie zatrzymali

Po meczu powiedzieli:

Robert Lewandowski, napastnik Lecha: -Spodziewaliśmy się trudnego meczu, bo przecież tydzień temu Korona wypunktowała Polonię. Wygraliśmy jednak pewnie, cieszymy się ze zwycięstwa, mogło być jeszcze bardziej okazałe, bo okazji nam nie brakowało.

Paweł Buśkiewicz, napastnik Korony: - Lech był dziś o dwie klasy lepszą drużyną, dobrze, że skończyło się 5:0, a nie 8:0. Bardzo dobrze ułożył mu się mecz, my za wszelką cenę chcieliśmy zdobyć bramkę i musieliśmy się odkryć, a Lech nas strasznie wypunktował. To drużyna europejskiej klasy, dla nas to jeszcze za wysokie progi. Szkoda mi kibiców, bo w komplecie wypełnili stadion i wspaniale nas dopingowali. Grałem kiedyś w podobnej atmosferze w Belgii, fajnie wspomina się takie mecze.

Ksiądz Krzysztof Banasik, kapelan Korony: - Piłkarze Korony zagrali va banque - albo zwycięstwo, albo porażka. Nie było kunktatorstwa z naszej strony. Gdybyśmy ten mecz chcieli przegrać 0:1 czy 0:2, to pewnie by tak było. Ale zawodnicy postawili wszystko na jedną kartę, atakowali, chcieli zdobyć bramkę. Na pewno Lech był drużyną lepszą, ale nie ma się co załamywać. Na pewno trochę brakuje nam jeszcze do takiego zespołu, jaki gościliśmy dziś w Kielcach, ale w naszej drużynie też jest spory potencjał.

Mariusz Zganiacz, pomocnik Korony: - W pierwszej połowie daliśmy Lechowi dwa prezenty, a on z nich skorzystał. Ciężko grało się przeciwko Stiliciowi i Bandrowskiemu, nie było dziś odpowiedniego wsparcia w drugiej linii, a przy takich zawodnikach jest ono konieczne. Musimy przeanalizować te błędy i wyciągnąć z nich wnioski.

To wysokie zwycięstwo pozwoliło Lechowi na wyjście na czoło tabeli ekstraklasy. Choć wygrał w Kielcach zdecydowanie, to jednak na boisku nie było widać aż tak zdecydowanej przewagi. O wysokiej porażce Korony zadecydowała jednak znakomita skuteczność gości i zbyt duża ilość błędów kielczan w obronie. No i pech, bo gdy gola traci się już w trzeciej minucie, i to samobójczego, to przeciwnik ma idealnie ustawiony mecz.

KOMPLET NA TRYBUNACH

Takim zainteresowaniem nie cieszył się jeszcze żaden ligowy mecz Korony, rozgrywany w Kielcach. W niedzielę przed godziną 12 w kasach zabrakło biletów, a na spotkanie akredytowało się 120 dziennikarzy i fotoreporterów z Polski i zagranicy, między innymi z Włoch i Francji.

- To będzie przyjemny powrót, ale na boisku sentymentów nie będzie. Do Kielc jedziemy po zwycięstwo - mówił nam przed spotkaniem Jacek Zieliński, trener "Kolejorza", który w 2000 roku prowadził Koronę. I rzeczywiście, jego podopieczni zaczęli mecz z ogromnym animuszem i już po kilku pierwszych akcjach widać było, jak duża jest siła ofensywna Lecha.

Już w 3 minucie goście objęli prowadzenie, po niefortunnej interwencji Łukasza Nawotczyńskiego, który próbował wybić piłkę, a posłał ją do własnej bramki. Później były jeszcze dwie parady Radosława Cierzniaka, który instynktownie bronił strzały graczy "Kolejorza". Nie miał jednak nic do powiedzenia w 20 minucie, kiedy w sytuacji sam na sam pokonał go Sławomir Peszko, i w 58 minucie. Poznaniacy rozklepali defensywę Korony i Jakub Wilk skierował piłkę do pustej bramki.

EDSON SŁABIEJ

Defensywa Korony nie miała swojego dnia, słabiej niż się spodziewano wypadł Brazylijczyk Edson, który w piątek został potwierdzony do gry w kieleckim klubie. Kilka razy w łatwy sposób dał się ograć Sławomirowi Peszce. Inna sprawa, że Peszko, który był kiedyś w kręgu zainteresowań Korony, ale ostatecznie Wisłę Płock zamienił na Lecha, rozgrywał w niedzielę znakomity mecz. Edson znacznie lepiej radził sobie w ofensywnie, kilka razy z Pawłem Sobolewskim mocno zakręcili prawą stroną obrony "Kolejorza", ale w defensywie pozostawiał graczom gości zbyt dużo swobody i ci wykorzystywali to bezbłędnie.

NAJLEPIEJ TUŻ PO PRZERWIE

Najlepszy okres gry kielecka drużyna miała kwadrans po przerwie. Podopieczni trenera Marka Motyki grali wtedy agresywnie, uzyskali nawet przewagę w środku i gdy kibice z nadzieją czekali na kontaktową bramkę, kielczanie... stracili trzecią. Gol Jakuba Wilka po świetnym dograniu Sławomira Peszki praktycznie rozstrzygnął losy pojedynku. Kielczanie jeszcze próbowali coś zdziałać, ale już w samej końcówce w defensywie zupełnie się pogubili i w ciągu trzech minut stracili dwie kolejne bramki, a potem mogli stracić jeszcze dwie. I choć Korona doznała w niedzielę najwyższej w historii w ekstraklasie porażki, to można pocieszać się faktem, że przegrała z najlepszą obecnie polską klubową drużyną.

A kibice i tak docenili zaangażowanie i walkę kieleckiej drużyny, która przez wiele minut próbowała pokrzyżować szyki klasowemu rywalowi. - 5:0 to za mało, by Koronę załamało - skandowali na koniec. Wierzą, że już w następnym meczu, w Białymstoku z Jagiellonią, Korona powalczy o znacznie lepszy wynik.

120 dziennikarzy
Niedzielny mecz Korony z Lechem obsługiwało aż 120 dziennikarzy i fotoreporterów z Polski i zagranicy. W tym gronie byli żurnaliści tak znanych tytułów jak "France Football" i "Corriere dello Sport".

Powiedzieli trenerzy:

Jacek Zieliński, Lech: - Bardzo cieszę się z tego okazałego zwycięstwa. Jechaliśmy do Kielc z obawami. Korona, jako beniaminek po zwycięstwie z Polonią, była rozpędzona. Ale wygraliśmy wysoko, rozgrywając dziś dobre spotkanie. Graliśmy mądrze, konsekwentnie i skutecznie. Chciałbym pogratulować chłopakom, bo po przegranym meczu z norweskim zespołem w Lidze Europejskiej potrafili się podnieść i wygrać z groźną Koroną. Uważam, że Korona to beniaminek tylko z nazwy i na pewno poradzi sobie w ekstraklasie. Chciałbym powiedzieć Markowi, żeby się nie załamywał. Głowa do góry.

Marek Motyka, Korona: - Dziękuję trenerowi za ciepłe słowa. Lech pokazał nam, w którym miejscu jesteśmy. Na dzisiaj jest to różnica klasy, ale nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę. Dwa prezenty na początku i przy 0:2 ciężko było podnieść się, walcząc z taką drużyną jak Lech. Szukaliśmy różnych rozwiązań, ale obrona Lecha była szczelna. Słabo zagrała też nasza obrona. Szkoda, że tak to dziś wypadło przed naszą publicznością i przepraszam ją za to, że wychodziła ze stadionu zawiedziona. Czasem, by zrobić dwa kroki do przodu, trzeba zrobić jeden w tył. Przed nami dwa mecze z przeciwnikami w naszym zasięgu i mam nadzieję, że już w meczu z Jagiellonią w Białymstoku zrehabilitujemy się za mecz z Lechem.

Korona Kielce - Lech Poznań 0:5
przez echodniaeu

Na trybunach zasiadł komplet widzów. Na pierwszy gwizdek sędziego kibice utworzyli na trybunach żółto-czerwoną flagę z gazetek, przygotowanych przez
Na trybunach zasiadł komplet widzów. Na pierwszy gwizdek sędziego kibice utworzyli na trybunach żółto-czerwoną flagę z gazetek, przygotowanych przez „Echo Dnia”. fot. Sławomir Stachura

Na trybunach zasiadł komplet widzów. Na pierwszy gwizdek sędziego kibice utworzyli na trybunach żółto-czerwoną flagę z gazetek, przygotowanych przez "Echo Dnia".
(fot. fot. Sławomir Stachura)

Minuta po minucie
3 - 0:1. Z lewej strony mocno dośrodkował Rengifo, piłka przeszła wzdłuż pola karnego i tak nieszczęśliwie odbiła się od nogi Łukasza Nawotczyńskiego, że wpadła do siatki.

9 - Groźnie główkuje Arboleda, na szczęście nad bramką.

17 - Znów groźna akcja Lecha, tym razem po kontrze strzela Jakub Wilk, ale wysoko nad bramką.

20 - Już niestety 0:2. Po dośrodkowaniu Seweryna Gancarczyka pozostawiony bez opieki jest Sławomir Peszko, strzela głową obok rozpaczliwie interweniującego Radka Cierzniaka i goście cieszą się z drugiego gola.

26 - Kapitalny strzał Semira Stilicia broni nogami Cierzniak.

27 - Znów wspaniała parada i znakomity refleks Cierzniaka po zaskakującym strzale Roberta Lewandowskiego.

27 - Pierwsza groźna akcja Korony. Strzela Jacek Kiełb, ale obok słupka.

37 - Najlepsza okazja Korony. Po podaniu Kiełba z piłką w polu karnym jest Krzysztof Gajtkowski, strzela po ziemi, ale Grzegorz Kasprzyk pewnie łapie piłkę.

38 - Centra Edsona, ale Paweł Buśkiewicz nie sięga piłki i znów przez trybuny przechodzi jęk zawodu.

44 - Kolejna groźna kontra Lecha. Strzela Wilk, Cierzniak wybija piłkę nas rzut rożny.

48 - Korona naciska. Sobolewski podaje do Gajtkowskiego w polu karnym, ale szybszy jest bramkarz Lecha.

53 - Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego główkuje Jacek Markiewicz, zmierzającą do bramki piłkę w ostatniej chwili wybija bramkarz Lecha, ubiegając szarżującego Hernaniego.

58 - Jest już 0:3. Peszko idealnie podaje do Wilka wzdłuż pola karnego, a ten nie ma problemów z trafieniem piłką do pustej praktycznie bramki. Radek Cierzniak znów bez szans.

79 - Znów Cierzniak ratuje zespół, broni strzał Peszko.

85 - Jest już 0:4. Po podaniu Stilicia na środku pola karnego z piłką jest Lewandowski, strzela mocno i piłka ląduje pod poprzeczką.

87 - Niestety, już 0:5. Znów w głównej roli Lewandowski, który wykorzystuje kolejny błąd kieleckiej defensywy.

90+1 - Mógł być kolejny gol, ale tym razem Lewandowski marnuje znakomitą okazję.

90+2 - Stilić po błędzie zagubionej już kieleckiej obrony strzela na pustą praktycznie bramkę, ale na linii strzału stoi Hernani i gola nie ma.

90+3 - Sędzia kończy mecz. To najwyższa porażka Korony w ekstraklasie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie