Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczne zabawy Vive w meczu z Miedzią

Z Legnicy Paweł KOTWICA
W ataku na bramkę Miedzi Mateusz Jachlewski.
W ataku na bramkę Miedzi Mateusz Jachlewski. Fot. Paweł Papaj
Dopiero gol zdobyty przez Patryka Kuchczyńskiego 6 sekund przed końcem meczu zadecydował o wygranej Vive Kielce w Legnicy.

Kielecki zespół niepotrzebnie doprowadził do nerwowej końcówki spotkania, bo w 51 minucie prowadził 25:18.

Miedź Legnica - Vive Kielce 24:26 (8:12)

Miedź: Kryński (13), Kiepulski (1) - Ścigaj 2, Kowaliow 1, T. Fabiszewski, Kostrzewa, Będzikowski 1, R. Fabiszewski 4, Szabat 5, Brygier 4, Rosiak 4 (4), Petela 3.
Vive: Kotliński (14), Kubiszewski - Grabarczyk, Krieger 2, Zaremba 1, Podsiadło 2, Kuchczyński 6, Jachlewski 10 (1), Sadowski 1, Konitz 3, Stankiewicz 1.
Karne. Miedź: 5/4 (Ścigaj przekroczył linię). Vive: 2/1 (Kiepulski obronił rzut Jachlewskiego). Kary. Miedź: 2 min (T. Fabiszewski), Vive: 6 min (Krieger, Zaremba, Konitz po 2). Sędziowali: J. i M. Szynklarzowie (Opole). Widzów: 1400.
Przebieg: 0:2, 1:2, 1:3, 3:3, 3:5, 4:5, 4:8, 5:8, 5:9, 7:9, 7:12, 8:12; 8:13, 10:13, 10:15, 11:15, 11:16, 12:16, 12:17, 14:17, 14:20, 15:20, 15:23, 17:23, 17:24, 18:24, 18:25, 24:25, 24:26.

Przyjazd trenera Bogdana Wenty i brązowych medalistów mistrzostw świata Patryka Kuchczyńskiego i Daniela Żółtaka (ten ostatni nie grał z powodu kontuzji, oprócz niego brakowało Tomasza Rosińskiego, Pawła Piwko i Henryka Knudsena) spowodował, że na mecz przyszła rekordowa w historii legnickiego szczypiorniaka widownia, a kilkaset osób odeszło od kas z kwitkiem.

Vive niemal przez cały mecz grało bardzo dobrze w obronie, zniechęcając wręcz rozgrywających Miedzi do rzutów. Jeśli już zawodnikom gospodarzy udawało się przedrzeć przez ten mur, to piłce na drodze często stawał Kazimierz Kotliński. Sporo bramek goście zdobywali po kontratakach kończonych przez Kuchczyńskiego i Mateusza Jachlewskiego. Do 51 minuty wynik był praktycznie cały czas pod kontrolą. W tym momencie po trafieniu Kamila Sadowskiego nasz zespół prowadził 25:18 i... zupełnie stanął. Bramkarz Miedzi Lech Kryński bronił niesamowicie, jego koledzy wreszcie znaleźli sposób na defensywę kielczan i przewaga Vive topniała z każdą akcją gospodarzy.

Miedź zdobyła sześć bramek z rzędu - ostatnią 35 sekund przed końcem spotkania, a jej autorem był Radosław Fabiszewski. Legniczanie zaczęli kryć na całym boisku, na szczęście Kamil Krieger wykazał się przytomnością, znalazł Kuchczyńskiego, który miał na tyle miejsca, żeby oddać skuteczny rzut ze skrzydła. - Ciężko nam się dzisiaj grało, bo w zespole jest dużo kontuzji i w obronie każdy grał na innej pozycji - próbował tłumaczyć kolegów Kazimierz Kotliński.

Po meczu na środku boiska odbyła się konferencja prasowa z udziałem kibiców, którzy potem jeszcze przez kilkadziesiąt minut nie chcieli wypuścić kieleckiej drużyny, prosząc o wspólne zdjęcia i autografy.
W środę o godzinie 18 Vive gra w Płocku z Wisłą pierwszy mecz półfinału Pucharu Polski. Kolejny mecz ligowy zagra w najbliższą niedzielę w Kielcach z Zagłębiem Lubin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie