Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieostrożni pracownicy zaprószyli ogień. Wyglądało groźnie, skończyło się mandatem (zdjęcia)

Mateusz Bolechowski [email protected]
Akcji strażaków przyglądało się wielu mieszkańców bloku przy ulicy Rejowskiej.
Akcji strażaków przyglądało się wielu mieszkańców bloku przy ulicy Rejowskiej. M. Bolechowski
Ponad półtorej godziny trwała strażacka akcja przy pożarze w bloku przy ulicy Rejowskiej w Skarżysku - Kamiennej. Żeby ustalić przyczynę wydobywającego się dymu, ściągnięto specjalistyczny sprzęt z Kielc. Akcja skończyła się mandatem dla firmy, która remontowała dach.

We wtorek mieszkańcy bloku nr 26 przy ulicy Rejowskiej w Skarżysku - Kamiennej zauważyli dym, snujący się w szczelinie dylatacyjnej między dwoma częściami budynku. - Najpierw próbowaliśmy sami gasić, wlewaliśmy wodę z butelek w szczelinę, ale się nie udało, więc zwróciliśmy się o pomoc do Straży Pożarnej - mówi Tadeusz Zawada, mieszkaniec bloku. Kiedy przyjechali ratownicy, sytuacja wyglądała już groźnie. Dym pojawił się w piwnicach klatki schodowej i w niej.

- Sprawdziliśmy piwnice i klatkę, przeprowadziliśmy oddymianie. Nie było konieczności ewakuacji mieszkańców, nikomu też nic się nie stało - opowiada starszy kapitan Michał Ślusarczyk, rzecznik prasowy komendy powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Skarżysku.

Nic nie widać

Strażacy nie byli w stanie ustalić źródła ognia. Szczelina była wąska, a dymu dużo. Zdecydowano poprosić o pomoc kolegów z Kielc. Specjalnym samochodem w krótkim czasie przywieziono nowoczesną kamerę termowizyjną. W międzyczasie ratownicy lali w szczelinę w bloku wodę, musieli też skuć fragment nowo położonej elewacji na budynku, żeby mieć dostęp do zagrożonego miejsca.

Badanie kamerą wykazało, że niebezpieczeństwa już nie ma. Temperatura w szczelinie nie była wysoka i cały czas spadała. Akcji ratowników przyglądało się wielu lokatorów bloku przy ulicy Bejowskiej. Co było źródłem tajemniczego pożaru? Okazało się, że jak zwykle, zawinił człowiek.

Mandat od strażaków

Jak się dowiedzieliśmy, tego dnia od rana na dachu bloku pracowała ekipa remontowa. - Robotnicy kładli papę metodą na gorąco, z wykorzystaniem otwartego ognia. Prawdopodobnie w szczelinie zgromadziły się jakieś śmieci, ogień się do nich dostał i stąd groźnie wyglądające kłęby dymu - wyjaśnia kapitan Ślusarczyk, będący jednocześnie specjalistą do spraw prewencji przeciwpożarowej.

Jego zdaniem robotnicy nie zachowali wymaganej przy pracy z ogniem ostrożności. Dlatego firma, która remontowała dach, została ukarana stuzłotowym mandatem. Niedużym, jak na skalę akcji i nerwy mieszkańców bloku. A przysłowie mówi - nie igraj z ogniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie