Skąd się wzięła nazwa Trzcianki?
Budowlę w Trzciankach wspominał Eugeniusz Krygier tworzący katalog zabytków przemysłowych Staropolskiego Okręgu Przemysłowego między innymi w powiecie kieleckim. Pracę wydano w 1959 roku. To on chodząc wzdłuż cieków wodnych i rozmawiając z ludźmi zaznaczał obiekty znajdujące się na brzegach. Penetrował także odcinek dzisiejszej Bobrzy od Białogonu w dół. Na mapce naniósł Fabrykę Pomp w Białogonie, młyn na Słowiku, na Markowiźnie i w Trzciance.
Kalinę zastanawia sam fakt, że początkowo istniała nazwa Trzcianka - taka widnieje na starych mapach. - To, że pojawiła się liczba mnoga wskazuje, iż w świadomości ówczesnych ludzi musiał zaistnieć drugi obiekt. Prawdopodobnie zmianę nazwy wywołało pojawienie się innego ważnego budynku - wyjaśnia Kalina.
Jego zdaniem ten drugi budynek stoi do dziś. Wysoki, charakterystyczny z dosyć niezwykłym detalem. - Czy nie dziwi fakt, że na pierwszym piętrze znajduje się balkonik?
Jego zdaniem wskazuje to na obecność w tym domu kobiety, która potrzebowała miejsca do wywieszenia dywanu i wnioskuje, że budynek zajmowała rodzina, z pewnością nie chłopska.
Krygier zauważył także, że od strony południowej wybudowano jakby wannę z kamienia, z wystającymi po bokach trzpieniami. Dzisiaj nie ma po niej śladu.
- Skąd wzięło przekonanie, że był to młyn? Przyjęto, że zawsze pełnił taką funkcję jaką nadali mu ostatni właściciele a działała tu piekarnia - mówi Kalina. - Ja jestem archiwistą i postanowiłem poszukać starszych informacji niż te dotyczące jednego, dwóch pokoleń wstecz.
Po przeszukaniu archiwów udało mu się ustalić, że w budynku nad Bobrzą mieściła się papiernia. Na mapie z 1874 roku zaznaczony jest duży obszar nad rzeką i tam po rosyjsku odnotowano, że jest to teren pod fabrykę papieru pod Kielcami.
Zakład miał wykorzystywać surowiec z pobliskich sosnowych lasów.
Inwestorem tego dużego przedsięwzięcia był Leonard Macharzyński.
- Kompletnie zapomniany człowiek, żyjący w bardzo trudnych czasach rodzącego się kapitalizmu
- mówi Dariusz Kalina.
Tak wyglądały początki biznesu - papiernia Trzcianki
Macharzyński pojawił się w Chęcinach około 1794 roku, bez przeszłości i przyszłości, bo ubogi, z trudem wiązał koniec z końcem pracując jako adwokat a raczej pisarczyk, który za parę złotych sporządzał wpisy, pisał podania. Jego los odmienił się, gdy został dożywotnikiem starosty chęcińskiego, hrabiego Teofila Załuskiego. Starosta dał mu w zarząd państwowy, podlegający urzędowi majątek. Dla Macharzyńskiego była to szansa na stabilizację, założenie rodziny.
Niestety, gleby wokół Chęcin do urodzajnych i żyznych nie należą musiał więc szukać innych pomysłów na stały dochód. To on uruchomił w Podzamczu Chęcińskim, przy siedzibie starosty browar produkujący piwo i wódkę. Doprowadził do niego wodę. Propinacja to bardzo dochodowy interes, zwłaszcza, że wiązała się z prawem do postawienia własnego lokalu propinacyjnego.
Macharzyńskiemu udało się kupić kawałek ziemi w pobliżu dworu starostów, na którym postawił dom. - To ciekawy budynek przy dawnej siódemce, vis a vis dzisiejszego Centrum Nauki - precyzuje Kalina. - Budynek miał dwa wejścia, bo z jednej strony mieściła się część mieszkalna a z drugiej biuro. Na frontonie zachowało się owalne miejsce po herbie Królestwa Polskiego.
Stanąwszy na nogi Leonard postanowił założyć rodzinę, jego wybranką została panna Tekla Czaplińska z Bolmina i to małżeństwo utorowało mu drogę na salony. Prowincjonalne, ale jednak.
Macharzyńscy mieli dwóch synów i dwie córki, a to była szansa na dalsze koligacje z okoliczną szlachtą.
Z czasem rodzina przeniosła się do nieodległych Szewc, gdzie Macharzyński kupił majątek. Wybudował tam kamienny dwór o kształcie wieży mieszkalnej. Został ziemianinem, gospodarował lasami. Zapewne wtedy powstał pomysł na biznes życia - budowę fabryki.
- To były czasy rodzącego się kapitalizmu, bardzo trudne, ale dające sporo możliwości. Macharzyński wydzierżawił ziemię na przeciwko młyna Trzcianki. Niewielki, zarośnięty dopływ, przy którym stał widoczny jest do dzisiaj - tłumaczy Dariusz Kalina. - Po jednej stronie znajdował się pochodzący z XVI wieku młyn, który należał do starostwa chęcińskiego a dokładnie za nim powstało to widoczne do dzisiaj gmaszysko.
Z kamienia, bez podpiwniczenia, ale z mechanizmem obracającym kołem. Tu był produkowany papier.
Urzędnicy kieleccy, jeszcze nie rosyjscy, pomagali Macharzyńskiemu. Nim uruchomił produkcję dostał zamówienie, dziś powiedzielibyśmy publiczne, na dostawy papieru pakowego i białego do Kielc.
- Bardzo szybko za własne pieniądze, bez kredytu postawił ten obiekt i zaczął produkować papier. Drewno dowożono z Szewc - sprzyjało temu nawet ukształtowanie terenu: puste wozy z papierni jechały pod górkę, pełne drewna w dół - opisuje Kalina.
Jednocześnie właściciel Szewc i papierni porządkował sprawy własnościowe. W 1813 roku udało mu się pozbyć naleciałości feudalnych np. nie płacić dziesięciny do kościoła w Chęcinach w zbożu. Uwłaszczył także mieszkańców Szewc, dając im po kawałku ziemi, pozwolił brać drewno z wiatrołomów by mogli budować.
Sam planował życie w innym miejscu, bo kupił majątek w Bobrownikach, tam została pochowana jego żona a w 1828 roku sam Leonard. Niestety, miejsca ich pochówku nie są znane. Nie zadbali o to synowie i brat Bonawentura, który, ponieważ obaj synowie służyli w wojsku, przejął majątek i utrzymywał całą rodzinę. Ostatecznie we dworze w Szewcach pojawili się nowi właściciele.
Wielkie plany na Trzcianki - co z nich wyszło?
Papiernia działała jeszcze jakiś czas. Fabryka Pomp w Białogonie postanowiła zbudować tu blachownię, kolejną w Woli Murowanej, tartak. - Z pomysłów tych nic nie wyszło, podobnie jak z pomysłu a żył on do 1890 roku, uruchomienia wielkiej papierni, zachowały się tylko dokumenty potwierdzające te plany - dodaje Dariusz Kalina.
Dzisiaj budynek zwany młynem stoi pusty, o dziwo nie jest zawilgocony. - Układ wodny jest do uratowania, ale nikt w to nie wejdzie, bo to wymaga ogromnych nakładów - mówi Dariusz Kalina wspominając funkcjonującą tu piekarnię. - Dla mnie jest on świadkiem historii, bardzo pięknej, szkoda, że powszechnie nieznanej. Pokazuje upór i ambicje konkretnych ludzi, którzy mieszkali na tej ziemi i próbowali ją zmieniać. Nie brakowało im wyobraźni, determinacji. Warto o nich pamiętać.
Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?