MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykli artyści żyją w spartańskich warunkach. Ale nie narzekają, bo dla nich najważniejsza jest sztuka

Iwona ROJEK [email protected]
Wystawa w podziemiach Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach. Przez ramę wchodzi się do krainy czarownic.
Wystawa w podziemiach Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach. Przez ramę wchodzi się do krainy czarownic. Łukasz Zarzycki
Święta i Sylwestra spędzili w przyczepie kempingowej, ale coraz częściej marzą o malej stabilizacji. Ich niezwykłą instalację oglądało wiele znanych osób.

Niezwykli artyści Barbara i Tadeusz Buczyńscy spędzili święta i Nowy Rok w przyczepie kempingowej w Śladkowie przy drodze wiodącej z Kielc do Buska Zdroju. Ale nie narzekają, bo przyzwyczaili się już do spartańskich warunków. Najważniejsza dla nich jest sztuka.

Teraz są w trakcie wykonywania makiety z dwustoma postaciami Baby Jagi, które mają promować województwo świętokrzyskie.

- Na tym zimnie, które było ostatnio zrobiliśmy już 37 różnorodnych figurek wielkości od 60 do 80 centymetrów - śmieje się Barbara. - Wykorzystałam na nie wszystkie moje sukienki, spódnice i bluzki. Każda czarownica jest niepowtarzalna, zajęta inną czynnością. W najbliższych planach mamy zrobienie jeszcze siedemdziesięciu, cała makieta może zawierać nawet trzysta. Będzie biesiada czarownic i polowanie na czarownice. Chcielibyśmy, aby tę makietę zobaczyli potem mieszkańcy różnych rejonów Polski, a nawet żeby trafiła za granicę. Przecież Kielce mogą stać się niekwestionowaną stolicą Baby Jagi i jeszcze bardziej z niej zasłynąć.

CHCĄ DAWAĆ LUDZIOM RADOŚĆ

Zarówno Basia jak i Tadeusz mają świadomość, że są nieco zwariowani i żyją niekonwencjonalnie, ale inaczej nie potrafią. Nie zależy im na dobrobycie i wygodzie, najważniejsze dla nich jest to, żeby mieli gdzie tworzyć i swoimi pracami sprawiać drugim radość.

- Wielu ludziom nie mieści się w głowie to, że latami mieszkamy w maleńkiej przyczepie przy drodze - mówi Tadeusz. - Dziwią się, że każdego ranka wstajemy i chce nam się dalej tworzyć. Nie mogą tego pojąć, że na tak małej powierzchni, trzech metrów zgadzamy się ze sobą, nie kłócimy się. A my chociaż jesteśmy różni, to uzupełniamy się i przede wszystkim połączyło nas tworzenie. W ciągu dnia wykonujemy teraz jedną, albo pół czarownicy. - Basia jest szybkobieżna, wszystko robi błyskawicznie - mówi Tadeusz. - A Tadzik jest bardziej flegmatyczny i mniej wymowny ode mnie - podsumowuje żona.

- Tadzik nie krzyw się i nie buntuj, mówię prawdę. Ale to mi wcale nie przeszkadza i nawet mi się w tobie ten spokój podoba. Wszelkie braki rekompensują nam spotkania ze wspaniałymi ludźmi. Nie przejmujemy się tym, że nie doczekaliśmy się dzieci, nie dorobiliśmy majątku. Jesteśmy na ziemi tylko na chwilę, życie szybko przemija i chcemy dobrze wykorzystać ten czas. Niedawno była u nas aktorka Danuta Szaflarska, piosenkarka Izabela Trojanowska i znany aktor, który reklamuje w telewizji okulary. Ludzie, których pierwszy raz widzimy na oczy bardzo chętnie robią sobie relaks u nas. Siadają, oglądają nasz "Zaczarowany ogród", fotografują się, opowiadają o sobie, nieraz trudno jest nam się rozstać - opowiada Basia.

Faktycznie we wpisach do księgi pamiątkowej można przeczytać: "Jesteście oazą, pobyt u was przynosi odpoczynek i chwilę wytchnienia", " Zadziwiacie prostotą swojego życia, przy Was nasze oczekiwania wydają się niepotrzebne", Wasza prezentacja ożywia monotonię naszych dni". A Buczyńscy jak mówią robią swoją sztukę "z niczego", ze strzępków materiałów, firanek, wełny, trzciny, patyków, korzeni. - Nasze wytwory nie są na sprzedam, mają cieszyć i dawać radość - podkreśla Basia.

ZAMIESZKALI W WIEŻY

Ostatnio artyści, zaprezentowali swoje prace, w tym Baby Jagi i kilkanaście diabłów w szybie wentylacyjnym o długości 600 metrów pochodzącym z 1935 roku w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach.

- Z jednej strony zrobiliśmy tutaj ciekawą inscenizację, marszałek Piłsudski wyskakiwał jak żywy, czarownice i diabły robiły odpowiedni klimat, koty mruczały, z drugiej mogliśmy przez dwa tygodnie pomieszkać w lepszych warunkach - wspomina Barbara Buczyńska. - Dzięki gościnności dyrektora Jarosława Machnickiego zamieszkaliśmy w wieży. Mogliśmy dojść do siebie, po ostatnich przeziębieniach i atakach rwy kulszowej, wykąpać się i odpocząć. Mieliśmy obiady, ciepły kąt z kominkiem i miłych ludzi w otoczeniu. Wicedyrektor Alojzy Sobura też był dla nas bardzo życzliwy. Przez to, że codziennie kilka razy wbiegałam na wieżę nabrałam kondycji i nieco schudłam - śmieje się Basia.

- Bo na początku to sapałam na wysokości pierwszego piętra. Ale czas wracać do domu do przyczepy i ciężko jest nam sobie wyobrazić to, żebyśmy na mrozie i śniegu wykonali pozostałe kilkadziesiąt czarownic. Palce zamarzały mi i wykrzywiały się podczas pracy, bo każdą Babę Jagę bardzo dokładnie modelowałam. Mamy nadzieje, ze ktoś nas może przezimuje - dodaje.

BOJĄ SIĘ ZIMY

Jarosław Zatorski, burmistrz Chmielnika - gminy na terenie której stoi przyczepa Buczyńskich nie odżegnuje się od udzielenia pomocy małżeństwu. - W miarę możliwości wspieramy działania tych artystów, w różny sposób, także finansowo, czy w zakupie materiałów - mówi burmistrz. - Teraz też uważam, że nie powinni w czasie zimy mieszkać w przyczepie, a tym bardziej wykonywać na mrozie makiety, bo to niebezpieczne dla ich zdrowia. Postaramy się im znaleźć na ten najcięższy okres jakieś lokum.

Tadeusz Buczyński i jego żona są z tego wsparcia bardzo zadowoleni, ale marzy im, się, żeby mogli otrzymać jakieś miejsce do życia i do pracy na stałe, tym bardziej, że nie mają już dwudziestu lat. - Nie bardzo umiemy się upominać o coś dla siebie, wstydzimy się - mówi Barbara. - Ale ostatnio tak się pochorowaliśmy na tym mrozie, że pomyśleliśmy, że przydałaby nam się jakiś mały kącik do pracy. - Może moglibyśmy robić coś dla innych w skansenie w Tokarni - zastanawiają się. - Wystarczyłby nam niewielki kąt do działań artystycznych. Zadowolimy się minimum, tylko chcemy w jakichś godziwych warunkach promować nasz piękny region.

Jacek Kowalczyk, prezes Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Świętokrzyskiego i dyrektor wydziału zajmującego się między innymi kulturą w Urzędzie Marszałkowskim też ceni artystów. - Niektórzy uważają, że to dziwacy, ale moim zdaniem dość ciekawi - ocenia. - Rzadko można spotkać kogoś żyjącego w tak ciężkich warunkach, komu chciałoby się jeszcze tworzyć. Dobrze, że takie osoby żyją na naszym terenie. Wystawa w Wojewódzkim Domu Kultury była bardzo oryginalna - mówi.
W ostatnich dniach artyści ze Śladkowa poinformowali nas, że burmistrz Chmielnika Jarosława Zatorski zaoferował im na czas zimy ciepłe pomieszczenie w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego w Chmielniku. Mają nadzieję, że będą mogli przezimować w cieplejszym miejscu, a i w tym roku znajdzie się dla nich warsztat do twórczej pracy.

- Dziękujemy wszystkim za serdeczność, życzymy czytelnikom "Echa Dnia" błogosławieństwa Bożego i zdrowia w Nowym Roku. Mimo, że mieszkamy na takim odludziu, to nie czujemy się samotni, bo wciąż przyjeżdżają do nas turyści ciekawi naszych artystycznych działań. W Śladkowie odwiedziło nas już 80 tysięcy ludzi. Aktorzy, piosenkarze i zwykli ludzie. Kiedy dajemy im odrobinę radości, to mamy z tego ogromne zadowolenie - mówią zgodnie Buczyńscy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie