Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykły jubileusz małżeństwa z Bejsc. Obchodzą diamentowe gody!

Adam Ligiecki
Marianna i Czesław Styczniowie - na zdjęciu z  synem Lucjanem oraz synową Agnieszką - obchodzą diamentowe gody.
Marianna i Czesław Styczniowie - na zdjęciu z synem Lucjanem oraz synową Agnieszką - obchodzą diamentowe gody. archiwum prywatne
Ona - Strzelec, on - zodiakalny Koziorożec. Poznali się w pracy, także za sprawą... pięknego, ściętego warkocza. Ślub wzięli 60 lat temu. Wychowali czterech synów, mają też czwórkę wnucząt. Dzisiaj, choć zdrowie trochę szwankuje, kochają się nadal i wspierają się wzajemnie. A od najbliższych, z okazji diamentowej rocznicy otrzymali życzenia - szczęśliwej podróży do kolejnych jubileuszy!

Poznajmy dostojnych jubilatów. Marianna Styczeń (z domu Jaros) pochodzi z Dobiesławic. Była córką sołtysa. W 1955 roku ukończyła Liceum Ogólnokształcące w Kazimierzy Wielkiej, później pracowała w Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Bejscach. Właśnie wtedy na jej drodze życia stanął Czesław.

Też absolwent kazimierskiego liceum, choć nieco starszy rocznik, znalazł pracę w Urzędzie Gminy Bejsce. Budynki obu instytucji sąsiadowały ze sobą, więc Mariannę spotykał wiele razy. Nie kryje, że urodziwa dziewczyna od razu „wpadła mu w oko”.
- Pewnego dnia ścięła swój piękny warkocz, a ja na to: „Ktoś tu chce wyjść za mąż, bo warkocz zostawił u fryzjera!” - wspomina z uśmiechem pan Czesław, dodając: - Wybrałem Mariannę, bo bardzo mi się podobała, czyli miała walory fizyczne. Była też zaradna, wykształcona, dlatego ją pokochałem.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że to nie on miał być mężem pięknej panny Jaros. Matka Czesława szukała mu innej kandydatki na żonę, natomiast Mariannę swatała ostro z sąsiadem Józkiem. Ten, słuchając dobrych rad, uderzył w konkury i gdy zapukał do domu wybranki w Dobiesławicach, ku swojemu zdumieniu zobaczył siedzącego za stołem... Czesława.

Finał - jak w hollywoodzkiej komedii romantycznej: Marianna i Czesław stanęli przed ołtarzem, zaś przegrany amant Józek musiał poszukać sobie innej żony. Trochę to trwało, w końcu jednak dopiął swego.

Marianna i Czesław Styczniowie wzięli ślub 27 stycznia 1957 roku. Dochowali się czterech synów, którzy przyszli na świat w równych odstępach - co trzy lata. Najstarszy Andrzej, potem, kolejno: Władysław, Marek, Lucjan. Chłopcy nie poszli jednak w ślady rodziców i nie podjęli nauki w kazimierskim ogólniaku. Andrzej i Władek ukończyli technika w Krakowie: elektryczne oraz hutniczo-mechaniczne, natomiast Marek i Lucek po skończeniu szkoły zawodowej pozostali na gospodarstwie.

60 lat minęło... jak jeden dzień - trawestując słowa przeboju z serialu „Czterdziestolatek” podsumowują swój diamentowy jubileusz państwo Styczniowie. - Najważniejsze, że dobrze wychowaliśmy dzieci, a chłopcy wyrośli na porządnych ludzi - twierdzą zgodnie. Mieszkają w Bejscach, razem z najmłodszym synem Lucjanem, lecz i trzej pozostali troskliwie opiekują się rodzicami. Ta opieka jest dzisiaj bardzo potrzebna. Pani Marianna i pan Czesław podupadli na zdrowiu, lecz zachowali pogodę ducha, a w chorobie wspierają się wzajemnie. Z utęsknieniem czekają także na przyjazd ukochanych wnuczków: Ani, Karoliny, Julii i Marcina.

Styczniowie mogą służyć za wzór przykładnej, religijnej rodziny. Cała czwórka chłopców była ministrantami, pani Marianna i pan Czesław mieli zaszczyt witać w Bejscach obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Głowa rodziny wspomina z rozrzewnieniem, że sprzeciwił się wtedy... samemu proboszczowi i zmienił tekst powitalny - na „mniej cukiereczkowy”.

- W życiu jak w życiu, bywało różnie. Najgorzej wtedy, kiedy wszystko było „na kartki”. Trzeba chłopaków ubrać do szkoły, na egzamin, potem maturę, a ciężko było kupić buty, koszulę czy spodnie. Półki w sklepach świeciły pustkami. Mimo pracy w gospodarstwie jeździłam do Krakowa, stałam w długich kolejkach. Ale synowie zawsze byli dla nas najważniejsi - opowiada Marianna Styczeń.

Dodajmy, synowie... gołębiarze z górnej półki. Władysław, Marek i Lucjan to wytrawni hodowcy gołębi, znani w kraju i zagranicą. O ich osiągnięciach w tej dziedzinie świadczy pokaźna kolekcja pucharów, jakie zdobyli na różnego rodzaju imprezach, wystawach. - Choć mój mąż Władek wie, że najważniejszą gołąbeczką jestem ja - żartuje Agnieszka Styczeń, synowa „diamentowych” jubilatów.
Pani Marianna urodziła się pod znakiem Strzelca, pan Czesław jest zodiakalnym Koziorożcem. Jeśli wierzyć horoskopom, to „nie najlepsza konfiguracja”. Wprawdzie stateczny i odpowiedzialny Mężczyzna-Koziorożec potrafi utrzymać w ryzach niefrasobliwą Kobietę-Strzelca, lecz nie jest to złota recepta na długotrwały związek. Tyle teoria. Życie pokazuje coś zupełnie innego - dostojni jubilaci z Bejsc tworzą udane, wzorowe małżeństwo.

- Niech dobry los kłania się w pas. Sto lat, sto lat jeszcze raz! - winszują najbliżsi i przyjaciele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie