Niskie temperatury nie dają normalnie żyć. Na szczęście nie tylko nam, ale też bakteriom

DZIECI NIE CHORUJĄ

W czasie ferii zbierane są jedynie informacje od dyrektorów świętokrzyskich przedszkoli. Dane z pierwszego tygodnia ferii są zaskakujące. - Nie mamy żadnego przedszkola w województwie, w którym frekwencja spadłaby poniżej 40 procent - mówi Edyta Mikoda, kierownik oddziału higieny dzieci i młodzieży Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kielcach. Jeśli dzieci nie przychodzą do przedszkola, to nie dlatego, że są chore.

- Rodzice wzięli urlopy, wiele dzieci pojechało na ferie do babci i dziadków. A i tak przychodzi do nas po 60 dzieci dziennie, co w czasie ferii jest bardzo dużą liczbą - mówi Krystyna Biernat-Sarnecka, dyrektorka Przedszkola Samorządowego nr 31 przy ul. Dąbrówki w Kielcach. Gorsza frekwencja niż w tym tygodniu była na przełomie listopada i grudnia. - Do tego maluchy były wtedy zakatarzone, kichające i zasmarkane. Teraz jest dużo lepiej - mówi dyrektorka.

DMUCHAJĄ NA ZIMNE

Mniejsza liczba zachorowań uczniów cieszy Kuratorium Oświaty. Martwią za to niskie temperatury za oknem.

- Mamy duże szczęście, że największe mrozy przyszły w czasie ferii. Byłyby kłopoty z ogrzaniem klas i dowozem uczniów - mówi Lucjan Pietrzczyk, świętokrzyski wicekurator oświaty. Po cichu liczy, że do poniedziałku się ociepli i nie będzie problemów z rozpoczęciem wiosennego semestru. - Aby tak się stało, sale lekcyjne muszą być wcześniej zagrzane. Nie wyobrażam sobie, że kurki ogrzewania zostaną włączone dopiero w poniedziałek rano - mówi wicekurator. Kuratorium deklaruje, że będzie interweniowało na wszystkie zgłoszenia o niskich temperaturach. Dyrektor szkoły ma prawo zawiesić zajęcia, jeśli temperatura w klasie spadnie poniżej 18 stopni Celsjusza lub w przypadku, gdy przez dwa kolejne dni temperatura na zewnątrz szkoły wynosi minus 15 stopni lub jest niższa.