Trzech zamaskowanych mężczyzn napadło na stację paliw w Lubienii (gmina Brody). Do napadu doszło w środę w nocy po godzinie 3.00.
- Była dokładnie 3.04 kiedy do sklepu wszedł mężczyzna w kapturze. Wziął cztery piwa z lodówki, dwa Tyskie i dwa Lechy, wyjął telefon komórkowy i zadzwonił do swoich kolegów. Zapytał, czy chcą żeby coś jeszcze im kupić - opowiada właściciel stacji paliw, który podejrzewa, że "klient" przyszedł sprawdzić, czy w sklepie nie ma nikogo poza sprzedawcą.
Minęło kilka minut. Do sklepu weszło dwóch mężczyzn w kominiarkach na twarzach. Potem wydarzenia potoczyły się jak w sensacyjnym filmie. Nowi napastnicy przystawili do głowy 29-letniego pracownika stacji broń lub przedmiot, który wyglądał jak broń. Kazali mu położyć się na podłodze, skrępowali ręce z tyłu szeroką samoprzylepną taśmą, którą ze sobą przynieśli. Tą samą taśmą zakleili oczy mężczyzny, a potem kilka razy kopnęli go w głowę.
Bandyci otworzyli kasę fiskalną. Zabrali bieżący utarg, około dwóch tysięcy złotych. Brali wszystko, razem z wkładką pozwalającą na segregowanie pieniędzy. To im jednak nie wystarczyło. Z półek zabrali kody doładowujące do telefonów komórkowych, papierosy i alkohol - wszystko, co było w zasięgu wzroku. Łupy załadowali do worków, które przynieśli ze sobą. Wartość skradzionego towaru właściciel wycenił na około 5 tysięcy złotych.
Bandyci wyszli ze stacji po kilku minutach. Sterroryzowany pracownik nie mógł zobaczyć, w którą stronę odeszli czy też odjechali samochodem. Trójka napastników zostawiła go związanego na podłodze, zabrali też służbowy telefon komórkowy, żeby nie mógł zawiadomić policji. Mało tego, zamknęli 29-latka wewnątrz budynku stacji. Mężczyzna zdołał uwolnić się z więzów. Zapasowym kluczem otworzył drzwi i pobiegł do sąsiedniego budynku piekarni, żeby wezwać policję.
Zgłoszenie o napadzie dyżurny starachowickiej komendy policji odebrał o godzinie 3.25. Policjanci od razu pojechali na miejsce.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że do budynku weszło trzech mężczyzn, dwóch w kominiarkach, jeden w kapturze nasuniętym na twarz. Przedmiotem przypominającym broń sterroryzowali 29-letniego pracownika stacji, a następnie go skrępowali. Sprawcy ukradli pieniądze w kwocie kilku tysięcy złotych, telefon komórkowy oraz różnego rodzaju towar - mówi Monika Kalinowska, oficer prasowy starachowickich policjantów.
Poszkodowany mężczyzna trafił do starachowickiego szpitala z urazem głowy, a następnie na badanie tomografem do szpitala w Ostrowcu. Policjanci mówią, że skupiają się teraz na czynnościach zmierzających do ustalenia i zatrzymania trzech napastników.
To kolejny napad na stacje paliw w ostatnich tygodniach. Pod koniec listopada dwóch zamaskowanych mężczyzn usiłowało napaść na stację w Starachowicach. Usiłowali sterroryzować ochroniarza przedmiotem przypominającym broń. Ochroniarz jednak nie stracił zimnej krwi. Użył wobec bandytów gazu. Napastnicy uciekli. Dwa dni później trzej mężczyźni napadli na stację w Krynkach. Jeden z bandytów uderzył w głowę pracownika, a następnie zabrał mu saszetkę z pieniędzmi w kwocie około 1300 złotych. Podejrzewani o ten czyn zostali zatrzymani. Jeden z mężczyzn został aresztowany na trzy miesiące, dwaj pozostali dostali dozór policyjny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?