Nocny pożar w Suchedniowie. Budynek spłonął doszczętnie

Z drewnianych budynków mimo wysiłków strażaków niewiele zostało.

(fot. Mateusz Bolechowski)

Kiedy na miejsce przyjechały jednostki straży pożarnej ze Skarżyska, paliły się także stojący obok drewniany dom i dach budynku gospodarczego.

- Paliły się jak pochodnie, płomienie biły w niebo na jakieś 20 metrów - opowiada jeden z mieszkańców ulicy. Do akcji ruszyło 12 zawodowych strażaków, wkrótce dołączyły do nich ochotnicze jednostki z Suchedniowa, Ostojowa i Skarżyska. Trzyosobowa rodzina szczęśliwie zdążyła opuścić dom samodzielnie.

Ratowników poinformowano, że w środku został pies i dwie butle z gazem. Strażacy uratowali zwierzę i wynieśli butle grożące wybuchem. Podczas, gdy jedni walczyli z ogniem, inni ratowali co się dało z mienia właścicieli budynku. Akcja trwała ponad sześć godzin i była trudna. W międzyczasie jeden z wozów bojowych OSP Suchedniów uległ awarii, wymieniono go na starszy, sprawny pojazd. Syn właścicielki domu zgłosił się do strażaków, skarżąc na złe samopoczucie. Podano mu tlen, otrzymał wsparcie psychologiczne. Wkrótce zabrano go do skarżyskiego szpitala. Z budynków niewiele ocalało, dom prawdopodobnie nie będzie się nadawał do zamieszkania.

- Wstępnie straty oszacowano na 150 tysięcy złotych. Przypuszczamy, że przyczyną pożaru mógł być niewygaszony piecyk w warsztacie, ale dokładnie określi ją biegły - informuje kapitan Michał Ślusarczyk z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Skarżysku - Kamiennej. Rano na pogorzelisku pracowali policjanci z wydziału dochodzeniowego. Poszkodowani znaleźli schronienie u krewnych.