Nocny wybuch w Sukowie. Na nieużytkach został pokaźny lej. Na miejscu pracują saperzy, policjanci, strażacy

Około godziny 21 w poniedziałek starszy chorąży sztabowy Robert Krasowski, dowódca patrolu saperskiego z Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach odebrał telefon od mieszkańca miejscowości Suków Modrzewie.

- Mężczyzna alarmował, że od trzech tygodni w okolicy dochodzi do wybuchów. Ten, do jakiego doszło tuż przed jego telefonem, był tak silny, że szyby zadzwoniły w oknach i przesunęły się stoły – relacjonował Robert Krasowski.

Dzwoniący pytał, czy to nie eksplozje na wojskowym terenie na Bukówce. Ale to nie było to. We wtorek rano policjanci powiadomieni o sprawie zaczęli poszukiwania. O pomoc poprosili strażaków. Z drona udało się zlokalizować miejsce eksplozji.

- Na nieużytkach w pobliżu rzeki znajdował się lej o wymiarach około 1 na 4 metry, głęboki na metr. Dookoła rozrzucona była ziemia. Ślady wskazywały, że coś eksplodowało. Wybuch musiał być duży, skoro dobrze słyszeli go ludzie w najbliższych zabudowaniach oddalonych o około 2,5 kilometra – opowiadał młodszy aspirant Karol Macek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.

Ziemia była rozrzucona na kilkanaście metrów. Ślady na miejscu wybuchu zabezpieczali policyjni technicy.

- Będziemy ustalać, czy ktoś przyniósł w odosobnione miejsce ładunek i zdetonował go, czy też na przykład wybuchł pocisk leżący w ziemi od czasów II Wojny Światowej – zapowiadali policjanci.

Starszy chorąży sztabowy Robert Krasowski popołudniem, po obejrzeniu leju i znając relację o efektach eksplozji, wykluczał ten drugi wariant.

- Wygląda na to, że ktoś zakopał w ziemi kilkadziesiąt kilogramów materiału wybuchowego a potem go zdetonował. Sprawą będą zajmować się policjanci – przekazywał wojskowy.