Jest drogi, będzie tani
Od 2004 roku suchedniowskiemu magistratowi służył chevrolet lacetti. Auto jakiś czas temu ucierpiało w stłuczce i było mocno wyeksploatowane, koszty naprawy przewyższały jego wartość. Lacetti sprzedano w drodze przetargu za niecałe 1300 złotych. Samorząd Suchedniowa postanowił kupić nowy pojazd. Wybrano toyotę auris hybrid. Samochód ma silnik elektryczny i benzynowy (pojemność 1,8 litra). Według danych producenta w cyklu mieszanym „auriska” powinna palić średnio 3,6 litra na 100 kilometrów. To ekologiczne auto na niedługich trasach używa silnika elektrycznego. Za auto z niezbyt bogatą wersją wyposażenia (choć ma automatyczną skrzynię biegów) gmina zapłaciła 78 tysięcy 700 złotych. - Samochód będzie służył wyłącznie dla celów służbowych, choćby do corocznych objazdów dróg gminnych, wyjazdów na spotkania, transportu dowodów osobistych - wylicza burmistrz.
180 koni za 124,5 tysiąca
Starostwo też kupiło samochód. Do tej pory dysponowało volkswagenem passatem z 2007 roku. Ma on zostać sprzedany (cena wywoławcza to 30,6 tysięcy złotych). Postawiono na auta bardziej luksusowe. Spośród kilku modeli - między innymi forda mondeo, skody superb i renaulta talisman wybrano volkswagena passata z benzynowym silnikiem 1,8 litra o mocy 180 koni mechanicznych. Koszt zakupu - 124,5 tysiąca złotych. Nie była to oferta najtańsza. Jakie ma dodatkowe wyposażenie - tych informacji w starostwie powiatowym nam nie udzielono, dowiedzieliśmy się tylko, że na zakup zgodę wyraziła rada powiatu. Nowe auto mogliśmy za to obejrzeć. W poniedziałek ze starostą Jerzym Żmijewskim nie udało się nam skontaktować, wicestarosta Artur Berus nie chciał zapozować do zdjęcia z nowym nabytkiem urzędu, choć akurat służbowo wyjeżdżał. - Ja prawie zawsze używam prywatnego samochodu - stwierdził. Czy samorząd nie mógł się zadowolić tańszym pojazdem? Opozycyjny radny Roman Wojcieszek nie widzi problemu. - To narzędzie pracy, a 120 tysięcy w porównaniu z kosztami utrzymania urzędników to naprawdę niewiele, 3/4 budżetu idzie na płace - uważa radny.
300 kilometrów na miesiąc
Że żadna z wiejskich gmin powiatu nie ma służbowego auta. - Trzeba by na nie wydać 70 - 80 tysięcy, do tego dochodzą niemałe koszty utrzymania. Do pracy używam prywatnego auta - mówi Romuald Kowaliński, wójt Łącznej. Zwracane mu są koszty przejazdów. W Skarżysku Kościelnym wójt Zdzisław Woźniak, sekretarz gminy i dwóch pracowników do celów służbowych także używają własnych samochodów. Mają miesięczne limity - po 300 kilometrów (ponad 250 złotych miesięcznie). Jeśli są na urlopie, stawka jest odpowiednio zmniejszana za każdy dzień. - Koszt zakupu i utrzymania samochodu i kierowcy byłby znacznie większy - argumentuje Zdzisław Woźniak. Wójt Bliży-na Mariusz Walachnia też po rozległej gminie podróżuje własnymi czterema kółkami, również z ryczałtem w kwocie 250,74 złotych. miesięcznie. - To najbardziej ekonomicznie uzasadnione - podkreśla. Służbowy, „prezydencki” wóz ma Skarżysko - Kamienna. To volkswagen passat z 2007 roku z przebiegiem 250 tysięcy kilometrów. Miasto kupiło go mniej więcej wtedy, kiedy powiat poprzedniego passata. Czy będzie kupować nowy? - Z punktu widzenia potrzeb mieszkańców mamy pilniejsze wydatki - odpowiada prezydent Konrad Kronig.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?