Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O pluciu na żonę i psie zabitym siekierą przed kieleckim sądem

/minos/
"Jak był zabierany na izbę wytrzeźwień, był spokój. Jak izby nie ma, był panem nad nami" opowiadała przed sądem 51-latka z gminy Piekoszów. Mąż kobiety jest oskarżony o to, że się nad nią znęcał, odrąbał głowę psu i naubliżał policjantom.

Proces 54-latka z gminy Piekoszów toczy się przed Sądem Rejonowym w Kielcach. Prokuratura zarzuca mężczyźnie, że od 2009 roku do lutego 2011 znęcał się nad swą schorowaną żoną.

- Nadużywanie alkoholu i ubliżanie zaczęło się, jak mąż został bez pracy i zasiłku. Jakieś osiem lat temu. W 2007 roku dostał wyrok w zawieszeniu za znęcanie się nad rodziną. Po tym na krótki czas się uspokoił - opowiadała 51-letnia kobieta przesłuchującym ją policjantom. W czwartek sąd odczytał te słowa a 51-latka mówiła: - Jak był trzeźwy, to w domu było normalnie. Jak wypił, to zanim jeszcze wszedł na podwórko, już było słychać, że idzie i wyzywa mnie od najgorszych.

Opowiadała, że gdy mężczyzna wypił, wykrzykiwał "Ja tu rządzę!" i wyganiał ją z domu. Tak też miało być jesienią ubiegłego roku.

- Stałam pod schodami albo w szopie, a do domu wracałam, gdy już nie było słychać jego głosu. Wtedy chciałam się trochę położyć, wyprostować nogi. Nagle on przebudził się, złapał mnie za głowę i uderzył o róg szafy. Powiedział, żebym nie chrapała - relacjonowała w czwartek 51-latka. Mówiła, że zimą mąż napluł jej w twarz.

23 lutego tego roku około godziny 13 listonoszka przyniosła 54-latkowi emeryturę. Żona mężczyzny relacjonowała, że poszedł do sklepu a gdy wrócił, już było czuć od niego alkohol. Około godziny 15 wyszedł po raz kolejny.

- Wrócił bardziej wypity i już od furtki zaczął mnie jak zawsze wyzywać. Poszedł do piwnicy. Myślałam, że chce dorzucić do pieca centralnego ogrzewania - relacjonowała w czwartek kobieta. - Nagle usłyszałam, że szczeka miały piesek, który był na podwórku.

Wcześniej prócz pieska na podwórku była też suka. 51-latka opowiadała w czwartek, że gdy wyszła przed dom, suka już nie żyła, a oskarżony stał z siekierą w ręce.

- Jestem przekonana, że obracał się do mnie, a nie do tego pieska. Powiedział "zabiłem sukę, a następna jesteś ty" - mówiła 51-latka.

Oskarżony przedstawia inna wersję. Twierdzi, że zwracał się nie do żony a do psa.

- Odgoniłem go, bo chciał lizać farbę - mówił 54-latek i dodawał, że dużo nie pił, a w krytyczny dzień wziął dwie silne tabletki przeciwbólowe. Biegli, którzy badali mężczyznę ocenili, że w chwili zajścia miał ograniczoną poczytalność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie