Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O życiu, medytacji i filmie czyli spowiedź Małgorzaty Braunek w Kielcach (zdjęcia)

Lidia Cichocka
- Przykro mi tego słuchać, że książka nad którą ja pracowałam rok czyta się tak świetnie, w dwa dni – mówiła rozbawiona Małgorzata Barunek, gość Salonu Bezsenność.
- Przykro mi tego słuchać, że książka nad którą ja pracowałam rok czyta się tak świetnie, w dwa dni – mówiła rozbawiona Małgorzata Barunek, gość Salonu Bezsenność. Łukasz Zarzycki
Na spotkanie z Małgorzatą Braunek przyszli ci, którzy pamiętają ja jako Oleńkę z Potopu i Basię z Domu nad rozlewiskiem, przyszli ci ciekawi co myśli budddyjska mistrzyni, dlaczego wróciła na ekrany.

[galeria_glowna]
Pretekstem do spotkania w Salonie Bezsenności z ikoną polskiego kina i nauczycielką buddyjską była wydana dwa tygodnie temu książka "Jabłoń w ogrodzie, morze jest blisko" będąca swoistą spowiedzią. Jednak Małgorzata Braunek, która bardzo szczerze rozmawiała o swym życiu z Arturem Cieślarem wzbraniała się przed podobną rozmową na sali szczelnie wypełnionej prze ludzi. - To zupełnie inna sytuacja - stwierdziła.

Opowiedziała jednak o tym, że przez sześć lat swego życia chciała być tancerką (do dzisiaj uwielbia tańczyć), ale kiedy zagrała rolę halabardnicy postanowiła zostać aktorką. Miała sześć lat i rodzice dostali sporo czasu na oswojenie się z ta myślą.

Potem była szkoła filmowa w Warszawie, udział w filmach błyskawicznie uczynił ją popularną. O ataku na nią sama, kiedy ogłoszono, że będzie grała Oleńkę w Potopie opowiada: Dobrze, że wtedy nie było internetu i ludzie pisali mniej. Dopiero z pewnym opóźnieniem dostałam jakieś anonimy. Ale ponieważ jestem przekorna i uparta im bardziej naciskano tym bardziej chciałam grać. Postanowiłam pokazać, że będą dobrą Oleńką i pokazałam.

Pracę z Żuławskim, reżyserem, który swym perfekcjonizmem i wizjami zadręczał aktorów spuentowała krótko: Byłam zakochana w moim mężu więc się na to godziłam.

Zerwanie z filmem wyjaśniała: - Uświadomiłam sobie, że przez cały ten czas nie byłam sobą, chciałam zadowolić innych i stwarzałam wizerunek o jaki im chodziło. Zrozumiałam, że gdzieś zabrnęłam. Odejście z filmu było detoksem. Chciałam poznać odpowiedź na pytanie kim jestem więc nie mogłam w tym tkwić, musiałam się wycofać z aktorstwa.

Wcześniej zaczęła iść drogą duchowego rozwoju, medytować. Z czasem została kapłanem zen a w 2003 roku otrzymała przekaz Dharmy oraz tytuł Sensei. Dzisiaj sama uczy innych, Po 20 latach wróciła do filmu.

- To znaczy , że nie byłam uzależniona - wyznaje a radością. Wzbrania się jednak przed utożsamianiem jej z bohaterką serialu Dom nad rozlewiskiem. - Trochę jesteśmy podobne: Basia jest szczera i uczciwa, związana z naturą. Ja podobnie, też poczułam, że jestem stąd, ale nie jest to moja biografia.

Wyjaśniała też, że nie jest wojującą buddystką czy wegetarianką. Uważa, że każdy powinien decydować o sobie, ona swojego światopoglądu nikomu nie narzuca. Jednak patrząc jak dobrze się sama z sobą czuje, jaki spokój od niej bije można nabrać przekonania, że na drodze do poznania siebie zaszła daleko.

Więcej szczegółów z życia Małgorzaty Braunek można znaleźć w książce Jabłoń w ogrodzie, morze jest blisko. Z poczuciem humoru i dystansem opowiada o tym, jak widzi i pamięta własne życie, jaki był świat jej dzieciństwa, pierwsze ważne wybory, decyzje, miłości, macierzyństwo... Wreszcie droga do upragnionego zawodu - aktorstwa - i porzucenie go. Mówi także o poczuciu szczęścia i spełnienia w codzienności. Bardzo krzepiąca to lektura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie