Andrzej Stasiuk
Urodził się w 1960 roku w Warszawie, prozaik, poeta, zajmuje się także krytyką literacką, jedna z najgłośniejszych karier literackich lat ostatnich. Uhonorowany wieloma nagrodami, między innymi Nike 2005, wyrzucany ze szkół i imający się rozmaitych prac, właściciel niekonwencjonalnego życiorysu: w początkach lat osiemdziesiątych zaangażowany w ruch pacyfistyczny, zdezerterował z wojska i półtora roku spędził w więzieniu. Niechętny literackim salonom i oficjalności - w roku 1987 wyprowadził się z Warszawy i zamieszkał na dalekiej prowincji.
- Bo świat pod koniec trzeba pozbierać - wyznał autor, który liczy dopiero 50 lat, ale twierdzi, że widzi już perspektywę i chce napisać megapowieść, która odda hołd różnym łazęgom, którzy opowiadaniem tak jak Władek chcą zagadać świat.
- Trochę tak jak ja, który technikę działania przez niedziałanie ma opanowaną do perfekcji. Ja nie byłem buntownikiem, wybierałem tylko czego nie chcę, a co chcę robić - wyjaśniał.
Dlatego trafił kiedyś do więzienia, chociaż nie jest to eksperyment, który chciałby powtórzyć, bo jak mówi szkoda na to czasu. Wybrał życie na wsi, która niestety coraz bardziej się zmienia i cywilizuje, ale ciągle to on decyduje o długości i ilości kontaktów z ludźmi, a nie odwrotnie. A wokół ma pejzaż, w który może ruszyć o dowolnej porze.
Okazało się, że na sali są osoby, które zbłądziły do domu pisarza szukając schroniska w Radocynie. - I pan nam niegrzecznie odpowiedział, że to 2 kilometry dalej - mówiła jedna z pań.
- Cóż, wtedy to pytanie słyszałem nawet kilka razy dziennie - przyznał Stasiuk.
JEGO ŻYCIE
Pisarz nie ma w domu telewizora, bo szkoda mu czasu na polityczną doraźność. - Jednak goszcząc teraz w Kielcach po raz pierwszy w hotelowym pokoju zobaczyłem telewizję Trwam. To było ciekawe, ale zamiast w ekran telewizora wolę patrzeć w ogień na kominku i marzyć. Nie o czymś szczególnym, ale tak ogólnie. Lubię też wspominać, bo pamięć jest bardzo ważna. Radia słucham w samochodzie, do kina chodzę rzadko, ale jestem uzależniony od Internetu i jeśli mi czegoś brakuje tutaj w pokoju gościnnym to Internetu właśnie.
Stasiuk nie krył, że mieszkając w Beskidzie Niskim ma łączność ze światem. - Od nas do Serbii czy Albanii jest zaledwie kilka godzin jazdy samochodem - przekonywał.- Prowadzimy wydawnictwo współpracujące z Europą.
Tłumaczył też, że jego wyprawy na południe są czymś zupełnie naturalnym. A teraz najbardziej poza zmieniającą się Jasionką, popegerowska wsią, fascynuje go Rosja i to jej, komunizmowi w Rosji i Jasionce chce poświęcić kolejną książkę. Ciągu dalszego doczeka się też Władek, bohater "Taksim", który wylądował w Stambule.
- Nie mogę go tam przecież zostawić - tłumaczył autor. - Już widzę pierwszą scenę. Władek siedzi w Dzień Zaduszny i mówi. Słyszę tembr jego głosu.
OSIEDLE
Z Kielc i okolic najbardziej utkwiło mu w pamięci osiedle drewnianych domków w Wiśniówce, które zresztą utrwalił na kartach książki. - Bo to miejsce niezwykłe - tłumaczył. Czytelnicy przyznali, że po jego opisach teraźniejszość wydaje się płaska i szara.
- Ale ja nie piszę reportaży - mówił Stasiuk. W czasie podróży nie robię notatek czy zdjęć, niektóre rzeczy wymyślam, to jest proza. Moje widzenie świata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?