Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oburzenie mieszkańców ulicy Dymińskiej. Drogowcy ustawili znaki, żeby było im wygodniej dojeżdżać do roboty!?

Paweł WIĘCEK
- Tyle lat tu żyjemy, przyjechali urzędnicy i wszystko pozmieniali dla własnej wygody – mówią oburzeni mieszkańcy ulicy Dymińskiej.
- Tyle lat tu żyjemy, przyjechali urzędnicy i wszystko pozmieniali dla własnej wygody – mówią oburzeni mieszkańcy ulicy Dymińskiej. Fot. Aleksander Piekarski
Chodzi o zakazy zatrzymywania się, które drogowcy ustawili na odcinku od ulicy Wojska Polskiego do Prendowskiej, gdzie mieści się ich główna kwatera. - Naszym kosztem zrobili sobie wygodę. Niech jeszcze dywanami drogę wyłożą! - denerwują się ludzie.

Znaki zakazu zatrzymywania się po obu stronach wprowadziły zamęt do spokojnie dotąd płynącego życia mieszkańców tej niewielkiej kieleckiej ulicy. Teraz są same problemy.

ZMIANA NA GORSZE

- Tyle lat tu żyjemy, a przyjechali urzędnicy i pozmieniali sobie wszystko dla własnej wygody, żeby mieć lepszy dojazd do swojej siedziby. My się w ogóle nie liczymy - skarżą się. Na potwierdzenie tych słów dodają: - Nie dali znaków na całej Dymińskiej, tylko na odcinku do siebie, choć wcale nie mieli utrudnionego wjazdu!

Największy kłopot mają najstarsi mieszkańcy i niepełnosprawni oraz osoby prowadzące własny biznes. - Na podwórku nie ma miejsca na dwa-trzy auta, więc zostawia się je ulicy. Tak jest szybciej i wygodniej. Niektórzy prowadzą usługi. Klient podjeżdża na chwilę i ma wciskać się na podwórko, gdzie już i tak jest ciasno? - pytają.

Wspólnie wystosowali petycję do Miejskiego Zarządu Dróg. Wskazali dwa warianty rozwiązania tej sytuacji. - Albo niech wytną drzewa po jednej stronie i tam zrobią parkingi, albo niech zamkną wjazd na Prendowskiej od Dymińskiej i jeżdzą przez osiedle - proponują.

ROZWIĄŻEMY PROBLEM

Zbigniew Czekaj, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach, tłumaczy, że wprowadzenie zakazów zatrzymywania się było konieczne z uwagi na duży bałagan komuniakcyjny, jaki panował na ulicy. - Osoby parkowały tam w sposób niewłaściwy. Przejazd był utrudniony. Z obserwacji wynika, że zajęcie ulicy w godzinach nocnych jest małe. Miejsca do parkowania ludzie posiadają na posesjach. Długo się zastanawialiśmy, jak to rozwiązać - mówi.

Padło na zakazy zatrzymywania się. Szybko, tanio i skutecznie. Tylko ludzie jakoś tego nie docenili. Dyrektor Czekaj zapewnia, że aktualnie drogowcy pracują nad tym, by mieszkańcom pomóc. - Jesteśmy szczególnie uczuleni na naszych sąsiadów i zależy nam, by ten układ był dobry. Pracujemy nad rozwiązaniem, które zadowoli dwie strony. Koncepcja już jest - mówi. Jaka? - Zastanawiamy się nad wybudowaniem parkingów po prawej stronie jezdni. To nie jest proste, bo tam jesty 15-16 wjazdów na posesje. Opracowujemy szczegóły - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie