Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ogień zabrał im córeczki, dom i cały dobytek. Trwa ustalanie przyczyn pożaru. Organizowana jest pomoc dla rodziny

Michał NOSAL
Rodzina z Krasnej straciła we wtorek dwójkę dzieci, dom i cały dobytek.
Rodzina z Krasnej straciła we wtorek dwójkę dzieci, dom i cały dobytek. Dawid Łukasik
Według wstępnych ocen strażaków, przyczyną pożaru w Krasnej, w którym życie straciły dwie małe dziewczynki, mogło być zaprószenie ognia. Gmina organizuje pomoc dla rodziny, która straciła dach nad głową.

Przypomnijmy, do tragedii doszło we wtorek w gminie Stąporków w powiecie koneckim. Policjanci informowali, że trzyletnie bliźniaczki były pod opieką 71-letniej babci. Ich 24-letnia matka z dwójką starszych dzieci - 5-letnią córką i 6-letnim synem pojechała tego dnia do Kielc. Około godziny 12.30, gdy babcia wyszła z domu po zakupy, wybuchł w nim pożar. Obie dziewczynki zginęły. Policjanci odszukali w Kielcach ich matkę. Tragiczną informację przekazała kobiecie policyjna pani psycholog.

NIE PIERWSZY OGIEŃ

W akcji ratunkowej udział brali strażacy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Końskich oraz strażacy ochotnicy z miejscowości Krasna, Niekłań, Adamek i Gosań. Drewniany budynek spłonął. Wartość zniszczeń oszacowano na 30 tysięcy złotych.
- Dom nie nadaje się do zamieszkania - mówi Mariusz Czapelski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Końskich i opowiada: - Rodzina nie należy do zamożnych i dom już wcześniej był w słabej kondycji. Po tym jak odcięto w nim prąd, rodzina przygotowywała wszystko na kuchni węglowej. Strażacy z Krasnej trzykrotnie interweniowali, gdy zapalały się sadze w kominie. Dwukrotnie zdarzyło się to wiosną tego roku, zaś ostatnio w zeszłym miesiącu. W jednym z przypadków strażacy ewakuowali dzieci z zadymionego mieszkania. Wiemy, że po ostatnim razie przewód kominowy został wyremontowany, a kuchnia odnowiona. Dlatego też podejrzewamy, że przyczyną pożaru mogło być zaprószenie ognia, a nie niesprawność instalacji.

POMÓC RODZINIE

Dorota Łukomska, burmistrz gminy Stąporków, przyznaje, że rodzina, której dotknęła tragedia, od dłuższego czasu jest pod opieką gminy.
- Ten pan jest w areszcie, pani ma 24 lata. Spotykałam się z nią, widywałam też dzieci. Zawsze czyste, kochające się, dbające jedno o drugie. Dziewczynki były śliczne - mówi burmistrz.

Jak się dowiedzieliśmy, ojciec dzieci odbywa w Kielcach karę za jazdę po alkoholu. Po wtorkowym pożarze 24-latka z dwójką dzieci wprowadziła się do swej mamy w innej miejscowości na terenie gminy.

- Na razie chce tam zostać. Już dziś przekazujemy jej mieszkanie w bloku w Stąporkowie i pieniądze, na razie dwa tysiące złotych. Zbieramy też dary. Każdy przynosi, co może. Zadzwonił pan z Kielc deklarujący, że przywiezie meble. Mam też nadzieję, że uda się znaleźć dla tej pani pracę. Osoby, które chciałyby pomóc, mogą kontaktować się z panią Grażyną Zawiszą, która zajmuje się tą rodziną. Jej numer telefonu to 41-37-41-203. Dzwonić można również do mnie pod numer telefonu 606-934-920 - opowiadała w środowe południe burmistrz Dorota Łukomska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie