Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ogromne gradobicie w powiecie kieleckim. Potężne zniszczenia, zerwane dachy, poobijane auta

Bartłomiej Bitner, ElZem, red,
Józef Wierzbicki z Kowali pokazuje "efekt” gradobicia. Ten dach nadaje się tylko do rozbiórki.
Józef Wierzbicki z Kowali pokazuje "efekt” gradobicia. Ten dach nadaje się tylko do rozbiórki. Dawid Łukasik
Burza z gradobiciem, jaka przeszła nad powiatem kieleckim we wtorkowe popołudnie wyrządziła wielkie straty. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest w Kowali w gminie Sitkówka - Nowiny, fatalnie jest też w pobliskich Trzciankach. Czytelnicy piszą: to obraz nędzy i rozpaczy.

[galeria_glowna]

Zniszczony dach w Dąbrowie
Zniszczony dach w Dąbrowie Czytelniczka

Zniszczony dach w Dąbrowie
(fot. Czytelniczka )

Jak informują strażacy, w całej gminie Sitkówka - Nowiny jest wiele strat, najwięcej szkód burza wyrządziła w miejscowości Kowala, tu zniszczonych jest 25 dachów. Wiele podziurawionych dachów jest w Bilczy w gminie Morawica, strażacy zabezpieczają budynki plandekami. Straty są także w gminie Masłów, najwięcej przy ulicy Spacerowej w samym Masłowie. Kilka podtopionych budynków jest też w gminie Piekoszów. W Chęcinach od uderzenia pioruna zapaliła się stodoła. Kilka budynków uszkodzonych jest w gminie Morawica.

NAJWIĘCEJ SZKÓD W KOWALI

- Grad rozbijał dachy, szyby w samochodach. Strażacy pomagają mieszkańcom. Straty będą ogromne - napisał w mailu do nas mieszkaniec Kowali. - Znowu nawałnica przeszła, jak rok temu przez gminę Sitkówkę - Nowiny. Ludzie zabezpieczają dziurawe dachy przed kolejnymi opadami deszczu. Coś okropnego. Nigdy nie przeżyliśmy takiego gradobicia. Grad walił w okna z taką siłą jakby miał zaraz szyby porozbijać. Najbardziej uszkodził dachówki betonowe, faliste azbestowe, plastikowe rynny, elewacje budynków. Blaszane dachy są wgniecione, pozaginane są obróbki blachy.

- Wszystko trwało maksymalnie pół godziny. Tak krótko, a ile szkód wyrządziło - nie mógł uwierzyć Zygmunt Głogowski z Kowali, który - gdy przyjechaliśmy na miejsce po ulewie - pokazywał spustoszenia. - Podziurawiony dach, woda w domu. Nie pozostaje nic, tylko zacząć sprzątać - wzdychał.

Była 18.01. Minęła niemal godzina od gradobicia. Strażacy chwilę wcześniej przyjechali na posesję pana Zygmunta, kilku z nich już weszło na wyglądający jak sito dach. Przygotowywali się do jego zabezpieczania, powoli zaczynali ściągać resztki starej dachówki. Gospodarz domu mówił, że grad był ogromny. - Jego kulki były wielkości kurzych jaj. Nic dziwnego, że takie spustoszenia... - relacjonował spoglądając na pracę strażaków. Po chwili jednak poprowadził nas do swojego samochodu.

Auto przykryte kocami stało tuż koło budynku. Pan Zygmunt zabezpieczył je, by nie zamokło w środku. Te "kurze jaja" z nieba były bezlitosne - wybiły tylną szybę, nie oszczędziły też przedniej. Dodatkowo powgniatały w kilkunastu miejscach karoserię. Gdy jechaliśmy na miejsce ogromnych spustoszeń, jakie poczyniła wichura, pod wiaduktem w Zagrodach natknęliśmy się na mieszkających niedaleko Paulinę i Irka, którzy czekali na pomoc. Ich samochód też był zniszczony - szyba z tyłu poszła w drobny mak, przednia, jak się okazało twardsza, doznała "tyko" pęknięć.

- Grad pojawił się w kilka sekund, złapał nas, gdy byliśmy między Radkowicami a Bolechowicami. Kilka chwil i proszę, jakie skutki. Duże, podobnie jak koszta przyszłej naprawy - mówił niepocieszony młody kierowca.

Pana Zygmunta oraz jego sąsiadów czekał we wtorek trudny, pełen sprzątania po nawałnicy wieczór.
- Najpierw pokropił deszcz, ale krótko. Po chwili zaczął sypać grad, stopniowo coraz większy. Trwało to może 15 minut, z których ostatnie były naprawdę nieciekawe. To właśnie wtedy zaczęły spadać te największe lodowe kulki - opowiadał Józef Wierzbicki. Przyznał, że po tym się uspokoiło, ale na chwilę. - Było może 20 minut przerwy. Później znów przez chwilę padał grad. Dopiero kiedy przestał, mogliśmy wyjść i zobaczyć, jak domy wyglądają na zewnątrz - mówił.

Widok niektórych domów był przerażający. Szczególnie ucierpiały te budynki, które pokryte były ceramiczną dachówką lub eternitem. Te mające dach z mocnych dachówek z blachy nie zostały zniszczone. Ot, jedynie kilka wgnieceń, ale najważniejsze, że ocalały i ochroniły domy przed zalaniem.
- U mnie na szczęście ucierpiał tylko plastikowy daszek przed wejściem do domu oraz rynny. Te grad kompletnie zniszczył, poszatkował - opowiadała Bożena Iwańska.

Zdecydowanie gorzej wyglądał dom stojący po sąsiedzku, który należy do Wojciecha Zawadzkiego. - Całe wnętrze pozalewane - skinął głową, byśmy zobaczyli, jak w środku wygląda budynek. - Całe szczęście, że mieszkam w bloku w Kielcach. Ten dom to pozostałość po rodzicach.

W TRZCIANKACH WIELKIE STRATY

Mieszkańców Kowali z podobnymi problemami było zdecydowanie więcej. Na bieżąco zgłaszali je wójtowi gminy Sitkówka-Nowiny, który na miejsce zdarzenia przyjechał krótko po nawałnicy. Rozmawiał z mieszkańcami, oglądał zniszczenia, wraz z pracownikami gminy notował spustoszenia w zabudowaniach, jakie wyrządziła ogromna ulewa.

Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej "Kowala" mieli pełne ręce roboty. Także w Trzciankach, która okazała się drugą po Kowali w gminie Sitkówka-Nowiny, jeśli chodzi o straty. Tam wichura także uszkodziła kilka dachów, nie oszczędziła drzew. Ich pozostałości zalegały na drogach.

O dużych zniszczeniach informował mieszkaniec Trzcianek pod Nowinami. - Stłuczone są lampy, pozrzucane dachówki, zniszczone samochody, może być ich nawet kilkaset. Chyba wszystkie auta, która stały poza garażami w czasie gradobicie są poobijane. Obraz nędzy i rozpaczy - relacjonował.

Internauta Konrad tak zrelacjonował sytuację w Bilczy: - To było ogromne gradobicie, straszne straty, powybijane szyby w samochodach. Podziurawione dachy. Grad miejscami miał średnicę od 6 do 8 centymetrów. Już mieliśmy wychodzić z pracy gdy to piekło się zaczęło. Naprawdę współczucie dla poszkodowanych. Samochody wyglądały jak durszlaki.

Zapraszamy naszych Czytelników do nadsyłania filmów i zdjęć z burz z informacjami, gdzie zostały zrobione na adres e-mail [email protected]

Ogromny grad niszczył w Piasecznej Górce w gminie Morawica. Bryły były jak pięść mężczyzny. - Rozpadały się tuż po uderzeniu w ziemię. Budynek gospodarczy mam podziurawiony jak sito - informował Przemysław, mieszkaniec tej miejscowości. W Zgórsku także lało jak z cebra i sypał grad. Czytelnik poinformował nas, że tam lodowe kule były ogromne "(...) Były wielkości pięści (...)".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie