Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ogromny niedosyt w UMKS

/jn/
Kielczanie mają do końca tego tygodnia wolne. Później, mniej więcej przez miesiąc, potrwa okres roztrenowania.
Kielczanie mają do końca tego tygodnia wolne. Później, mniej więcej przez miesiąc, potrwa okres roztrenowania. Fot. Robert Felczak
- Czujemy niedosyt, smutek, a nawet złość. Bo byliśmy bardzo blisko awansu do pierwszej ligi. Tak blisko, jak nigdy dotąd - mówi Grzegorz Kij, grający trener UMKS po zakończonym przed kilkoma dniami sezonie 2008/2009.

AWANS "KUCHENNYMI" DRZWIAMI?

AWANS "KUCHENNYMI" DRZWIAMI?

Brak awansu "na parkiecie" nie musi wcale oznaczać, że w sezonie 2009/2010 UMKS nadal będzie grał w drugiej lidze. Polski Związek Koszykówki rozważa bowiem reorganizację rozgrywek. Pierwsza liga może zostać powiększona, niewykluczone, że w przyszłym sezonie rywalizacja na zapleczu ekstraklasy będzie toczyła się w dwóch grupach. Decyzje w tej sprawie mogą zapaść już w czerwcu.

Mimo że zakończyły się już rozgrywki, że koszykarze mają wolne ich głowy wciąż zaprząta jedna kwestia. Jest nią awans do pierwszej ligi, który był dosłownie o włos. Niestety to lubelski Start okazał się minimalnie lepszy od UMKS.

- Zabrakło tak niewiele. Nic więc dziwnego, że czujemy niedosyt, smutek - mówi Grzegorz Kij. - Sprawy miałyby się zupełnie inaczej, gdybyśmy lepiej zagrali w ostatnim meczu. Szczególnie na obwodzie, bo pod koszem walczyliśmy jak równy z równym. Tak naprawdę nie ma jednak co gdybać. Każdy dał z siebie wszystko. Od pierwszego do ostatniego meczu, przez cały sezon.

UMKS musi więc co najmniej na rok odłożyć plany awansu na zaplecze ekstraklasy. Pytanie tylko, kto po zakończonym w środę sezonie pozostanie w Kielcach. Większości koszykarzy kończą się bowiem kontrakty. Po tym sezonie wygasają między innymi umowy Łukasza Kasperca, Łukasza Pileckiego, Pawła Bacika i Grzegorza Kija. Trudno też przewidzieć, jak potoczy się dalsza kariera chociażby Łukasza Fąfary czy też Błażeja Jurczyka.

- Aby rozmawiać o przyszłości drużyny najpierw trzeba ocenić sezon. To zadanie zarządu klubu - mówi Grzegorz Kij. - Patrząc na to co osiągnęliśmy na pewno chłopcy mogą chodzić z podniesioną głową. Myślę, że nikogo nie zawiedli. Ani zarządu, ani kibiców, a nawet samych siebie.

Grzegorz Kij słusznie zauważa, że w porównaniu do poprzednich sezonów kierowana przez niego drużyna zaprezentowała się znacznie lepiej. W końcu UMKS nigdy nie dotarł do finału playoff.

- Postęp był znaczny, ale celem był awans do pierwszej ligi. I z tego będziemy rozliczani - uważa Grzegorz Kij, który na pytanie czy zamierza kończyć karierę zawodnika nie chce udzielić jednoznacznej odpowiedzi.

- Kontuzja sprawiła, że w pewnym momencie skupiłem się na pracy trenera, rzadziej pojawiałem się na boisku. To wynikało wyłącznie z tego, że trudno pogodzić te dwie funkcje. Wolałem skoncentrować się na przygotowaniu zespołu. Czy zagram w przyszłym sezonie? Teraz nie odpowiem - mówi Grzegorz Kij.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie