AWANS "KUCHENNYMI" DRZWIAMI?
AWANS "KUCHENNYMI" DRZWIAMI?
Brak awansu "na parkiecie" nie musi wcale oznaczać, że w sezonie 2009/2010 UMKS nadal będzie grał w drugiej lidze. Polski Związek Koszykówki rozważa bowiem reorganizację rozgrywek. Pierwsza liga może zostać powiększona, niewykluczone, że w przyszłym sezonie rywalizacja na zapleczu ekstraklasy będzie toczyła się w dwóch grupach. Decyzje w tej sprawie mogą zapaść już w czerwcu.
Mimo że zakończyły się już rozgrywki, że koszykarze mają wolne ich głowy wciąż zaprząta jedna kwestia. Jest nią awans do pierwszej ligi, który był dosłownie o włos. Niestety to lubelski Start okazał się minimalnie lepszy od UMKS.
- Zabrakło tak niewiele. Nic więc dziwnego, że czujemy niedosyt, smutek - mówi Grzegorz Kij. - Sprawy miałyby się zupełnie inaczej, gdybyśmy lepiej zagrali w ostatnim meczu. Szczególnie na obwodzie, bo pod koszem walczyliśmy jak równy z równym. Tak naprawdę nie ma jednak co gdybać. Każdy dał z siebie wszystko. Od pierwszego do ostatniego meczu, przez cały sezon.
UMKS musi więc co najmniej na rok odłożyć plany awansu na zaplecze ekstraklasy. Pytanie tylko, kto po zakończonym w środę sezonie pozostanie w Kielcach. Większości koszykarzy kończą się bowiem kontrakty. Po tym sezonie wygasają między innymi umowy Łukasza Kasperca, Łukasza Pileckiego, Pawła Bacika i Grzegorza Kija. Trudno też przewidzieć, jak potoczy się dalsza kariera chociażby Łukasza Fąfary czy też Błażeja Jurczyka.
- Aby rozmawiać o przyszłości drużyny najpierw trzeba ocenić sezon. To zadanie zarządu klubu - mówi Grzegorz Kij. - Patrząc na to co osiągnęliśmy na pewno chłopcy mogą chodzić z podniesioną głową. Myślę, że nikogo nie zawiedli. Ani zarządu, ani kibiców, a nawet samych siebie.
Grzegorz Kij słusznie zauważa, że w porównaniu do poprzednich sezonów kierowana przez niego drużyna zaprezentowała się znacznie lepiej. W końcu UMKS nigdy nie dotarł do finału playoff.
- Postęp był znaczny, ale celem był awans do pierwszej ligi. I z tego będziemy rozliczani - uważa Grzegorz Kij, który na pytanie czy zamierza kończyć karierę zawodnika nie chce udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
- Kontuzja sprawiła, że w pewnym momencie skupiłem się na pracy trenera, rzadziej pojawiałem się na boisku. To wynikało wyłącznie z tego, że trudno pogodzić te dwie funkcje. Wolałem skoncentrować się na przygotowaniu zespołu. Czy zagram w przyszłym sezonie? Teraz nie odpowiem - mówi Grzegorz Kij.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?