Policjanci z Sandomierza pod koniec listopada dostali anonimowy sygnał, że na jednej z posesji w gminie Łoniów coś złego stało się psom. Pojechali na miejsce i znaleźli osiem martwych yorków, w tym szczenięta.
Z relacji jaką usłyszeli wynikało, że 31-letnia mieszkanka Sandomierza, która w pewnym momencie zaczęła mieć w domu dziewięć yorków, nie miała dla nich miejsca, dlatego przywiozła je do swego znajomego, 32-latka z gminy Łoniów. Ten miał je przechować, ale po dwóch dniach przekazał innemu mężczyźnie: 35-latkowi. Minęły kolejne dwa dni i 35-latek poinformował, że na nieogrodzoną posesję weszło dzikie zwierzę i rozszarpało siedem z psiaków.
- Z ustaleń policjantów wynika, że 31-latka miała przyjechać na posesję mężczyzny i rzucić jednym z dwóch pozostałych psów tak, że ten dostał krwiaka i nie przeżył. Kobieta, której mogą grozić nawet trzy lata więzienia, została objęta dozorem. Ma stawiać się w najbliższej jednostce policji sześć razy w tygodniu
– opowiadała młodszy aspirant Paulina Kalandyk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sandomierzu.
Ale nie tylko 31-latka usłyszała zarzut. Policjanci nie dali wiary historii, że siedem yorków zostało rozszarpanych przez dzikie zwierzę.
- Obrażenia wskazują, że zostały one zabite ze szczególnym okrucieństwem. Podejrzany o ich uśmiercenie jest 35-latek. Może mu grozić nawet 5 lat więzienia. Prokurator wystąpił do sądu o tymczasowe aresztowanie mężczyzny – uzupełniała Paulina Kalandyk.
W środowe przedpołudnie sąd przychylił się do wniosku. 35-latek został aresztowany na dwa miesiące.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?