Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

On krył się pod takim ostrym "menem". Wkrótce koncert ku pamięci Jerzego Waldemara Lichacza

Dorota KLUSEK
Jerzy Waldemar Lichacz był niezwykle barwną postacią nie tylko świętokrzyskiej sceny muzycznej. Odszedł 15 maja 2013 roku.
Jerzy Waldemar Lichacz był niezwykle barwną postacią nie tylko świętokrzyskiej sceny muzycznej. Odszedł 15 maja 2013 roku. archiwum
Rozmowa z Wojtkiem Stachurskim - świętokrzyskim muzykiem, jednym z organizatorów koncertu Made by Lichy, ku pamięci Jerzego Waldemara Lichacza.
Świętokrzyski muzyk Wojtek Stachurski jest jedną z osób zaangażowanych w przygotowania koncertu Made by Lichy.
Świętokrzyski muzyk Wojtek Stachurski jest jedną z osób zaangażowanych w przygotowania koncertu Made by Lichy. Aleksander Piekarski

Świętokrzyski muzyk Wojtek Stachurski jest jedną z osób zaangażowanych w przygotowania koncertu Made by Lichy.
(fot. Aleksander Piekarski )

15 maja wieczorem w wieku 62 lat zmarł Jerzy Waldemar Lichacz - muzyk, kompozytor, menadżer, organizator koncertów, barwna postać świętokrzyskiego świata muzycznego. Trwają przygotowania do koncertu poświęconego jego pamięci.

* Dorota Klusek: - Śmierć Jerzego Waldemara Lichacza chyba dla wszystkich była zaskoczeniem?
Wojtek Stachurski: - Zmarł w środę, a w sobotę byliśmy z żoną u Lichaczów. Rozmawiałem z nim także na kilka godzin przed jego śmiercią. To było zaskoczenie.

* Łączyła was praca, wiele wspólnych przedsięwzięć, ale nie tylko.
- Byliśmy blisko. Jako koledzy znaliśmy się od bardzo dawna, bo od lat 80-tych, a w zasadzie 70-tych. Natomiast te ostatnie 10 lat to już była bardzo bliska współpraca.

* Jak się zeszły wasze drogi?
- Poznaliśmy się przez nasze kieleckie środowisko muzyczne. Potem Arianie grali też często w Ameliówce, gdzie pracowała moja mama, więc przychodził do nas do domu, żeby się z nią rozliczać. A potem, w czasach studenckich, kiedy ja miałem swój zespół U Ojca, to zapraszał nas na koncerty. Nawet kiedyś zmieniliśmy Arian w takiej trasie ogólnopolskiej, bo oni dostali jakiś lepszy kontrakt. To było w roku 80-tym, jeszcze przed stanem wojennym.

* Wspomniałeś, że 10 ostatnich lat to wasza bardzo ścisła współpraca. Co razem robiliście?
- Ta nasze współpraca zacieśniła się już właściwie pod koniec lat 80-tych, kiedy ja prowadziłem zespół Iskierki. Wtedy dziewczyny występowały podczas koncertów, które on organizował na terenie całego kraju. Spotykaliśmy się na wielu imprezach. Natomiast ostatnie lata to były nasze działania związane z zespołem Sparks. W pewnym momencie pojawiła się taka koncepcja, żeby reaktywować Iskierki, ale że to były już zupełnie inne czasy, to wymyśliliśmy, żeby zespół nazwać po angielsku - Sparks. Zanim grupa się rozpadła, grała przez pięć lat. Pomagałem też przy imprezach, które organizował. Napisał również muzykę do dwóch piosenek z płyty "Grająca szafa" zespołu U Ojca. Miał skomponować muzykę na naszą nową płytę. Nie zdążył.

* Jakim był człowiekiem, jak ty postrzegałeś Jerzego Waldemara Lichacza?
- Nie był osobą lekką w obyciu, miał swoje koncepcje, z których nie chciał rezygnować, rzadko z kimś się zgadzał, miał swoje wizje. Był szorstki. Ale to był pozór. On był bardzo dobrym człowiekiem, uczynnym, słownym, bardzo uczciwym, jak się do czegoś zobowiązał, to to robił. Był bardzo wrażliwy, ale krył się pod takim ostrym "menem".

* Twoim zdaniem, jego odejście to duża strata dla świętokrzyskiego, muzycznego świata?
- Oczywiście, że tak. Powiedzmy to otwarcie, ludzie mieli o nim różne zdanie, ale po pierwsze dzięki niemu ta kielecka muzyka wypłynęła na ogólnopolskie wody. On wydeptywał ścieżki tu i ówdzie, na różnych Estradach. Znalazł dostęp do ogólnopolskich rozgłośni radiowych, które najpierw z naszego regionu puszczały Arian, a później innych wykonawców. Kiedy przestał grać, zabrał się za inną robotę. Zaczął organizować koncerty. Zapraszał wielkie europejskie gwiazdy, na przykład Demisa Roussosa, Drupiego, Boney M i one tu przyjeżdżały. A umówmy się tacy artyści pojawiają się najczęściej tylko na koncertach w dużych miastach, albo na festiwalu w Sopocie. Dzięki niemu o Kielcach się mówiło w całym kraju.

* Skąd się wziął pomysł na zorganizowanie koncertu Made by Lichy?
- Właściwie zaraz po jego śmierci pojawił się pomysł, że trzeba go jakoś upamiętnić. Na początku była inna koncepcja, by był to koncert poświęcony pamięci Jurka. Natomiast potem doszliśmy do wniosku, że musi to być koncert jego piosenek, tego, co on zrobił, a nie muzyczne spotkanie jego znajomych. Na koncercie będzie można usłyszeć tylko to, co on skomponował. A tego było naprawdę dużo. Pisał nie tylko dla Arian. Koncert odbywa się pod skrzydłami audycji "Made in Kielce" Pawła Solarza. Ja odpowiadam za przygotowanie, scenariusz. "Made by Lichy" odbędzie się w piątek 27 września o godzinie 19 w Wojewódzkim Domu Kultury.

* Kto się pojawi na scenie?
- Iwona Niedzielska, Arianie, zespół Sparks, który wystąpi po raz pierwszy od trzech lat, grupa U Ojca, Ewa Bocheńska (Tamborska), Agnieszka Kowalczyk, Magda Młodnicka, Andrzej Wolski, Samuela Modzelewska, Darek Zwierzchowski, Tristars.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie