W kwietniu słowacki deweloper za 10 miionów 822 tysiące złotych kupił budynek dworca PKS Kielce wraz z gruntami. Wcześniej, pod koniec marca, za 8,5 miliona nabył dwie inne działki przylegające do dworca. By przystąpić do obu przetargów, firma musiała wpłacić wadium. W sumie to kwota prawie 2 milionów złotych. Stanislav Frnka, dyrektor HB Reavis Group w Polsce, zapowiedział, że spółka chce stworzyć nowoczesne, zintegrowane centrum komunikacyjne z częścią handlową.
Przed podpisaniem finalnej umowy z PKS Kielce i przelaniem pokaźnej sumy na konto sprzedającego słowacki deweloper przeprowadził gruntowne badanie spółki. W papierach trafił na niejasności dotyczące stanu prawnego dwóch niewielkich nieruchomości.
- Pan Wołoch mówił, że wszystko jest ok., ale nie wszystko zostało zrobione tak, żebyśmy mogli kupić - mówi Stanislav Frnka.
Marek Wołoch, likwidator PKS Kielce, przyznaje, że podczas badania inwestor ujawnił zaszłości w dokumentacji dwóch działek. Których, tego powiedzieć nie chce. Informuje, że na początku maja wszczął procedurę sądową w celu uporządkowania stanu prawnego.
- To jest lekka perturbacja. Nie zostało to ujawnione wcześniej przy prywatyzacji. Na 32 tysiące metrów kwadratowych nieruchomości musimy wyprostować sprawę 1800 metrów - uspokaja Wołoch.
Brak kasy ze sprzedaży gruntów rodzi jednak poważne problemy dla tonącego w długach przedsiębiorstwa. Zgodnie z przyjętym w zeszłym roku harmonogramem likwidacji PKS wszyscy wierzyciele spółki mieli być spłaceni do końca czerwca. Wiadomo już, że tego terminu nie uda się dotrzymać. Dług ponad 8 milionów złotych wciąż rośnie. Po drugie o dwa miesiące (miał być czerwiec, będzie najpewniej wrzesień) przesunie się w czasie uzależniona od spłaty wierzytelności i dokończenia restrukturyzacji działalności sprzedaż zorganizowanej części przedsiębiorstwa, czyli taboru, przewozów i załogi.
- Czas działa na niekorzyść. Będę rozmawiał z wierzycielami, by jeszcze poczekali - mówi Marek Wołoch.
Związkowcy z zakładowej "Solidarności" obawiają się, że do sfinalizowania transakcji może w ogóle nie dojść. Ich zdaniem doprowadzi to do ogłoszenia upadłości.
- Jeśli nie uda się wyprostować dokumentów, inwestor może odstąpić od umowy. Nie będzie środków na spłatę wierzytelnośc, a likwidator ogłosi upadłość - twierdzi Zbigniew Zwierzyński, szef zakładowej "S".
Marek Wołoch uspokaja, że do takiej podbramkowej sytuacji nie dojdzie. - W środę podpisaliśmy z inwestorem przedwstępną umowę, bo on nie chce odejść od transakcji, a my mamy warunki formalne, żeby spełnić procedury prawne - mówi Wołoch.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?