Osiedlowe problemy

Uszkodzone chodniki, śmieci na osiedlach, zaniedbane żywopłoty - to tylko niektóre z problemów zgłaszanych przez mieszkańców osiedli Uroczysko i Szydłówek.
Pani Maria, która dotarła do nas z Szydłówka, zwróciła uwagę na kilka spraw.

- Denerwuje mnie to, że robi się remont chodnika koło apteki przy ulicy Wiśniowej, kawałek dalej, koło Lewiatana, chodnik jest w podobnym katastrofalnym stanie, nogi można połamać, a o tym miejscu już zapomniano - narzekała. - Poza tym toniemy w śmieciach i nikt ich nie sprząta, kosz koło pawilonów od dawna jest uszkodzony, nie ma dna, brakuje ławek koło sklepów, na których starsi ludzie mogliby odpocząć. Ulica koło Szkoły nr 16 zrobiła się całkiem nieprzejezdna - mówiła.

ŻYWOPŁOTY JAK DRZEWA

Kielczanka dziwiła się, że nikt na osiedlu nie obcina żywopłotów, rosną do nieba. Załamana była też potwornym hałasem, jaki po godzinie 20 czynią pozostawione bez opieki dzieci.

To samo zauważył Mariusz Kawecki z wieżowca na Szydłówku. Mówił, że od dawna nikt nie obcina żywopłotów, rosną nawet do wysokości pierwszego piętra. - Teren, gdzie mieszkam, koło ulicy Warszawskiej 111, nazywany jest trójkątem bermudzkim - opowiada. - Ciągle się coś dzieje, oczywiście nic dobrego, schodzi się nieciekawe towarzystwo, a stróże porządku niewiele robią.

Z kolei Marek Klimaszewski zwrócił uwagę na ważny problem związany właśnie z wieżowcem przy ul. Warszawskiej 111. - Elewacja odpadła z tego bloku pięć lat temu i do tej pory nic nie zrobiono, mimo że wielokrotnie w tej sprawie interweniowaliśmy - denerwuje się. - Podobno na termomodernizację nie ma pieniędzy, blok pozostał zimny i brzydki. Powiedziano nam, że środków unijnych nie można na ten cel pozyskać, więc co mamy robić?

Pani Ela Makuch zgłosiła problem śmietnika przy ul Bukowej 14 - od dawna jest rozwalony i nie ma go kto naprawić. Fetor płynie też z altanki śmietnikowej położonej koło bloku przy Toporowskiego 75 i nikt nie chce jej przenieść dalej.

POWINNI ZDJĄĆ AZBEST

Swoje problemy i uwagi sygnalizowali też mieszkańcy sąsiedniego osiedla. Piotr Stelmaszczyk z Uroczyska poprosił, aby z parkingu koło Pizzerii pod Schodami, Banku Śląskiego i sklepu Aro koniecznie zrobić drugi wyjazd, ponieważ olbrzymia liczba samochodów, jakie zajeżdżają tam od rana do nocy, uniemożliwia swobodny ruch pojazdów.

Józef Lang, mieszkaniec Uroczyska, wyraził pogląd, że spółdzielnia dba o mieszkańców. - Zadowolony jestem z parkingu, jaki ostatnio powstał przy Warszawskiej 157 i z odnowionych chodników - wyliczał. - Przydałoby się tylko, aby ten teren był częściej patrolowany, policjantów widzimy tu za rzadko.

Z kolei Lidia Macherska oburzała się tym, że nadal muszą mieszkać w blokach pokrytych azbestem. Ludzie są zatruwani i nikt się za to nie chce wziąć. Pan Jerzy denerwował się tym, że na Uroczysku nie ma znaków poziomych, co powoduje, że samochody parkują gdzie chcą, nawet na ciągach pieszych. Narzekał też, że w piwnicach nie ma żadnych zabezpieczeń instalacji, w razie awarii każdy w niej grzebie, co jest bardzo niebezpieczne.

Na koniec dyżuru odwiedziła nas też wdzięczna czytelniczka. Przyniosła kwiaty i podziękowała, że dzięki artykułom zamieszczanym w naszej gazecie w miarę szybko zrodziła się na Oddziale Pulmonologicznym szpitala w Czerwonej Górze możliwość odczulania od jadu pszczół i os. - Nie musimy już jeździć do Krakowa, ordynator Zdzisław Bajor wszystko sprawnie zorganizował - chwaliła.