Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony o dwa zabójstwa w Kielcach stanął przed sądem

Michał Nosal
Dawid Łukasik
Przed Sądem Okręgowym w Kielcach zaczął się proces 49-latka oskarżonego o zamordowanie małżeństwa w kieleckim osiedlu KSM. Chodzi o głośną sprawę z ubiegłego roku.

ZOBACZ TEŻ:
Prokuratura o zabójstwie wiceprokurator w Krakowie: To zdarzenie miało charakter tragedii rodzinnej

(dostawca TVN24/x-news)

Przypomnijmy, w początkach lutego 2015 roku w mieszkaniu przy ulicy Pomorskiej znaleziono ciała 30-latki i jej 53-letniego męża. Początkowo policjanci informowali iż mogło tu dojść do tak zwanego rozszerzonego samobójstwa, czyli że jedno z małżonków odebrało życie drugiemu a potem sobie. Potem śledczy ustalili jednak, że było to podwójne zabójstwo. „Echo Dnia” informowało o tych ustaleniach jako pierwsze. Według biegłych małżonkowie zginęli od ciosów drewnianą pałką i nożem. Pod koniec kwietnia ubiegłego roku w Radomiu zatrzymany został mężczyzna podejrzany o zamordowanie pary. Z ustaleń prokuratora prowadzącego sprawę wynikało, że pożyczył on od małżonków 200 tysięcy złotych.

- Gdy upominali się o zwrot gotówki mężczyzna nie miał pieniędzy i zdecydował się pozbyć długu odbierając parze życie – informowali śledczy po aresztowaniu 49-latka.

Akt oskarżenia mężczyzny trafił do Sądu Okręgowego w Kielcach a w czwartek rozpoczął się proces. Nim jeszcze prokurator odczytał akt oskarżenia, siostra zamordowanego 53-latka wnioskowała o wyłączenie jawności całości procesu, argumentując, że to co będzie działo się na sali rozpraw, będzie trudne dla jej rodziców. Do wniosku kobiety przychylili się prokurator i obrońca oskarżonego, jednak sąd go nie uwzględnił argumentując, iż okoliczności przemawiają za tym, by opinia publiczna miała możliwość poznania przebiegu procesu.

49-latek jest oskarżony o podwójne zabójstwo z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, oszukanie innej osoby na 120 tysięcy złotych i 83,5 tysiąca dolarów amerykańskich, przywłaszczenie powierzonych mu 50 tysięcy złotych oraz o to, że miał namawiać swe późniejsze ofiary do wzięcia udziału we włamaniu. Za czyny jakie zarzuca mu prokurator 49-latkowi może grozić nawet dożywocie. Przed sądem mężczyznę reprezentuje mecenas Jan Widacki.

- Zrozumiałem stawiane mi zarzuty i nie przyznaję się do żadnego z zarzucanych mi czynów. Na tym etapie chciałbym odmówić składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania - zadeklarował w czwartek oskarżony. W związku z tym prokurator odczytał to, co mężczyzna mówił podczas przesłuchań w trakcie śledztwa.

Podczas rozprawy w sprawie tymczasowego aresztowania 49-latek zapewniał, że jest z natury spokojnym człowiekiem i nie miał nic wspólnego z tragedią, jaka rozegrała się w mieszkaniu na KSM-ie. Twierdził, że 30-latka, która zwracała się do niego „wujku”, miała kłopoty z mężem. Opowiadając o ostatnim dniu gdy widział parę, wspominał:

- On bił ją i szarpał, w mojej obecności uderzył kijem bejzbolowym. Zabrałem mu ten kij. Proponowałem, by ona pojechała ze mną do domu, by się rozwiedli. Popołudniem znowu zadzwoniła, mówiła, że nie wytrzyma. Pojechałem do nich, posiedziałem trochę, udało mi się ich uspokoić. Wieczorem dzwoniłem, ale nie odbierali - odczytywał przed sądem prokurator.
Oskarżony wspominał, że gdy widział parę po raz ostatni, mężczyzna miał na sobie spodnie i pulower zaś kobieta biały szlafrok. Dwa dni po tym jak kontakt telefoniczny ze znajomymi się urwał, 49-latek rozmawiał z siostrą 53-latka.

- Powiedziała do mnie „Oni chyba się pozabijali. On leży na dywanie, ona na łóżku z nożem w ręku” - odczytywał prokurator.
Podczas rozprawy aresztowej 49-latek pytany o to, czy skaleczył się kiedyś w mieszkaniu gdzie potem znaleziono ciała mówił: - Przed Bożym Narodzeniem w 2014 roku, gdy wymieniałem u nich muszlę w toalecie, skaleczyłem się w palec lewej ręki. Przeszedłem wtedy na wersalkę i poprosiłem o plaster.

49-latek odpowiadał też wcześniej na pytanie o to, czy dotykał noży znajdujących się w mieszkaniu przy Pomorskiej. Mówił, że gospodarz pokazywał mu kiedyś maczetę i toporek z pokrowcem.

- Nie wiem czemu mi to pokazywał, czemu się tym chwalił. Odciski moich palców mogą być na wszystkich nożach, bo on mi je pokazywał - twierdził wcześniej oskarżony.

W czwartek nie chciał się wypowiadać, więc po tym jak prokurator odczytał jego wyjaśnienia, przyszedł czas na pierwszych świadków: rodziców 53-latka. Na wniosek siostry mężczyzny, sąd utajnił tę część rozprawy, nie zgodził się jednak, by świadkowie byli przesłuchiwani pod nieobecność oskarżonego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie