MKTG SR - pasek na kartach artykułów

„Ósmy zawodnik” Vive Tauronu kończy dziś 8 lat

Paweł Kotwica
Kamil Markiewicz
Dokładnie osiem lat temu, 16 maja 2009 roku, „urodził się” Dzik Kiełek, klubowa maskotka Vive Tauronu Kielce, „ósmy zawodnik drużyny”. Jego pierwszym animatorem był znany dziś dziennikarz.

„Ojcem” Kiełka jest dyrektor do spraw marketingu Vive Tauronu, Paweł Papaj. Klub szukał czegoś, co wciągnie kibiców do zabawy, sprawi, że będą mieli w przerwie inną rozrywkę, niż wyjście na papierosa. Wzorem dla Kiełka była maskotka koszykarskiego klubu Chicago Bulls. Paweł Papaj naszkicował pobieżnie prototyp. Od początku wiadomo było, że maskotką ma być dzik, zwierzę kojarzące się z legendą o powstaniu Kielc. Imię w głosowaniu wybrali kibice. Dzik od początku swojego istnienia nosił koszulkę z numerem ósmym, co symbolizuje kibiców, „ósmego zawodnika” kieleckiej drużyny na boisku.

- Mieliśmy spore problemy ze znalezieniem firmy, która by nam uszyła strój dla maskotki. W końcu się udało. Od tego czasu szyliśmy Kiełka od nowa już kilka razy, bo intensywna eksploatacja sprawia, że strój się zużywa. Mieliśmy także już kilku animatorów maskotki, obecny, Adrian, jest piąty, nie licząc tych, który występowali na trzech turniejach Final Four w Kolonii, bo zawsze są to osoby wyznaczone przez organizatora turnieju. To nie jest łatwa praca, bo nie dość, że trzeba mieć odpowiednie predyspozycje, kreatywność, poczucie humoru, dobry kontakt z ludźmi, przede wszystkim z dziećmi, to jeszcze potrzebna jest sprawność fizyczna i kondycja. Praca w gorącej nie raz hali w futrzanym stroju do łatwych nie należy - mówi Paweł Papaj.

Przez te osiem lat Kiełek zwiedził sporo hal w Polsce i całej Europie, poza Kolonią bywał między innymi na finałach Pucharu Polski. Pojawiał się na wielu imprezach, organizowanych przez klub, odwiedzał domy dziecka.

Pierwszym Kiełkiem był Karol Gnat, dziś znany dziennikarz TVP Info. Czasy „kiełkowania” wspomina z dużym sentymentem. - Pamiętam, że przed pierwszym występem miałem treningi, szykowałem się do debiutu, jak zawodnik do meczu. Pierwsze mecze kosztowały mnie cztery kilogramy mniej na wadze. To był duży wysiłek. Ale Kiełek się przyjął i to nas najbardziej cieszyło. Wypracował swój styl. Wszyscy chcieli sobie ze mną robić zdjęcia, czekali, co nowego wymyślę na kolejny mecz. Raz były to jakieś nowe figury akrobatyczne, innym razem „moonwalk” w stylu Michaela Jacksona. Kiełkiem byłem, o ile pamiętam, przez dwa pełne sezony. Nigdy nie czułem żadnego zażenowania, nie traktowałem tego jako błaznowania. Wręcz przeciwnie, sprawianie ludziom radości mnie też sprawiało radość. Do tej pory, obojętnie, czy oglądam mecz w hali czy w telewizji, rozglądam się za Kiełkiem, patrzę, jak sobie radzi - mówi Karol Gnat.

Podczas wtorkowego meczu z MMTS Kwidzyn odbędą się oficjalne obchody ósmych urodzin Dzika Kiełka. Jubilat szykuje niespodzianki dla najmłodszych kibiców.

Handball Echo Dnia

ZOBACZ: MAGAZYN SPORTOWY24 - Janusz Wójcik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie