Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni ratownicy z Ukrainy i Niemiec wyjechali do swoich krajów z dotkniętego powodzią Sandomierza

Michał LESZCZYŃSKI leszczyń[email protected]
Starszy brygadier Zbigniew Muszczak, szef świętokrzyskich strażaków, wręcza strażakom z Ukrainy podziękowania na piśmie.
Starszy brygadier Zbigniew Muszczak, szef świętokrzyskich strażaków, wręcza strażakom z Ukrainy podziękowania na piśmie. Zdjęcia Michał Leszczyński
Ostatnie pół setki ratowników z zagranicy opuściło Sandomierz. Podczas powodzi zrobili dla nas mnóstwo dobrej pracy.

Strażacy z całej Polski

Strażacy z całej Polski

Do Sandomierza już pierwszego dnia po przelaniu się wody przez wał w Koćmierzowie z pomocą przyjechali strażacy z Pomorza. W niedługim czasie w Sandomierzu pracowali strażacy praktycznie z całej Polski, z terenów nie dotkniętych przez powódź. Jeszcze teraz w rejonie osiedla przy hucie szkła odpompowują wodę strażacy z różnych stron Polski.

Niemcy, Ukraińcy, Łotysze, Litwini, Estończycy, Czesi - służby ratownicze z tych krajów od połowy maja pracowały w Sandomierzu przy pompowaniu wody. - Ich pomoc była bezcenna - mówią polscy strażacy.
Ostatnich czterdziestu Ukraińców i szesnastu Niemców w czwartek wróciło do swoich krajów. Przed dwoma tygodniami przyjechali do Sandomierza, aby pompować wodę z zalanych miejsc. Jeszcze wcześniej w mieście gościli strażacy z krajów nadbałtyckich i Czesi. Ratownicy przyjechali samochodami wyposażonymi w wydajne pompy. Największymi pompami w Europie do Sandomierza mieli też przyjechać Francuzi. Nie dojechali, byli potrzebni w innych miejscach Polski.

PODZIĘKOWALI

Ukraińcy przyjechali dziesięcioma samochodami z pompami napędzanymi silnikami od czołgów. To ogromne maszyny, niestety przestarzałe technologicznie z lat 70., zasilane olejem napędowym.
- Zrobili dla nas masę dobrej roboty - ocenia strażak proszący o anonimowość. - Ukraińcy pompowali wodę z "bakulitu" przy ulicy Trześniowskiej, z ulicy Lwowskiej i kilku innych miejsc. Pompowali w największym brudzie i bagnie. Inni ratownicy z Zachodu takiej pracy tknąć się nie chcieli. Poza tym, ich samochody bez obaw wszędzie wjeżdżały - mówi polski strażak.

W środę na placu Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sandomierzu uroczyście pożegnano ukraińskich strażaków i grupę niemieckich ratowników. Strażacy dostali pamiątkowe dyplomy, gadżety reklamowe Sandomierza i powiatu. Osobiście strażakom dziękował komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej Zbigniew Muszczak ze swoim zastępcą. Były też władze miasta i powiatu.

U NAS PÓŁTORA METRA

- Praca nie była lekka. Nasze pompy chodziły prawie bez przerwy. Robiliśmy dwugodzinne przerwy serwisowe - mówi Sergiej Pechnik, dowódca drugiej grupy Ukraińców.
Za pierwszym razem przyjaciele zza Wschodu również pompowali w rejonie dworca PKP w Sandomierzu. 5 czerwca musieli stamtąd uciekać, bo woda od nowa zalewała prawobrzeżną część Sandomierza z przerwanego tymczasowego wału opaskowego w Koćmierzowie. Ukraińscy strażacy pamiętali, kiedy przed rokiem polscy strażacy pojechali pomagać im w walce z powodzią na Ukrainie.
- U nas woda dochodziła do półtora metra - zauważa Nikola Krewskij, dowódca pierwszej grupy Ukraińców. - U was przyszło jej pięć metrów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie