Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni raz złote medale odebrali w Kielcach 8 lat temu. Pamiętacie fetę?

Paweł Kotwica
Piłkarze ręczni Vive Tauronu Kielce mają w sobotę szansę świętować zdobycie mistrzostwa Polski na własnym terenie, w Hali Legionów. Taka sytuacja nie zdarzyła się od ośmiu lat. W 2009 roku, podczas decydującego meczu, na długą chwilę zgasło światło.

Wszystkiemu winien system rozgrywek i ….siła kieleckiego zespołu. System rozgrywek w play offach, obowiązujący jeszcze w poprzednim sezonie, powodował, że mistrzostwo Polski zdobywał zespół, który w finale wygrywał trzy mecze. Pierwsze dwa mecze były rozgrywane u drużyny, która była wyżej w tabeli po rundzie zasadniczej, kolejne dwa u rywala, a piąty, decydujący mecz znów u tego teoretycznie silniejszego. Tak się złożyło, że przez ten cały czas to zawsze ekipa z Kielc wygrywała rundę zasadniczą. Tylko raz, w 2011 roku, tytuł zdobył zespół z Płocka. W pozostałych przypadkach zawsze wygrywali kielczanie i zawsze w stosunku 3:0 lub 3:1, a więc złote medale były wręczane w Płocku. Zmiana systemu rozgrywek (w finale gra się tylko mecz i rewanż) spowodowała, że w tym sezonie może być inaczej.

Handball Echo Dnia

Przynieśli szampany do Blaszak Areny
A tamten „majster” z 2009 roku był z kilku względów szczególny. Vive przegrało z płocczanami pierwszy mecz w Kielcach 20:23, drugi wygrało 23:21. Trzecie spotkanie w Płocku znów wygrali „nafciarze” (32:24) i na czwarty pojedynek ich kibice przynieśli już szampany. – Trzeci mecz przegraliśmy gładko i byliśmy mocno podłamani. Ale w czwartym rywale nas chyba trochę zlekceważyli, a my zagraliśmy świetnie. To była zupełnie inna drużyna, niż dzień wcześniej – wspomina Tomasz Rosiński. Czwarty mecz w Blaszak Arenie Vive wygrało 29:23.

Mistrzostwo zdobywają ci, co noszą wodę
- W Niemczech jest takie powiedzenie, że mistrzostwo często zdobywają ci, którzy w drużynie noszą wodę. Takimi mistrzami drugiego planu byli wtedy Kamil Sadowski, który rzucał bramki, nawet będąc na klęczkach i Kamil Krieger, który odegrał wielką rolę w obronie. Pamiętam, że świetnie grali w finałach nasi środkowi obrońcy, „Grabar” (Piotr Grabarczyk) i „Yellow” (Daniel Żółtak) – mówi ówczesny trener kieleckiego zespołu, a dziś poseł do Parlamentu Europejskiego, Bogdan Wenta.

To był pierwszy rok pracy i pierwszy tytuł mistrza Polski Wenty w Kielcach, większość jego zawodników również zdobyło swoje pierwsze mistrzostwo. - Mieliśmy młody zespół, to było osiem lat temu, a kilku zawodników z tego składu jeszcze gra: Piotrek Grabarczyk, Bartek Konitz, Paweł Podsiadło, Kamil Sadowski, Rafał Gliński, Kamil Krieger, Daniel Żółtak, Mateusz Jachlewski… Ten ostatni jest jedynym, który do tej pory gra w Kielcach. Pamiętam, że kontuzjowany był Heniek Knudsen i postanowiliśmy przestawić na środek rozegrania „Glinę” i grać na Tomka Rosińskiego, który wtedy zagrał świetne mecze – przypomina Wenta. „Rosa” był wtedy w znakomitej dyspozycji, w pięciu finałowych meczach rzucił w sumie 34 bramki.

- Po wygraniu czwartego meczu w Płocku byliśmy już pewni, że zdobędziemy złoto. Nie dlatego, że byliśmy aroganccy czy lekceważyliśmy rywala. Po prostu byliśmy na takiej fali, tak wierzyliśmy w siebie, że nic nie było w stanie nas powstrzymać – dodaje Bogdan Wenta.

Była burza, zgasło światło
Piąty mecz cieszył się ogromnym zainteresowaniem kibiców, po bilety trzeba było stać w kilometrowych kolejkach. Podczas meczu przez Kielce przechodziła burza. Piorun uszkodził transformator w pobliżu Hali Legionów i na kilkanaście minut zgasło w niej światło. Na szczęście awarię udało się dość szybko usunąć. - Już myśleliśmy, że mecz będzie musiał być dokończony następnego dnia – wspomina Rosiński. Kielczanie wygrali 31:24.

- Pamiętam, jak jeszcze dwa dni przed piątym meczem w hali szukaliśmy z prezesem Bertusem Servaasem możliwości ustawienia dodatkowych miejsc, kolejkę po bilety, która przed Halą Legionów w dniu meczu ustawiała się od świtu, olbrzymie zainteresowanie meczem. Entuzjazm wśród kibiców był wtedy olbrzymi i nikt nie uważał mistrzostwa Polski za oczywistość. Szał radości po meczu, na fecie, był olbrzymi. Śpiewy kibiców, tańce zawodników, Rafał Gliński na Placu Artystów na rękach kibiców, wygłupy Kamila Sadowskiego, Pawła Podsiadło czy Bartka Konitza. To była zgrana ekipa, której wielką piłkę ręczna pokazał Bogdan Wenta, wydarzenia, które na lata pozostają w pamięci – wspomina dyrektor marketingu kieleckiego klubu i spiker podczas meczów w Hali Legionów, Paweł Papaj.
- Tamto mistrzostwo zaczęło nową erę, której uwieńczeniem było wygranie Ligi Mistrzów w ubiegłym roku. Wcześniej mistrzostwo Polski nic nie znaczyło w Europie, nikogo nie interesowało, nie otwierało żadnych drzwi w Lidze Mistrzów. Dzisiaj wartość tego tytułu jest inna – zauważa Wenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie