Pacjent musi kserować

- Odesłano mnie do kasy, która znajduje się przy szpitalu na Czarnowie żebym wniósł opłatę. Dopiero z rachunkiem z kasy mógłbym się zgłosić po kserokopię karty. Nikt nie powiedział ile to będzie kosztować, a ja jestem rencistą, nie stać mnie na zbędne wydatki. Moja historia choroby jest długa, kartek jest sporo, to i pewnie słono za to zapłacę - relacjonuje rozżalony mężczyzna. - Dlaczego mam płacić za ksero, skoro zmuszony jestem zmienić lekarza nie z własnej woli? Moim zdaniem w takiej sytuacji to przychodnia powinna przesyłać wszystkie dokumenty do nowego lekarza - dodaje kielczanin i zauważa, że po nowym roku, gdy NFZ nie podpisał kontraktów w wielu placówkach w sytuacji takiej, jak on znalazło się wiele osób. - Nie dość, że muszę z własnej kieszeni płacić za coś, co mi się należy, to jeszcze trzeba się przy tym nachodzić - denerwuje się.

O wyjaśnienie sytuacji poprosiliśmy rzecznika prasowego świętokrzyskiego oddziału NFZ Beatę Szczepanek. - Dokumentacja medyczna jest własnością danej placówki, dlatego nie może być ona wydana pacjentowi. Zgodnie z ustawą może on poprosić o kopię lub odpis, jednak bez względu na przyczynę, musi pokryć koszty - tłumaczy rzecznik. Ustawa określa też maksymalną opłatę, która obliczana jest w zależności od przeciętnego wynagrodzenia obowiązującego w danym czasie w kraju. - Jedna strona sporządzonego odpisu lub wyciągu, a także zapisu na nośniku elektronicznym może maksymalnie kosztować 0,002 średniej płacy. W lutym byłoby to 6,41 złotego. Jedna strona kopii nie może być droższa niż 0,0002 przeciętnego wynagrodzenia, czyli obecnie 64 grosze - wylicza Beata Szczepanek.

Jednak pacjent nie ma obowiązku korzystać z ksero w przychodni czy szpitalu. - Ustawa dopuszcza wypożyczenie dokumentacji medycznej i skserowanie jej w dowolnym miejscu na własny koszt. Zwykle wystarczy napisać podanie z prośbą o udostępnienie karty, wyjaśnić przyczynę podając numer dowodu osobistego - tłumaczy rzecznik świętokrzyskiego NFZ.