Pani Barbara z Radomia wygrała peugeota w konkursie Echa. - To promyk nadziei - mówi

W każdej chwili możesz dołączyć do gry! Wystarczy 12 kuponów

W każdej chwili możesz dołączyć do gry! Wystarczy 12 kuponów

375 tysięcy złotych wynosi pula nagród w naszym jubileuszowym konkursie "Mieszkanie za czytanie". Nagrody to 45 - metrowy apartament, trzy samochody peugeot 207, 20 nagród pieniężnych po 1 tysiąc złotych i 40 nagród po 500 złotych. W każdej chwili można włączyć się jeszcze do gry - wystarczy zebrać 12 kuponów. Do wygrania jest jeszcze mieszkanie i pieniądze.

- O Jezu!!! Naprawdę? To pewnie jakiś żart? - tak zareagowała 57 - letnia Radomianka Barbara Wisławska na wiadomość, że wygrała w naszym konkursie samochód. Pierwszą osobą w rodzinie, z którą podzieliła się wiadomością być syn Rafał.

Dzwoniąc z wiadomością o wygranej zastaliśmy ją w sklepie. Niedługo później pani Barbara zjawiła się w naszej redakcji. Dłuższą chwilę musieliśmy tłumaczyć, gdzie i w jaki sposób trzeba odebrać auto. - Nie mam samochodu, ale mam prawo jazdy. Byłam sędzią w wyścigach samochodowych. Dam sobie radę - śmieje się Barbara Wisławska.

BĘDZIE NIM JEŹDZIĆ CAŁA RODZINA

Pierwszy o nagrodzie dowiedział się syn 23 - letni Rafał. Potem telefonicznie wiadomość dotarła do 26 - letniej córki Ani, która uczy się i mieszka w Hadze w Holandii. Mieliśmy okazję usłyszeć okrzyk radości córki, ale potem padło rzeczowe pytanie: "a jaki model?" Rodzinę dopełnia jeszcze półtoraroczny wnuk Kacper.

Pani Barbara wysłała na konkurs 12 kuponów. Na wiele nie liczyła, choć - jak twierdzi - gra w różnych konkursach, również w toto - lotka, ale tylko w Echu Dnia wygrywała jakieś nagrody. Raz był to sylwester w restauracji Fanaberia, a potem różne drobiazgi. - Nie mogę jeszcze uwierzyć. Człowiek się cieszy z niewielkiej niespodzianki, a tutaj taka nagroda. Jeszcze nie wiem jak to uczczę. Pewnie będzie szampan, jeszcze nie wiem. To dla mnie taki duży promyk nadziei, bo ostatnio życie mnie specjalnie nie rozpieszcza - mówi pani Barbara.

Obecnie jest bezrobotną. - Wie pan jak jest w Radomiu. Kto chce zatrudnić ludzi w moim wieku? To dla mnie przykre, bo pracowałam w trzech miejscach w mieście, nikt mnie nigdy nie zwolnił, byłam szanowanym pracownikiem, przed siedmiu laty zwolniłam się z pracy za porozumieniem stron, bo wyjeżdżałam do Stanów Zjednoczonych, a teraz zwyczajnie nie mam zajęcia - mówi zdobywczyni peugeota.
PROMYK NADZIEI

Z radości opowiedziała nam całą swoją historię. Przez wiele lat pracowała w ośrodku elektronicznym radomskiej placówki Głównego Urzędu Statystycznego, potem była kadrową w spółdzielni Ustronie i wreszcie kadrową w spółdzielni Południe. Przed siedmiu laty zdecydowała się wyjechać do kuzynów w Nowym Jorku. - To był wyjazd do rodziny, ale wiadomo, jak wszyscy Polacy pracowałam. Opiekowałam się starszymi osobami. Do dziś dostaję kartki z podziękowaniami - mówi pani Barbara.

Przed dwoma laty zdecydowała się wrócić, po to by opiekować się ciężko chorym przyjacielem. Partner zmarł przed rokiem.

Próbowała znaleźć pracę. Skończyła kurs pracownika administracyjno - biurowego z obsługą komputera, potem kurs telemarketera. Wszystko na nic. W Radomiu pracy nie było. - Ciągle trudno mi się jeszcze znów znaleźć w Radomiu, w Polsce. Ale mam samochód. To dobry znak. Inne problemy może też już szybciej się rozwiążą - mówi Barbara Wisławska.