Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani profesor i sprawcy z Leśnej. Piękne urodziny Marii Pawliny-Meduckiej

/IB/
Profesor Marta Pawlina – Meducka odbierała życzenia i gratulacje od znajomych i współpracowników z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego.
Profesor Marta Pawlina – Meducka odbierała życzenia i gratulacje od znajomych i współpracowników z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego. Dawid Łukasik
Jedni wspominają ją jako straszną "piłę", inni dziękują za lekcje obrony własnego zdania. W środę profesor Marta Pawlina - Meducka, polonistka i literaturoznawca z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach obchodziła 70 urodziny i zastanawiała się, czy miała rację.

Profesor Anna Kurska, która wraz z Moniką Bator z Instytutu Filologii Polskiej UJK była sprawczynią "W lesie rzeczy" - książki zadedykowanej profesor Meduckiej, długoletniej szefowej Zakładu Filozofii, Teorii Literatury i Badań Kulturowych w uniwersytecie, powiedziała nam, że trudno byłoby jej zdefiniować zjawisko literaturoznawczo - socjologiczne pod nazwą Marta Pawlina - Meducka. - Znam ją od dawna, była moją polonistką i wychowawczynią, później spotykałyśmy się w przestrzeni Leśnej w Instytucie Filologii Polskiej. Pani profesor jest osobą na dzisiejsze czasy wyjątkową, nieprawdopodobnie rzetelną, odpowiedzialną, wszechstronną. Fascynuje się kulturą i historią żydowską, ta pasja ją w pewnym sensie nobilituje, bo odkrywa jej wrażliwą postawę na innego, obcego, uczy tolerancji, ciekawości. To jest rzeczą, która przyciąga do Marty Meduckiej. Nie mówiąc o serdeczności i wielkich zaletach ducha - dodała.

Zadedykowana profesor Meduckiej książka jest taka jak ona: wielowątkowa, analizująca rzeczywistość pod kątem kulturowym, literackim i językoznawczym. Składa się 28 tekstów autorów w większości związanych z Instytutem Filologii Polskiej. Znaleźć tu można między innymi szkice o przedwojennym kinie w Kielcach, wydarzeniach na Węgrzech w 1956 roku, regionalizmy - np. korespondencję Stefana Żeromskiego i Edwarda Okunia, a także teksty o języku ludowej magii, o sztuce wyrażania prośby tak, aby została spełniona, o karierze, jaką zrobiło wyrażenie "ojciec chrzestny", zupełnie innym wymiarze komunikacji z chorym na autyzm, czy nawet o biuslangu czyli języku stanikomaniaczek.... Im dalej w las, tym więcej drzew zasadzonych przez polonistów. I jak to w lesie - bardzo pouczająca i relaksująca wycieczka. Książka wydana przez Uniwersytet Jana Kochanowskiego będzie do nabycia w wydawnictwie uniwersyteckim.

Profesor Meducka wywołana do tablicy jubileuszem, zastanawiała się, czy w takim momencie może sobie powiedzieć za Jonaszem Koftą: "dożyłam i mam rację".

- Dziwię się, że dożyłam, a co do racji, nigdy jej w niczym nie miałam - przyznała się nam. - Nie myślę tu o wiedzy akademickiej, ale o życiowej. I mam tego świadomość. Chyba miałam rację w wyborze tego zawodu, bo sprawiał mi ogromną satysfakcję i przez długi czas dawał dużo uciechy. Myślę, że nie byłabym w stanie w żadnym innym robić nic sensownego.

Na pytanie, czy warto być polonistą w dzisiejszych czasach, kiedy młodzi ludzie zastanawiają się, czy studiować to, co ich pasjonuje, czy wybrać to, co da pracę, odpowiada: - Dziś zaczęłam rozczytywać tekst Wiesława Myśliwskiego w ostatnim "Tygodniku Powszechnym" mówiący o wartości języka, o tym, że gdy następuje deprecjacja języka, to wszystko diabli biorą, jeśli chodzi o świadomość. Jak popatrzymy z tej perspektywy, to polonista na wieki wieków amen będzie miał poczucie sensu. Gorzej z robotą. Ale trzeba robić swoje. I tu rację miał Młynarski. A ja się pod tym podpisuję obydwiema rękami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie