Pani Teofila Bartnik z Nowin obchodziła setne urodziny (zdjęcia)

[galeria_glowna]
Z życzeniami dobrego zdrowia pośpieszył wójt gminy Stanisław Barycki oraz Maria Turczyn, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Nowinach. - Za mojego urzędowania pani Teofila jest trzecią stulatką - powiedział wójt. - Najbardziej życzymy jej tego, żeby dalej tak dobrze się czuła i umiała się cieszyć każdą chwilą życia. Bo życie, chociaż nie omijają nas problemy jest piękne.

Zawsze pogodna

- Nasza mama ma taką umiejętność, mimo tego, że całe życie ciężko pracowała, zawsze była pogodna - podkreślały jej dwie córki, Zofia Rym i Ewa Górnicka. - Wszystkim się zamartwiała, o wszystkich troszczyła, ale zarazem często się uśmiechała, zachowała pogodę ducha. Doczekała się sześciu wnuków i pięciu prawnuków, żyje otoczona najbliższymi, bo razem z siostrą mieszkamy w jednym domu. Miała troje dzieci, ale nasz brat kilka lat temu zmarł na nowotwór. -Trzy lata temu wzięłam mamę do siebie, ale do 97 lat była w pełni samodzielna - mówiła Zofia Rym. - I w sumie nadal jest, wszystko chce robić bez pomocy. Wcześniej mieszkała w mniejszym domku tu na naszym podwórku, tak, że nadal czuje się jak u siebie. Wiosną i latem chętnie wychodzi na spacery

Piękne życzenia i list gratulacyjny od premiera Donalda Tuska przekazał jubilatce Mariusz Cołoszyński, dyrektor wydziału spraw obywatelskich ze Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Reprezentuję wojewodę, która bardzo przeprasza, ale nie mogła dziś przybyć - wyjaśniał. - Chciałbym życzyć naszej jubilatce wszystkiego co najlepsze, człowiek, który dożył stu lat jest skarbnicą mądrości i doświadczenia, a my wszyscy powinniśmy takich ludzi szanować i cenić. Obecnie w województwie świętokrzyskim żyje 61 stulatków. Całusy i życzenia długiego życia złożył mieszkance Nowin, zastępca wójta, Krzysztof Rym, a były one szczególne, bo pani Teofila jest jego babcią. - Babcia jest bardzo rodzinna, przepada za wszystkimi wnukami i prawnukami, troszczy się o każdego - podkreślił.

Wszystko dla dzieci

Po wzniesieniu toastów Teofila Bartnik zwierzyła się, że czuje się zdrowo, ma tylko kłopoty ze słuchem. - Unikałam lekarzy, nie brałam żadnych leków, w czasie przeziębienia piłam tylko syrop sosnowy, a zimą nalewkę ze spirytusu, miodu i malin dla uodpornienia - opowiadała. - Najbardziej lubię mleko i zalewajkę, nie wyobrażam sobie śniadania bez kawy z mleka, albo zupy mlecznej. Za mięsem i wędliną nie przepadam, jadam tylko skrzydełka kurze z rosołu. Od dwunastego roku życia bardzo ciężko pracowałam, najmowałam się do ludzi i wykonywałam dla nich różne prace. W małżeństwie przeżyłam ponad sześćdziesiąt lat. Teraz świat bardzo się zmienił, wydaje mi się, że dawniej było skromniej, ale spokojniej. Dla mnie zawsze najważniejsze były dzieci, pracowałam od świtu do nocy, żeby wszystko miały i było im lepiej.

Anna Piotrkowska jedna z prawnuczek potwierdza, że prababcia jest bardzo oddana całej rodzinie, nikogo nie faworyzuje. - Zawsze mi imponowała pracowitością, niezależnością i samodzielnością - podkreśla. - Jeszcze trzy lata temu potrafiła wstać o czwartej rano i pracować w ogródku. Wszystko miała swoje ogóreczki, pomidorki, truskawki. Do dziś pamięta o każdym z nas, żeby mu zrobić jakąś przyjemność.

- Teraz najbardziej lubię modlić się, bo mocno wierzę w Boga i słuchać radia - powiedziała Teofila Bartnik na koniec miłej uroczystości. - Niedługo będę obchodzić urodziny mojej koleżanki też stulatki, mieszkającej tu nieopodal.