MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Panu mleka nie sprzedamy" - aktorzy z "Czarnych Chmur" po 40 latach wrócili do Rytwian i opowiadają o przygodach na planie

Agnieszka KURAŚ [email protected]
Agnieszka Kuraś
Pomimo, iż kultowy serial "Czarne Chmury", którego bene-fis obchodzono w miniony weekend w Pustelni Złotego Lasu w Rytwianach, nagrywano 40 lat temu, wspomnienia aktorów i twórców filmu, z planu filmowego są wciąż żywe. Oto co nam powiedzieli.

Leonard Pietraszak, odtwórca głównej roli pułkownika Dowgirda w Czarnych Chmurach: - Do Rytwian powróciłem po raz pierwszy cztery lata temu i zachwyciłem się tym miejscem. Postanowiliśmy z księdzem dyrektorem Wiesławem Kowalewskim, że będziemy obchodzić każdą rocznicę w Rytwianach. To miejsce i wspomnienia z nim związane są magiczne.
Odrodziło się w niesamowity sposób. Ale należało się temu miejscu, widocznie ktoś czuwa nad nim. Teraz jest piękne, a było takie zaniedbane 40 lat temu. Ale w tamtych czasach to grało filmie. Pamiętam też uroczego księdza proboszcza Adama Łęckiego, który też zagrał w filmie. Przeczytałem te wspomnienia księdza w "Kalejdoskopie" i były bardzo nieciekawe. Ponoć nie chcieli zapłacić, jak tu kręcili, ale w końcu zapłacili. Jak się o tym dowiedziałem, to nie chciałem tu przyjechać, ze wstydu.

Wiktor Skrzynecki, był drugim operatorem w Czarnych Chmurach: - Była to moja pierwsza, tak duża praca po szkole filmowej. Jak na ekipę filmową byliśmy naprawdę "zgraną pacz-ką". Przez ten rok kręcenia filmu potrafiliśmy się nie pozabijać i nie pokłócić. A to był duży wyczyn. Ekipy filmowe dość szybko się konfliktują, a my potrafiliśmy wytrzymać ze sobą. Na ten film patrzę z takim sentymentem, że już bym nic nie umiał tam poprawić. Dla mnie każde ujęcie było przeżyciem, każde drgnięcie kamery. Chcieliśmy, żeby koń poszedł w prawo, a on poszedł w lewo i już były wielkie emocje. Sposób pracy Andrzeja Konica był niewiarygodny. Doskonale czuł każdego aktora i potrafił go doprowadzić do efektu, jaki potrzebował

Maciej Rayzacher - odtwórca roli kapitana Knothe: - Przypominam sobie swoją partnerkę Adę Kostusiewicz (Joannę Kostusiewicz), jak w jednej ze scen siedziała mi na kolanach. Szukaliśmy jej po całym świecie, żeby zawiadomić o benefisie, ale nie udało się. Ślad po niej zaginął. Podobno przebywa w Australii, tak mówią ostatnie doniesienia. Wróciłem tu z ogromnymi emocjami. Przyjechałem po raz pierwszy do Rytwian jakieś trzy, cztery tygodnie temu, bo odwiedzałem koło Opatowa siostrę Małgorzatę Chmielewską, której wspólnotę współtworzyłem. Pamiętam to miejsce sprzed 40 lat, zarośnięte, chaszcze. Pamiętam, jak któregoś dnia Lolek się przewrócił. Teraz to miejsce jest zatykające, nadzwyczajne. Podziwiam to, co się tu stało.
Małgorzata Konic - wdowa po reżyserze "Czarnych Chmur" Andrzeju Konicu: - Byłam wtedy na piątym roku historii sztuki i dostałam tę wymarzoną pracę. Czarne Chmury były dla mnie złotymi chmurami, tu zakochałam się w moim mężu Andrzeju Konicu. Razem przeżyliśmy 38 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie