Paulina Zbojak - najmłodsza pątniczka z Czarnocina do Wiślicy

...mmm, nie wiem (śmiech). Jakoś tak wyszło. Za pierwszym razem zaproponowała mi mama. Byłam w pierwszej klasie podstawówki, ale postanowiłam spróbować. Szło się super, spodobało mi się i teraz chodzę co roku. Pielgrzymowanie to naprawdę fajna rzecz.

A_jak było w ostatnią sobotę? Z Czarnocina do Wiślicy przecież szmat drogi.

Musiałam wstać bardzo wcześnie, już o godzinie piątej rano. Nie jadłam w ogóle śniadania (śmiech), nie miałam apetytu. Z Czarnocina ruszyliśmy o szóstej, starałam się iść równym tempem, jak mama. Mieliśmy świetną pogodę. Szkoda tylko, że nie było w Wiślicy odpustu, tak jak w poprzedniach latach. Lubię pochodzić między kramami, kupić sobie coś fajnego.

Co jest ważne dla pątnika?

Przede wszystkim trzeba założyć wygodne buty - wtedy lepiej się idzie. Ja zakładam także ulubioną bluzkę, to pomaga. Dużo pływam, startowałam niedawno w maratonie w Kazimierzy Wielkiej, dlatego wiem, że sił mi nie zabraknie. W ogóle, kiedy idziemy w grupie, śpiewamy, nie czuje się zmęczenia. Z każdą pielgrzymką jest coraz fajniej.

Paula, jesteś zodiakalnym Rakiem. Może to pomaga w dobrym pielgrzymowaniu?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Raki chodzą do tyłu, ja z pielgrzymką... idę do
przodu, nie wiem (śmiech). Ważne, że pielgrzymuje ze mną mama, wcześniej nigdy tego nie robiła. Byłyśmy razem już na trzech pielgrzymkach w Wiślicy, a rok temu poszłyśmy także na nocną pielgrzymkę z Czarnocina do Skalbmierza. Noc, zimno, brzydka pogoda - ale też mi się podobało.