Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Janas zostaje w Kielcach

Sławomir Stachura
Wiceprezes Korony Paweł Janas w środę urzędował w swoim gabinecie i chyba odrzuci ofertę Chińczyków.
Wiceprezes Korony Paweł Janas w środę urzędował w swoim gabinecie i chyba odrzuci ofertę Chińczyków. S. Stachura
Paweł Janas, wiceprezes Kolportera Korony, wrócił z Pekinu do Kielc. I chyba w Kielcach zostanie….

Wiceprezes Kolportera Korony Paweł Janas, były selekcjoner reprezentacji Polski, w nocy z wtorku na środę wrócił do Kielc. Przez ostatnie dni był w Pekinie, gdzie negocjował umowę z pierwszoligowym klubem FC Liaoning Jinzhou. Przywiózł z sobą 15-stronicowy kontrakt i wszystko wskazuje na to, że… zostanie w Koronie.

Sławomir Stachura. * No to jak, panie prezesie, będzie z tymi Chinami?
Paweł Janas: - Nigdy nie można mówić nigdy, ale na dziś zostaję w Koronie.

* Skąd tak nagle pojawiła się ta propozycja z Chin?
- Wcale nie tak nagle, bo propozycja była wcześniej i o wszystkim przed wylotem do Pekinu poinformowałem mojego pracodawcę, prezesa Krzysztofa Klickiego. Gdy po mundialu w Niemczech byłem bez pracy, to podpisałem umowę z pewnym menedżerem, który właśnie działa na rynku azjatyckim. Ja o tej umowie już nawet zapomniałem, ale menedżer sobie o niej przypomniał i do mnie zadzwonił, że jest propozycja z Chin. Nie chciałem lecieć, ale mi powiedział, że tak nie można, bo spalimy rynek dla innych. No to poleciałem do Pekinu.

* I przyleciał pan z gotowym kontraktem…
- Bo w innym przypadku to by mnie chyba stamtąd nie wypuścili. Oni myśleli, że ja już przyleciałem podpisać kontrakt, a ja powiedziałem, że jestem tu, by porozmawiać. Powiedziałem, że muszę ten kontrakt przetłumaczyć na język polski i dam im odpowiedź.
* I jaką pan da im odpowiedź?
- Przedstawię im warunki, których nie zaakceptują, i zostanę w Koronie (śmiech). Jeśli miałbym tam pracować, to z asystentem. Chociażby po to, by mieć możliwość z kimś porozmawiać, bo chińskiego nie mam już zamiaru się uczyć. A oni na asystenta z Polski raczej się nie zgodzą. Więc tak jak już wcześniej powiedziałem, nie chciałbym palić za sobą mostów i nie chciałbym palić ich innym, ale chcę jakoś mądrze wybrnąć z tej sytuacji. W Chinach gra się systemem wiosna - jesień, rozgrywki rozpoczynają się pod koniec marca, więc już 1 marca musiałbym tam być i przejąć zespół. A tego dnia to ja będę raczej w Kielcach.

* Oglądał pan stadion, na którym miałby pan trenować drużynę?
- Skądże. Prezes klubu przyleciał specjalnie do Pekinu i tam rozmawialiśmy. On myślał, że ja wsiądę z nim w samolot i polecimy do Jinzhou, gdzie siedzibę ma klub FC Liaoning. Czekali tam już ponoć dziennikarze, wszystko było przygotowane na powitanie nowego trenera. Ja powiedziałem "nie" i zostaliśmy w Pekinie. A przy okazji rozmów zobaczyłem pływalnie olimpijską, tamtejszy stadion olimpijski, zwiedziłem plac Tiananmen, a we wtorek wsiadłem w samolot i przez Moskwę przyleciałem do Warszawy. I muszę się przyznać, że na Okęciu odetchnąłem z ulgą. Bo to prawda, że ciągnie mnie do trenowania, choć nie narzekam na rolę prezesa, jaką pełnię w Koronie. Ale Chiny to chyba jednak nie dla mnie. Inna mentalność, inny świat, inni ludzie. No i za daleko.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie