Pech Agnieszki Wrony. Z powodu kontuzji nie powalczy o wyjazd na igrzyska

Dorota Kułaga: * Kontuzji doznałaś w trakcie treningu?
Agnieszka Wrona: -Tak. W Krakowie na drugim popołudniowym treningu. Trochę już byłam zmęczona. Stało się to podczas wykonywania akrobatycznych ćwiczeń, na takiej dynamicznej ścieżce. Lata treningów też zrobiły swoje. Doszło do zerwania ścięgna Achillesa i mięśnia podeszwowego w lewej nodze, niestety, odbijające, co troszeczkę komplikuje sprawę. Szczęście w nieszczęściu, że w stało się to w Krakowie. Trafiłam do bardzo dobrego szpitala. Na drugi dzień rano zostałam zoperowana i jak na razie nie ma żądnych komplikacji, wszystko się goi, więc jestem dobrej myśli. Ale niczego nie próbuję przyspieszać, bo czasem jak się za wcześnie zrobi jeden krok do przodu, to potem może być kilka kroków w tył.

* Ile mniej więcej potrwa rehabilitacja?
-Powrót do całkowitego zdrowia sportowego potrwa około sześciu miesięcy. Mam nadzieję, że w połowie maja będę już biegać, a do skakania wrócę może w drugiej połowie sezonu letniego. Jeżeli wszystko będzie przebiegać zgodnie z planem, to liczę na to, że w sierpniu wezmę już udział w zawodach. Jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że wrócę do sportu i do wysokiej formy.

* Ale igrzyska w Londynie zobaczysz jeszcze w telewizji.
-To prawda, te igrzyska zobaczę jeszcze w telewizji. Szkoda, bo jeszcze nigdy nie byłam w tak wysokiej formie, jak przed tą kontuzją.