W niedzielę, dokładnie pięć minut po południu, doszło do groźnego wypadku na krajowej siódemce w miejscowości Ostojów w gminie Suchedniów. Ruch na drodze był spory. W kierunku Kielc z Warszawy jechała terenowa honda, a za nią limuzyna marki toyota. Z przeciwka w stronę Suchedniowa nadjeżdżało osobowe audi A3. Z niewiadomych przyczyn audi nagle zjechało na przeciwległy pas drogi, wprost na maskę hondy.
- Widziałem, jak bez żadnego powodu audi zmienia pas i idzie na czołowe zderzenie z terenówką. Auta się zderzyły, hondę obróciło bokiem na jezdni. Nie zdążyłem wyhamować, uderzyłem przodem w boczne drzwi - opowiada Paweł Sobczak z Warszawy, kierowca toyoty camry. Jak mówił, jechał do Krynicy Górskiej na narty. Na miejsce wezwano pogotowie i policję, przyjechały jednostki straży pożarnej z Suchedniowa i Skarżyska.
Dobrze, że ludzie poszli
W wyniku zderzenia niemal doszczętnie rozbite zostało audi, mocno oberwała też honda i toyota. Ucierpiały jeszcze dwa samochody; zaparkowany przy ulicy opel vectra został lekko uderzony przez terenowy wóz. Z hondy oderwało się wieko bagażnika, które poszybowało w powietrze i wylądowało na volkswagenie golfie, rozbijając w nim reflektor. Szczęściem w nieszczęściu było, że wypadek nie zdarzył się kilka minut wcześniej. Do kraksy doszło przy kościele pod wezwaniem świętego Alojzego Orione, o dwunastej zakończyła się msza.
- Gdyby ludzie nie zdążyli się rozejść, pewnie ktoś z pieszych by ucierpiał. Ale i tak trzeba było wezwać pogotowie ratunkowe - opowiada mieszkający w okolicy mężczyzna, którego spotkaliśmy na miejscu zdarzenia.
Mógł zabić niemowlę
Karetka zabrała do skarżyskiego szpitala czteroosobową rodzinę, podróżującą hondą. - Nie mieli widocznych śladów poważniejszych obrażeń, ale lekarz zadecydował, żeby zabrać ich na obserwację. Obok dwójki dorosłych w samochodzie był pięcioletni chłopczyk i dziewięciomiesięczne niemowlę - mówi kapitan Daniel Kiełek z Komendy Powiatowej państwowej Straży Pożarnej w Skarżysku - Kamiennej. Sprawca wypadku, kierowca audi nie mógł o własnych siłach wydostać się z samochodu.
- Żeby uwolnić go z pojazdu, trzeba było rozciąć blachy za pomocą sprzętu hydraulicznego. Poszkodowany miał złamanie ręki i nogi, oraz prawdopodobnie drugiej ręki - informuje kapitan Kiełek. Uwagę świadków zdarzenia przykuł młody wiek kierowcy audi.
Uciekł 400 kilometrów od domu
Jak się okazało, samochodem na tablicach rejestracyjnych z województwa dolnośląskiego kierował 16-latek z powiatu Lwówek Śląski. Oczywiście nie miał prawa jazdy, ani żadnych dokumentów pojazdu. Jak się dowiedzieliśmy, przyznał się policjantom, że uciekł z domu, zabrał samochód należący do swojej siostry.
Zanim doprowadził do kraksy, przejechał 400 kilometrów! Wyczyn szesnastolatka kosztował go połamane kończyny, dziesiątki tysięcy złotych strat za uszkodzone samochody i nerwy setek kierowców, którzy przez dwie i pół godziny musieli stać w korku, bo przez tak długi czas krajowa siódemka była zablokowana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?