Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piechna: - Nasza kiełbasa jest dużo lepsza!

Jaromir KRUK
Grzegorz Piechna
Grzegorz Piechna S. Stachura
"Kiełbasa" z Marcinem Kusiem, obrońcą Torpedo
"Kiełbasa" z Marcinem Kusiem, obrońcą Torpedo S. Stachura

"Kiełbasa" z Marcinem Kusiem, obrońcą Torpedo
(fot. S. Stachura)

Grzegorz Piechna w ostatnich latach zrobił wielką furorę w polskim futbolu. Z mało znanego piłkarza klasy okręgowej stał się gwiazdą ekstraklasy, trafił nawet do reprezentacji kraju.

Popularny "Kiełbasa" - pracował kiedyś w masarni, stąd ten przydomek - snajperskie tytuły zdobywał w Polsce od najniższych lig po ekstraklasę. Już zimą Piechna mógł odejść z Kolportera Korony do Birmingham City, do Anglii, ale nie chciał tam odbywać żadnych testów. Latem uwielbiany w Kielcach napastnik trafił jednak do Torpedo Moskwa.

- Wszystko toczyło się tak nagle - mówi Grzegorz Piechna. - Dostałem informację, że jakiś klub z Moskwy chce mnie zatrudnić. Jechałem do stolicy Rosji, nie wiedząc, o kogo chodzi i zastanawiałem się, kto zostanie moim pracodawcą. Już na miejscu dowiedziałem się, że chodzi o Torpedo i od samego początku ludzie z tego klubu miło mnie przyjmowali. Przyjechałem do siedziby Torpedo, zobaczyłem gigantyczny stadion Łużniki, na którym grają, odbyłem badania lekarskie i podpisałem kontrakt.

* Jaromir Kruk: - Nie było chwili wahania?

Grzegorz Piechna: - Nie, bo Torpedo zaoferowało mi wyśmienite warunki finansowe, a chciałem spróbować swych sił w mocnej lidze rosyjskiej. Już w Moskwie rozmawiałem z Marcinem Kusiem, który podpisał kontrakt z Torpedo przede mną. Ta rozmowa tylko mnie umocniła w przeświadczeniu, że dobrze robię, przenosząc się do Rosji. Po okresie tam spędzonym mogę powiedzieć, że czuję się w Moskwie znakomicie, podobnie jak moja rodzina, żona Iza, syn Maksymilian i córka Amelka. Niczego nam nie brakuje, no, może tylko moich goli... (śmiech).

* To nie jest sportowa degradacja - przenosiny z piątego zespołu polskiej pierwszej ligi do Torpedo, broniącego się przed degradacją z rosyjskiej ekstraklasy?

- Jaka jest różnica między polską a rosyjską ligą, można się było przekonać podczas mojego pożegnalnego meczu w Kielcach. Torpedo to zespół z wyższej półki niż Kolporter Korona. Jesteśmy teraz nisko w tabeli, ale na pewno się utrzymamy. Mamy młody zespół, przed którym jest przyszłość. A do Kielc Torpedo przyjechało bez zawodników powołanych na mecze kadr Rosji - pierwszej i młodzieżowej. Po przerwie na spotkania reprezentacji narodowych moja obecna drużyna zacznie marsz w górę tabeli.

* A co będzie, jak spadniecie z ekstraklasy?

- Takie coś nawet nie wchodzi w rachubę. Fakt, na razie nie idzie nam najlepiej, ale nikt w klubie nie panikuje. W ostatnim dniu, kiedy można było dokonywać transferów, znaleziono jeszcze wzmocnienia w Mołdawii. My już teraz wcale nie gramy źle, tylko trochę nas prześladuje pech. Weźmy taki mecz z CSKA, kiedy bramkę na 2:2 straciliśmy w 84 minucie. Jakoś lepiej nam się gra przeciw silniejszym ekipom, gorzej z dołem tabeli. Może dlatego, że cały czas próbujemy atakować środkiem, mniej bokami. Koledzy jeszcze nie zawsze wiedzą, jak wykorzystać mój największy atut - grę głową.

* Twój dotychczasowy bilans - dwa trafienia w ekstraklasie Rosji, nikogo na kolana chyba nie rzuca?

- Mnie także. Na razie pokonałem bramkarzy Rubina Kazań i Dynama Moskwa. Niebawem będą kolejne gole, tego jestem pewien. Ja przecież nie jestem długo w Rosji, ale nie miałem żadnych problemów z aklimatyzacją. Jak zresztą takie mogłem mieć, skoro wszyscy w Torpedo są dla mnie tak życzliwi, widać, że na mnie liczą. Czasami myślę sobie: "Kurczę, Piechna, ty tu przyszedłeś po to, żeby zdobywać dużo goli. No i co?" Muszę się wziąć jeszcze bardziej do roboty i pokazać, że Polak potrafi (śmiech)...

* Trudniej zdobywa się bramki w Rosji niż w Polsce?

- Wszędzie bramki strzela się tak samo, bo zasady gry nigdzie się nie różnią. Owszem, w Rosji jest zdecydowanie wyższy poziom, ale skoro dwukrotnie wpisałem się na listę strzelców, to znaczy, że będą następne trafienia, wyjścia nie ma.

* W Torpedo spełniasz rolę najbardziej wysuniętego napastnika?

- Gramy ustawieniem 4-4-2, ale ja jestem tym najbardziej wysuniętym piłkarzem. Jak już mówiłem, za dużo akcji próbujemy przeprowadzać środkiem, za mało wykorzystujemy bocznych pomocników. Mam nadzieję, że to się zmieni. Staram się dużo rozmawiać z moimi kolegami z Torpedo i efekty przyjdą na pewno.

* Co ci się najbardziej podoba i nie podoba w rosyjskiej ekstraklasie?

- Wkurzają mnie dalekie wyjazdy. Na wszystkie mecze, poza Moskwą, trzeba latać samolotem, a do takiego Władywostoku na Syberię leci się dziewięć godzin. Kibice mają jeszcze gorzej, bo na niektóre spotkania pociągiem to się jedzie trzy, cztery dni, a nawet tydzień. Takie są realia, a odległości w Rosji, wielkim kraju, są ogromne. One właśnie zniechęcają wielu znanych, światowych futbolistów. Nie można jednak powiedzieć, że poziom ligi rosyjskiej jest niski. Tutejsze kluby odgrywają poważne role w europejskich pucharach.

* Dlaczego w Rosji nie powiodło się takim znanym zawodnikom, jak choćby Portugalczycy Maniche czy Costinha?

- W Rosji, jak kogoś ściągają za wielkie pieniądze, to nie oznacza to, że ma zapewnione miejsce w pierwszym składzie. Tam każdy zawodnik, niezależnie, czy nazywa się Maniche czy Piechna, musi dostosować się do rosyjskich zwyczajów i być dobrze nastawionym do miejscowych. Oni akceptują takich ludzi, którzy są otwarci i nie obijają się na treningach. Costinha i Maniche na wszystko narzekali, nie pasowała im pogoda, styl gry w Rosji i już ich nie ma w Dynamie Moskwa.

* Co znaczy "dostosować się do rosyjskich zwyczajów"? Pić wódkę?

- Wódki i innych trunków można się napić, ale trzeba wiedzieć, kiedy, gdzie i zachować umiar. O Rosjanach panuje powszechna opinia, że przesadzają z piciem. Z tego, co zauważyłem, tutaj troszkę za dużo to piją kobiety, widok dziewczyny z butelką piwa czy wina przed sklepem, a nawet w metrze i tramwaju, to nic niezwykłego. Piłkarze też sobie lubią wypić, ale nie w trakcie sezonu, bo wówczas mają głowy zaprzątnięte futbolem. Rosjanie to profesjonaliści pełną gębą. Zawodnicy dbają o swoją formę na każdym kroku, a kluby są zorganizowane perfekcyjnie. W Polsce chwali się organizację w Kielcach, słusznie, ale jakbyście się przyjrzeli, jak funkcjonuje Torpedo, to doznalibyście szoku. Tutaj nawet najdrobniejszy szczegół nie ma prawa być zaniedbany.

* Jak się gra na gigantycznym stadionie Łużniki?

- Dziwnie. Obiekt ma pojemność 80 tysięcy, a na nasze mecze przychodzi średnio po pięć tysięcy. Stadion jest piękny, ale nawet na pięknym, ale pustym stadionie nie jest przyjemnie grać. Torpedo nie ma wielu kibiców i w tej kwestii czasami tęsknię za Koroną i Kielcami. Fani "żółto-czerwonych" to klasa światowa i korzystając z okazji, serdecznie im za wszystko dziękuję. Jedyne, czego liga rosyjska może pozazdrościć polskiej, to gorącej atmosfery na meczach. We wszystkim innym jesteśmy daleko z tyłu za Rosją.

* Sędziowanie w Rosji też wygląda dużo lepiej niż w Polsce?

- Sędziowie wszędzie spisują się podobnie. To tylko ludzie, którzy mają swoje słabości i zdarza im się kogoś gnębić czy faworyzować. W Polsce jednak eksponuje się problem korupcji ponad miarę i może za dwa, trzy lata zacznie to wyglądać lepiej. A tak swoją drogą, to ciekawe, czemu wzięto się u nas za korupcję w ekstraklasie i drugiej lidze. W niższych klasach to się dopiero jaja dzieją...

* W Rosji nie ma w piłce korupcji?

- Wszędzie są układy i układziki. W Rosji na pierwszym planie są zawsze sprawy sportowe. Liga jest ciekawa, szybko się rozwija i jest dobrze pokazywana w telewizji. Widać, że jest zapotrzebowanie także na sukces reprezentacji. Rosjanie, tak jak my, zatrudnili zagranicznego szkoleniowca, i to nie byle kogo, bo Guusa Hiddinka. Kibice przyjęli to z entuzjazmem, mniej rosyjscy szkoleniowcy. Ja myślę, że Hiddink poprowadzi Rosjan do dobrego wyniku na mistrzostwach Europy w 2008 roku, bo nie ma wyjścia. Kraj, który ma taki potencjał i obraca takimi gigantycznymi pieniędzmi, musi należeć do światowej czołówki w piłce nożnej.

* Jaki jest typowy wizerunek rosyjskiego piłkarza?

- Niesamowity walczak, biegacz, który zawsze na boisku zostawi serce i zdrowie. Może Rosji brakuje teraz gwiazd najwyższego formatu, ale one się pojawią, to kwestia czasu. W klubach szkolenie młodzieży jest traktowane tak samo poważnie, jak praca z seniorami, a rodzice nie muszą płacić za treningi pociech. Dzieciaki mają wszystko zapewnione, także szkoleniowców dużej klasy.

* Kogo uważasz za największą gwiazdę w lidze rosyjskiej?

- Mnie się podoba, jak grają Derlei z Dynama Moskwa i Wojtek Kowalewski, polski bramkarz Spartaka Moskwa. Gdyby nie Wojtek, "spartakowcy" nie weszliby do Ligi Mistrzów. Kowalewskiego nie da się nie lubić, generalnie Polacy występujący w Rosji utrzymują z sobą dobre kontakty. Gdy leciałem teraz do Polski, spotkałem żonę Mariusza Jopa, wymieniliśmy się telefonami i niebawem w Moskwie umówią się nasze rodziny. Sporo wolnego czasu spędzamy w towarzystwie klubowego kolegi Marcina Kusia i jego żony. Kuś czasami przypomina mi, że w barwach Kolportera Korony nigdy nie wbiłem gola Lechowi z Kusiem w składzie. To on jednak ma szczęście, że nie musi grać przeciw mnie w Rosji... (śmiech).

* Jak rodzinie Piechnów mieszka się w Moskwie?

- Najbardziej zachwycony to jest syn Maksio. Jak mam wolny dzień, to biorę go do wesołego miasteczka lub na strzelnicę. Atrakcji to tam dla dzieciaków nie brakuje. Kiedyś przez Maksia najadłem się strachu. Gdy byłem z nim w klubie na obiedzie, nagle gdzieś zniknął i po prawie pół godziny klubowy strażnik odnalazł go w zakamarkach Łużników, strasznie zapłakanego. Od tamtej pory staram się go pilnować jak oka w głowie.

* Czy Moskwa jest niebezpieczna?

- Utarło się takie przekonanie, że Moskwa jest jednym z najbardziej niebezpiecznych miast świata. Na pewno są jakieś niebezpieczne miejsca, jak wszędzie, ale bez przesady. Ja tam wraz z rodziną czuję się znakomicie i polecam stolicę Rosji polskim turystom. To wspaniałe miasto, otwarte dla cudzoziemców i bardzo tolerancyjne.

* Na treningi dojeżdżasz samochodem?

- Jakbym jeździł samochodem, nigdy bym nie dotarł na trening na czas. Korki to wielki problem Moskwy, choć ulice tam są wielopasmowe. Pięć pasów w jedną, pięć pasów w drugą stronę nie załatwia problemu. W tym molochu najlepiej poruszać się metrem. Korzystamy z niego z Marcinem Kusiem i jesteśmy zadowoleni. Metro w Moskwie to jest środek komunikacji numer jeden i co najważniejsze - bardzo pewny.

* Jakie masz stosunki z trenerem Torpedo Sergiejem Pietrenko?

- Takie, jak każdy inny zawodnik, czyli dobre. W Torpedo trener jest jakby ojcem piłkarzy i dla każdego z nas potrafi znaleźć czas. Czuję się potrzebny w tym klubie i chciałbym strzelanymi golami podziękować Torpedo za to, że mi tak zaufano.

* Czy dobrze mówisz po rosyjsku?

- Uczę się szybko, naprawdę idzie mi nieźle. Koledzy mi w tym pomagają i jeszcze miesiąc-dwa i będę mówił na dobrym poziomie.

* A tamtejsza kuchnia odpowiada ci?

- Rosyjska kuchnia jest podobna do polskiej. Tylko kiełbasy są zdecydowanie gorsze, miejscowi preferują parówki.

* Do ciebie zwracają się per "Kiełbasa"?

- Tak, choć troszkę to przekręcają. Jak zdobywałem bramki w meczach z Rubinem i Dynamo, fani Torpedo krzyczeli "Kołbasa, Kołbasa". Aż się miło na sercu robiło.

* Tak naprawdę to musiałeś odchodzić z Kielc?

- Z jednej strony chciałem odejść, z drugiej nie byłem do tego do końca przekonany, bo w Kielcach bardzo dobrze się czułem, a na każdym kroku spotykałem się z dowodami uznania i sympatii. Podczas ostatniego meczu ligowego sezonu 2005/2006 w Grodzisku, który spędziłem na ławce rezerwowych, poczułem się niepotrzebny. Do dziś tak naprawdę nie wiem, dlaczego trener Wieczorek tak mnie potraktował, bo wydawało mi się, że zasłużyłem na większy szacunek. Wtedy pomyślałem, że czas odejść z Kielc.

* Był konflikt na linii Piechna - Wieczorek?

- Żadnego konfliktu nie było, ale żal w moim sercu do trenera Kolportera Korony pozostał. O ten Grodzisk... Teraz jednak to już historia, ja gram w Torpedo, a Korona ma swoje problemy. Kiedy odchodziłem, niektórzy ludzie mówili, że beze mnie kielecki zespół będzie zdobywał jeszcze więcej goli. Jak na razie, jest inaczej i okazało się, że taki "drewniak", jak ja, może by się jeszcze "Koronce" przydał. Nigdy oczywiście nie zapomnę, jak wiele Koronie zawdzięczam, wciąż mam przyjaciół w tym klubie i mu kibicuję.

* Król strzelców polskiej ekstraklasy nie pojechał z reprezentacją na finały mistrzostw świata do Niemiec. Nie zdziwiło to Rosjan?

- Może i zdziwiło, ale co z tego? Nie mam żalu do Pawła Janasa, że mnie nie wziął, bo miał takie prawo. Po sparingu z Estonią w Ostrowcu Świętokrzyskim, w którym strzeliłem gola, jednak kolejnej szansy nie dostałem. Do dziś zastanawiam się, dlaczego...

* A nowy trener Leo Beenhakker zauważy cię?

- Jak będę częściej "zabijał miać", jak mówi mój klubowy trener, to Beenhakker może mnie sprawdzi. Jako kibic, cieszę się, że selekcjonerem został obcokrajowiec. To tylko świadczy, na jak słabym poziomie stoi nasza myśl szkoleniowa. Dobrych trenerów, wolnych od układów, u nas jak na lekarstwo. I to jest jedna z przyczyn słabości polskiej ekstraklasy. Kto by kiedyś pomyślał, że polskie zespoły będą bite w pucharach przez ukraińskie, białoruskie, a nawet mołdawskie.

* Dziękuję za rozmowę.

Grzegorz Piechna

Urodzony 18 września 1976 roku w Opocznie. Wzrost: 180 centymetrów, waga: 78 kilogramów. Żona Izabela, syn Maksymilian w listopadzie ukończy trzy lata, córka Amelia w październiku będzie liczyć rok. Kluby: Modrzewianka Modrzew, Pilica Tomaszów Mazowiecki, WOY Bukowiec Opoczyński, Ceramika Opoczno, Pelikan Łowicz, Ceramika Paradyż, HEKO Czermno, Kolporter Korona Kielce, Torpedo Moskwa. Król strzelców wszystkich klas rozgrywkowych w Polsce. W polskiej ekstraklasie 29 meczów - 21 bramek, w rosyjskiej 9 - 2. W pierwszej reprezentacji Polski 1 mecz - 1 gol.

Mówią o Piechnie

Sergiej Pietrenko, szkoleniowiec Torpedo: - Grzesiek to bardzo dobry napastnik, od którego wiele oczekujemy. U nas nie miał problemów z wejściem do grupy, bo jest wspaniałym, życzliwym człowiekiem. Bardzo lubią go wszyscy w Torpedo.

Klubowy kolega o Piechnie

Marcin Kuś, obrońca Torpedo: - Grześka znałem z ligi polskiej. To fajny kolega, wyluzowany, z ogromnym poczuciem humoru. Chyba nikt w polskim futbolu nie zrobił tak oszałamiającej kariery, jak "Kiełbasa"...

"Biało-czarni" z Moskwy

Torpedo zostało założone w 1924 roku, ale pod obecną nazwą funkcjonuje od 1936 roku. "Biało-czarni" mogą się pochwalić trzema mistrzowskimi tytułami w Związku Radzieckim, sześcioma pucharami Związku Radzieckiego i jednym pucharem Rosji. Zespół, który korzysta z gigantycznego stadionu Łużniki, w tym sezonie broni się przed spadkiem z ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie