MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pięcioraczki oszalały na punkcie młodszej siostry! Dużo zdjęć

Paulina Baran
Paulina Baran
Pięcioraczki i Marcelinka.
Pięcioraczki i Marcelinka. Archiwum prywatne
Kieleckie Pięcioraczki od dziesięciu miesięcy mają młodszą siostrę Marcelinkę. Mama dziewczynek, Paulina Szymkiewicz opowiedziała nam, jak żyje im się w „ósemkę”. Zdradziła, czy obawiali się z mężem kolejnej mnogiej ciąży, czy dziewczynki są zazdrosne oraz czy pomagają w opiece nad młodszą siostrą. Z całą pewnością stwierdziła, że wychowanie jednego lub dwójki dzieci to ‚luz bluz”. Kiedy do domu wracają pięcioraczki to dopiero zaczyna się „zadyma i jazda bez trzymanki”.

To Wasze pierwsze święta w powiększonym gronie. Jak mija Wam pierwszy rok z Marcelinką? Starsze siostry pomagają w opiece?
Marcysia ósmego lutego skończy roczek, a my już nie widzimy świata poza nią. Wszyscy domownicy, całą siódemką oszaleliśmy na jej punkcie, jest rozpieszczana, noszona na rękach. Dziewczynki chętnie pomagają, oczywiście jak odrobią lekcje, a teraz jest ich naprawdę bardzo dużo, bo to już piąta klasa.

Starsze córki mają już prawie dwanaście lat. Mają podobne charaktery, czy są zupełnie różne?
Dziewczynki są bardzo absorbujące - mam wrażenie, że im są starsze, tym jest ich więcej i mnożą się ich pytania. Kiedy tylko wchodzą do domu ze szkoły to z każdego kąta słyszę: „Ja dostałam piątkę, ja czwórkę, ja też piątkę, a mnie sprawdzian nie poszedł i na pewno dostanę jedynkę, a później jest piątka- takie są na przykład Natalka i Julka, która panikują, nagadają się, a później dostają same piątki i czwórki. Od zawsze dużo z dziewczynkami rozmawiałam dlatego teraz także o wszystkim mi mówią, aż czasem mam mętlik w głowie. Ale wiadomo, muszę wszystkiego wysłuchać. Każdego dnia utwierdzam się w słuszności przysłowia: „Małe dzieci - mały kłopot, duże to duży. Tym, co jest dla mnie bardzo budujące jest wielka więź między siostrami. Starsze dziewczynki wspierają się nawzajem ale też cały czas myślą o Marcysi. Zanim rano wyjdą z domu to muszą najpierw się z nią pobawić. Potem jest wspólne śniadanie i przy wyjściu obowiązkowe buziaki. Marcysia robi już każdej z sióstr „pa pa” rączką, a jak wracają to piszczy ze szczęścia i cieszy się niesamowicie. Dziewczynki mówią, że nie wyobrażają sobie teraz życia bez Marcyni, wspominają, jak to było dziwnie, jak jej nie było.

Nie są zazdrosne?
Przez pierwsze tygodnie chyba były zazdrosne, szczególnie Natalka, która dwadzieścia razy dziennie pytała, czy ją kocham. Ja oczywiście musiałam ją i każdą z córek upewniać, że zawsze będę je kochać i to nigdy się nie zmieni. Kocham je tak samo - i każdą z osobna najbardziej na świecie.

Jakim dzieckiem jest Marcelinka? Pozwala się wyspać rodzicom?
Marcysia na razie nie daje się wyspać. Przez siedem miesięcy karmiłam ją piersią, (zresztą tak samo jak starsze córki) noce były wtedy nieprzespane, bo budziła się co godzina, dwie. Od dwóch miesięcy wstaje tylko jeden lub dwa razy, więc jest super. Ma bardzo dużo bodźców przy siostrach, na pewno się z nami nie nudzi. Rano, jak po kolei przychodzą do nas do pokoju starsze dziewczynki to Marcysia siedzi na łóżku, kręci głową dookoła i nie wie, na kogo patrzeć - każda coś mówi, jak w ulu, czasem z rąk sobie wyrywały Marcysię . Jakim dzieckiem jest Marcysia? Szybko się przemieszcza po podłodze, uwielbia kontakty, kable, przewody, zawsze, jak coś jemy to ona musi tego samego spróbować, bo od razu krzyczy. Rano jak dziewczynki wyjdą do szkoły a tata do pracy, jemy śniadanie. Ja już nawet na macie jem razem z nią moją ulubioną owsiankę - wspólnie dzielę się z Marcysią. Razem obowiązkowo robimy też makijaż. Marcysia siedzi obok mnie na macie, bierze pędzle, już niejedne cienie mi poniszczyła. Ale to obowiązkowy punkt w planie dnia - wspólne robienie makijażu mamie.

Możecie już porównać wychowanie pięcioraczków i jednego dziecka. Czy teraz jest dużo łatwiej?
Jedno dziecko, a piątka naraz jest mega różnica - wszystko jest inaczej. Nie wiem jak można narzekać, jak jest jedno, czy dwójka dzieci. To sama przyjemność, spokój „luz bluz” - czas na wszystko, oczywiście przez kilka godzin, zanim wrócą starsze córki ze szkoły. Dopiero kiedy pojawi się cała piątka, zaczyna się zadyma i jazda bez trzymanki. Proszę sobie chociaż przez chwilę wyobrazić tych sto pytań i tysiące informacji dziennie, które przyjmuję. Kiedyś muszę to opisać w książce, bo teraz mam już punkt odniesienia i wiem, jaka jest różnica i komfort wychowywania jednego dziecka. Choć nie powiem, początki wspólnego życia z Marcysią także były trudne. Musieliśmy przeorganizować życie, na dodatek mąż zmienił pracę i teraz pracuje praktycznie na dwa etaty, bo po czternastoletnim doświadczeniu na różnych szczeblach w firmie Skanska, założył swoją firmę budowlaną. Teraz muszę więc ogarniać jeszcze więcej spraw sama. Dobrze, że pomagają nam moi rodzice, którym jestem niezmiernie wdzięczna - zawsze służą pomocą. Mogę na nich liczyć zawsze, jak na nikogo innego - szczególnie w opiece nad dziećmi, bo inaczej nie ruszyłabym się nigdzie - poza wyjściami z szóstką dzieciaków, a takie też są. Czasem wychodzę z piątką starszych córek, a mąż albo babcia czy dziadziuś zostają. Czasem w siedem wychodzimy bez taty, jak go nie ma, a w weekendy zazwyczaj w ósemkę.

Jak to było kiedy dowiedziała się Pani, że jest w ciąży z Marcelinką? Jakie uczucia Panią targały? Obawiała się Pani, że ciąża znów będzie mnoga?
Oczywiście, że zawsze było ryzyko mnogiej ciąży, ale mocno wierzyliśmy, że będzie jedno i tak się stało. Dokładną historię, jak to było, jak mój mąż na pierwszej wizycie u lekarza kazał szukać w brzuchu kolejnych dzieci, kiedyś opiszę w swojej książce, do której już dojrzałam i wiem, że chcę ją napisać, bo to dla mnie samej jest ciekawe i wyjątkowe. Sądzę, że dla wielu innych odbiorców także.

Jak idą u Państwa przygotowania do świąt?

Dziewczynki lubią pomagać w kuchni, szczególnie przy pieczeniu. Jedne pierniczki zostały już zrobione i zjedzone. Teraz dziewczynki będą robić drugą turę. W tym roku jedziemy na wigilię do naszych rodziców, na pewno weźmiemy dziewczynki także na pasterkę do kieleckiej katedry, ponieważ stało się to już naszą tradycją. Teraz pięcioraczki są już duże, ale można się domyślać, jak wyglądały nasze pierwsze święta, kiedy dziewczynki miały osiem miesięcy. Pamiętam, że byliśmy wtedy u babci i koło choinki ustawiliśmy pięć bujanych fotelików. Niesamowity rozgardiasz panował dopiero na drugie święta po urodzeniu dziewczynek, ponieważ wtedy wszystkie już chodziły i psociły. To był naprawdę niezapomniany czas, ponieważ dziewczynki wszędzie pełzały, wszędzie wchodziły. Pamiętam, jak ciągle zrzucały bombki z choinki, dlatego zazwyczaj pod koniec świąt, drzewko było do połowy puste. Każde dziecko lubi próbować nowych smaków, Natalka na przykład po kryjomu gryzła bombki.

Dziewczynki wybrały już prezenty na święta?
W tym roku córki chcą dostać squichy, doubble, bluzki, spódnice, sukienki - zależy która. Ponadto różne zamówienia są na torebki, lustro, cottonballs, kosmetyczkę i jakieś pomadki ochronne oraz pierwsze perfumy (śmiech). Dla Marcelinki siostry wybrały już prezenty - basen suchy z 500 sztukami piłeczek (śmiech), zabawki do kąpieli, projektor gwiazd, każda z sióstr chce kupić jej jeszcze prezent ze swoich oszczędności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie